„Deadpool: Deadpool w kosmosie” (Tom 9) – Recenzja
Deadpool: Deadpool w kosmosie (Tom 9)
Najemnik z nawijką bawi nas już od dłuższego czasu swoim czarnym poczuciem humoru oraz irracjonalnymi przygodami. Tym razem trafia w kosmos, gdzie poszukiwać będzie odpowiedniej broni mogącej wyeliminować jednego z jego najbardziej irytujących wrogów – Madcapa. Biedny Wilson, próbował już wszystkiego, co jest dostępne na Ziemi, aby się go pozbyć. Za każdym razem Madcap na nowo wracał w końcu do życia. Wade zapomniał jednak, że jego sława dotarła do najciemniejszych zakątków wszechświata i wieść o jego planach spowodowała u obcych istot nie lada poruszenie. Wręcz panikę. Dojdzie do tego, że będzie musiał zmierzyć się z asgardzkimi wojami, Korpusem Nova, rasą Brood oraz samym Kolekcjonerem. Oczywiście (jak to na Wade’a przystało) zostawi on za sobą również pewien „bardzo subtelny ślad”. Jeśli chcecie się dowiedzieć jak zakończy się ta historia, przeczytajcie komiks Deadpool w kosmosie.
Zostajemy uraczeni tu sekretną opowieścią znaną tylko najzagorzalszym kolekcjonerom okładek alternatywnych, gdzie Wilson za swoje „małe grzeszki” w Asgardzie zostaje przeklęty przez samego Odyna, mając wieść życie tylko i wyłącznie na okładkach. Jego towarzyszem staje się kod kreskowy, z którym próbują oszukać klątwę Odyna. Czy im się to uda?
Fabuła tomiku autorstwa Gerry’ego Duggana jest po prostu świetna. Deadpool dalej jest w formie jeżeli chodzi o jego żarty oraz łamanie czwartej ściany. Przygoda w kosmosie jest tak absurdalna, że aż śmieszna (chociaż to chyba żadna nowość w przypadku tej postaci). W trakcie opowieści dostajemy pełno popkulturowych smaczków związanych z seriami Obcy, Star Trek, Gwiezdne Wojny lub Władca Pierścieni. Całość okraszona jest wartką akcją pełną pościgów, wybuchów i odpadających kończyn. Autorzy mieli tutaj spore pole do popisu, co zresztą wykorzystali w najlepszy możliwy sposób.
Mike Hawthrone jako artysta spisał się wspaniale, fantastycznie oddając dynamikę zeszytu, łącząc ją z duża ilością elementów gore. Perfekcyjnie dopasował on rysunki do przedstawionej historii, które dopieszczają wizerunek Deadpoola. Wszystko zaklęte jest w bardzo żywych oraz kontrastowych barwach (dzięki Jordie Bellaire), co nie pozwala ani na chwilę odwrócić wzroku od lektury. Przeciwnie – lektura pochłania czytelnika w całości.
Tomik oceniam bardzo wysoko ze względu na to, że Wade nie stracił swojego uroku, a jego przygody są coraz bardziej absurdalne, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Biedny Wilson zawsze wpakuje się w jakieś bagno. Polecam wszystkim fanom Deadpoola i nie tylko. Przygotujcie chusteczki, ponieważ teksty bohatera spowodują u Was wodospady łez od śmiechu.
Autorka: Lynn
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.
Deadpool to specyficzny bohater. I są tylko dwa wyjścia. Albo zainteresować się jego postacią albo nie.