„Deadpool vs Black Panther #1” (2018) – Recenzja
Deadpool vs Black Panther #1
Powiem szczerze, że jak tylko się dowiedziałam, że wychodzi komiks Deadpool vs Black Panther, to od razu stwierdziłam, że koniecznie muszę przeczytać tę serię. Deadpool, najbardziej wygadany i nieobliczalny Najemnik z Niewyparzoną Gębą kontra jeden z najinteligentniejszych ludzi w całym uniwersum i do tego królem Wakandy. Brzmi jak najlepsze połączenie świata. Obu bohaterów bardzo lubię i wprost nie mogłam się doczekać, aż w końcu chwycę za pierwszy wolumin serii od Daniela Kibblesmitha. Czy było warto?
W tym samym czasie, gdy w Wakandzie obchodzone jest święto ku czci zmarłych, na drugim końcu globu Deadpool bierze udział w kolejnej szalonej misji. Z pozoru wszystko idzie jak po maśle. Do momentu, aż jeden z cywilów zostaje poważnie ranny. Deadpool czuje się winny, że dopuścił do tak niefortunnej sytuacji i gdy dowiaduje się, że mała cząstka Vibranium mogłaby pomóc niewinnemu człowiekowi, postanawia wyruszyć do Wakandy i dogadać się z T’Challą. Problem w tym, że król nie ufa gadatliwemu i nieznośnemu Wade’owi. Czy panowie dojdą wspólnie do porozumienia? Czy raczej dojdzie do prawdziwej jatki?
W tym jednym zeszycie idealnie pokazano esencję każdej z tych postaci. Tam, gdzie pojawia się T’Challa jest dosyć poważnie, uroczyście i wakandyjsko. Czuć po prostu ten swoisty afrykański klimat. Z kolei tam, gdzie się znajduje Deadpool, panuje chaos, zamieszanie i totalne szaleństwo. Kiedy te dwa przeciwieństwa się spotykają, tworzy się niesamowita reakcja chemiczna. Sceny interakcji między mądrym i dostojnym królem a rozgadanym i nieco zboczonym najemnikiem są tak genialne, że niejednokrotnie do nich wracałam. Przez te 23 strony dosłownie się płynie, bo tak dobrze czyta się ten jeden wolumin.
Za stronę graficzną pierwszego zeszytu odpowiada Ricardo Lopez Ortiz, a za kolorystykę Filipe Sobreiro. Szczerze mówiąc, mam w stosunku do rysunków mieszane uczucia. Kreska jest dosyć cienka i mało wyraźna, a barwy utrzymane są w tonacji pastelowej, co z jednej strony trochę mnie zdziwiło, bo obie postacie kojarzą mi się z dość ostrą kolorystyką i grubą kreską. Myślę jednak, że artyści wykonali całkiem przyjemny dla oka zabieg i zobaczymy, jak to się sprawdzi w następnych zeszytach.
Generalnie to Deadpool vs Black Panther bardzo mi się spodobał. Od początku szybko się wciągnęłam, można się pośmiać i pozachwycać, jak Black Panther łoi tyłek Deadpoolowi. Nie mogę się doczekać, co się wydarzy dalej i czekam na ciąg dalszy! Polecam się zapoznać z tymże komiksem. Sądzę, że jak na razie się nie zawiedziecie.
Autorka: Rose (Vombelka)