„Iron Man Noir #1-4” (2010) – Recenzja
Iron Man Noir
Jest to w zasadzie pierwsza solowa seria Iron Mana, którą czytałam, i bynajmniej nie jest to spowodowane brakiem sympatii do tej postaci, wręcz przeciwnie, po prostu jakoś wcześniej nie natrafiła się okazja i nie bardzo wiedziałam od czego by tu zacząć. Tak więc, gdy dowiedziałam się o istnieniu serii noir z udziałem Tony’ego, byłam bardzo zaintrygowana i zobaczyłam w tym dobrą sposobność na moje pierwsze zetknięcie się jeden na jeden ze Starkiem.
Iron Man Noir jest jedną z dziesięciu mini-serii tworzących Marvel Noir, składającą się z zaledwie czterech numerów, a za jej powstanie odpowiedzialni są Scott Snyder (scenariusz) i Manuel Garcia (rysunki). Tak mała ilość zeszytów już na samym wstępie zabija trochę potencjał serii. Nie twierdzę tu, że jest ona zła, ani nawet, że powinna być dłuższa (chociaż może się to wydawać sprzeczne z tym co właśnie napisałam), po prostu nie możemy od niej wymagać tyle, co od kilkudziesięcio-zeszytowych tytułów, gdyż zwyczajnie nie ma czasu na porządne rozwinięcie fabuły i zarys psychologiczny bohaterów, przez co nie mamy okazji zbytnio się do nich przywiązać. Jednak podoba mi się takie właśnie poprowadzenie serii Marvel Noir, która zamyka się w dziesięciu czterozeszytowych seriach (każda traktująca o innym bohaterze), zamiast stać się kolejnym tasiemcowym alternatywnym uniwersum.
Sięgając po komiks spodziewałam się monochromatycznej, zimnej kolorystyki, byłam więc lekko zaskoczona, gdy ujrzałam ciepłe, przyjemne dla oka barwy ziemi, górujące nad chłodnymi błękitami i odcieniami szarości. Idąc dalej, coraz bardziej wczuwałam się w klimat, który coraz bardziej przywodził mi na myśl połączenie Indiany Jonesa i the Rocketeer. Akcja historii rozgrywa się w 1939r. i przywodzi mi jednak na myśl fabułę pierwszego filmu o Iron Manie.
Tony Stark jest geniuszem, wynalazcą, milionerem i poszukiwaczem przygód, które opisywane są na łamach gazety Marvels a Magazine of Men’s Adventure. Oprócz Tony’ego Starka możemy zobaczyć tu wiele innych postaci związanych z postacią Iron Mana, takich jak: James Rhodes, Pepper Pots czy Jarvis (który nie jest lokajem Starków, a towarzyszem Howarda z czasów wojny). Jako, że mamy rok ’39 i głównymi przeciwnikami Starka są oczywiści naziści, nie dziwne jest, że villainami tej opowieści są dr. Heinrich Zemo i Commander Baron Strucker. Mamy też kilka easter eggów w postaci chociażby łodzi podwodnej nazwanej Happy Hogan.
Komiks czyta się całkiem przyjemnie. Na tyle, że sięgnę pewnie po resztę pozycji z serii Noir. Polecam każdemu, kto chciałby: a) przeczytać ciekawą, ale niekoniecznie zobowiązującą serię z Iron Manem bez szczególnej znajomości jego wcześniejszych losów, lub b) dostać komiks o Indianie Jonesie odszukującym Atlantydę, który w pewnym momencie swojego życia zamienia bat i kapelusz na metalową, latającą zbroję.
Autorka: Dircx