„Bishop: War College #1” (2023) – Recenzja
Bishop: War College #1 (2023)
Bishop poległ
Oj słaby to zeszyt. I nic nie zapowiada, by cała ta miniseria miała mieć choć odrobinę wyższy poziom. Czy mogło być z tego coś ciekawego? Nie sądzę, już sam pomysł na to jest słaby. Można było to tylko nieźle wykonać, ale nie. Jeśli komiksu środka to takie odpowiedniki kinowych hitów, to Bishop: War College to nic innego, jak telewizyjna produkcja z kiepskimi aktorami, której największym plusem jest to, że szybko mija.
THE ALL-NEW, ALL-GREAT X-MEN DEBUT! Krakoa is an island paradise, and it’s a vulnerable one…but not with Lucas Bishop on the case! Armor, Surge, Cam Long, Aura Charles, Amass – these are his students. Their course objective: Get strong. Defend the island. Keep mutantkind safe. What does any of that have to do with an all-Black X-Men team? Find out here! Celebrated TV writer J. Holtham (Cloak and Dagger, Jessica Jones) joins forces with artist Sean Damien Hill for a blockbuster brawl with the fate of all Krakoa at stake!
Sporo bohaterów, stawka spora, ale… No nic tutaj nie czuje czytelnik, kiedy czyta ten komiks. Trochę darcia mordy, trochę gadania, bicia trochę i… tyle. Fabuła szczątkowa, pretekstowa, jakby twórca nie wiedział, co na tle większych wydarzeń mu wolno, a czego nie. Idzie więc w bezpieczną bylejakość, z której niewiele wynika. Za to wszystko, od początku do końca, do bólu jest przewidywalne.
Poza tym ten komiks wygląda tak, jakby wziąć z zeszytówek z lat 90. XX wieku wszystko co najgorsze i kiczowate i upchnąć tu. Akcja dla samej akcji, brak pomysłów, brak świeżości, a i odtwórstwo żadnego poziomu nie trzyma. Graficznie też jest słabo, jakoś niby nie ma się czego przyczepić, bo błędów i porażek tu nie widać, ale jednocześnie ilustracje są jakieś pozbawione życia, charakteru i wyrazistości. Więc ja jestem na nie. Zmęczyłem jakoś ten zeszyt, kolejnego nie zamierzam. I chyba zacznę się trzymać z daleka od historii tego scenarzysty.
Autor: WKP