„Avengers: Czas się kończy” – Recenzja
Avengers: Czas się kończy
Illuminaci zniszczyli świat! Ich będzie następny…
Pod koniec marca na półki komiksowych sklepów w naszym kraju trafił kolejny tomik, który wydał Egmont. Tym razem jest to album Avengers: Czas się kończy, który zawiera materiały opublikowane pierwotnie na łamach zeszytów Avengers #35-37 oraz New Avengers #24-25 (z roku 2014). Całość wyceniona została na standardowe 39,99 zł. Sprawdźmy zatem, z czym mamy do czynienia.
Aby nikomu nie spoilerować fabuły (autorstwa Jonathana Hickmana), poniżej zamieszczam (standardowo w przypadku mojej osoby) opis z tylnej okładki komiksu.
Minęło osiem miesięcy, odkąd Avengers dowiedzieli się o desperackich działaniach Illuminatów, którzy próbowali uratować Ziemię przed zagładą. Wiele się zmieniło dla najpotężniejszych ziemskich bohaterów. Koteria odrodziła się w nowym, śmiercionośnym składzie, ale jej motywy są niejasne. Wszyscy – zarówno herosi, jak i złoczyńcy – twierdzą, że są gotowi walczyć w obronie swojego świata. Czy jednak dotychczasowe bitwy i poniesione ofiary przygotowały ich na nieuniknioną chwilę, gdy ich czas się skończy?
Od siebie specjalnie wiele nie dodam (nie chcę czegokolwiek niepotrzebnie zdradzać), oprócz tego, że fabuła mocno nawiązuje do eventu Secret Wars, który rozpoczął się w roku 2015 i był niejako resetem czy „rebootem” (jednym z kilku) dla komiksów Marvela (pod nowych czytelników). Całość polegała na tym, że wszystkie, a w zasadzie większość, alternatywnych Ziem/rzeczywistości zostało zniszczonych, zaś Doctor Doom objął posadę BOGA, który zarządzał stworzonym przez siebie światem o nazwie Battleworld. Jednak o tym jak do tego doszło i co w związku z tym się wydarzyło, musicie się dojść sami. Dorzuciłbym jeszcze, że moim skromnym zdaniem jest to jedno z najlepszych wydarzeń w historii wydawnictwa, które czytałem z nieukrywaną przyjemnością i ekscytacją.
Co do warstwy graficznej – jest to prawdziwy „miodek”. Przynajmniej dla mnie. Naprawdę, życzyłbym sobie, aby chociaż jedna trzecia wszystkich tytułów Domu Pomysłów wyglądała właśnie tak. Za rysunki odpowiada tu kilka osób: Valerio Schiti (Strażnicy Galaktyki), Stefano Caselli (Avengers), Kev Walker (Anihilacja), Mike Deodato (Grzech pierworodny) oraz Jim Cheung (Nieskończoność). Mnie z kolei do gustu najbardziej przypadły chyba te kadry, gdzie mamy wszelkie możliwe walki, potyczki, batalie czy pojedynki. Równie przyjemne dla oka są twarze postaci, które w końcu nie wydają karykaturalne lub przesadzone pod względem wyrażania emocji.
Polskie wydanie Avengers: Czas się kończy nie różni się zupełnie niczym od poprzednich. To wciąż lekko utwardzona tekturowa obwoluta „ze skrzydełkami” oraz dwoma artami – jeden na przedniej okładce i jeden na tylnej. Na grzbiecie dostajemy za to tytuł komiksu wraz z małym logotypem i listą osób, które tworzyły komiks. Na końcu tomu pojawia się także standardowa już galeria okładek alternatywnych/wariantowych, których tym razem jest tyle, co kot napłakał, bo jedynie trzy. Przynajmniej są one naprawdę ładne. Szczególnie ta z zeszytu New Avengers #24. Tłumaczenie Pana Marka Starosty też jest na bardzo wysokim poziomie (jak zwykle zresztą). Szczególne wyrazy uznania za przetłumaczenie słowa „cabal” na „koteria”, bo choć wyraz ten nie jest popularny wśród młodych ludzi, świetnie pasuje do tej grupy składającej się z superzłoczyńców. Osobiście miałbym z tym ogromny problem.
Czy Avengers: Czas się kończy jest tytułem przełomowym? Nie. Złym też się go nazwać nie da. Nie o to też tu raczej chodzi. Jest to bowiem dość ważny krok na drodze do Secret Wars, do czego prędzej czy później (a raczej prędzej) w egmontowych tomikach dojdzie. Warto zatem być na bieżąco z tym, co dzieje się w świecie Marvela, gdy dotrzemy już do tego momentu. Wszak jest to lepszym rozwiązaniem, niż nadrabianie wszystkiego na szybko i w ilościach hurtowych, prawda? Szczególnie, że mamy tu interesujące postaci, ciekawy wątek główny i sporo akcji. Niecałe cztery dyszki to w tym przypadku odpowiednia cena.
Autor: SQ
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.