"Dni Fantastyki 2016" – Relacja

Dni Fantastyki we Wrocławiu to mały konwent, do którego mam ogromny sentyment. Pierwsze Dni Fantastyki odbyły się w 2004 roku, a osobiście pojawiam się na nich dopiero od 3 lat. Fantastyczny charakter imprezy zaczyna się od miejsca, w którym jest ona organizowana. Leśnicki Zamek (siedziba Centrum Kultury „ZAMEK”) oraz jego najbliższe otoczenie są z pewnością jednymi z najbardziej klimatycznych miejsc we Wrocławiu (zwłaszcza po zmroku, gdy kolorowe światła padają na białe zamkowe mury).

Tym razem to miejsce znowu mnie zachwyciło, dodatkowo efekt ten spotęgowało umieszczenie nad wejściem głowy smoka, wykonanej przez Rextorn Metalwork. Inne cuda tej pracowni metaloplastycznej można było podziwiać na terenie konwentu, gdzie mieli swoje stoisko.

Przed konwentem zawsze sobie obiecuję, że pójdę na kilkanaście prelekcji, a w rezultacie ląduję na zaledwie kilku, bo zwyczajnie brak czasu na więcej – trzy dni to zdecydowanie za mało, żeby wszystko zobaczyć.

Bardzo chciałam posłuchać stricte marvelowych paneli i opowiedzieć o nich po powrocie, jednak była ich mało i kolidowały z rzeczami dla mnie ważniejszymi. Skupiłam się za to na innych aspektach fantastyki. Trochę ze względu na znajomych odwiedziłam strefę Gry o tron, gdzie Asia Witek opowiadała o mężczyznach w Pieśni Lodu i OgniaCi wspaniali rycerze na swych białych rumakach. O kreacji męskich bohaterów u G.R.R.Martina. Z prelekcji zrobił się panel dyskusyjny, co najlepiej świadczy o tym, jak dobrym prelegentem jest Asia i jak potrafi zainteresować tematem. (Asiek, bierz się za Marvela!) Drugą „grotronową” prelekcję, na której byłam, prowadziła Luiza Maćkowiak, Wszyscy mężczyźni Sansy Stark zgromadzili tylu chętnych, że do sali ciężko było się dopchać, a szczęśliwcy w środku zajęli chyba każdy wolny kawałek podłogi.

Jeśli bym chciała opisać wszystkie prelekcje, w których uczestniczyłam, wyszedł by z tego kilkustronicowy twór, więc wspomnę jeszcze o dwóch. Michał Ogrodowicz, w stroju pilota Ruchu Oporu, przedstawił  There has been an awakening… czyli przyszłość Gwiezdnych Wojen. I tu niespodzianka, bo przez całą prelekcję przewijały się porównania filmów ze świata Gwiezdnych Wojen do MCU. Oczywiście Kinowe Uniwersum Marvela było tutaj opisywane w samych superlatywach, jako wzór doskonałych i sensownych produkcji.Zaczarował mnie też Simon Zack, który opowiadał o Smokach w fantastyce i w niedzielny poranek, ku zdziwieniu organizatorów, przyciągnął mnóstwo słuchaczy.

Ogromne zainteresowanie uczestników konwentu wzbudził gość specjalny – John Avon. Walijski rysownik i ilustrator fantasy oraz science-fiction prezentował swoje prace, które można było nie tylko podziwiać, ale i kupić. Autor niezmordowanie odpowiadał na pytania fanów i rozdawał autografy. Jeśli ktoś, tak jak ja, czekał z kupnem grafik do ostatniego dnia, to nie miał już z czego wybierać. Prace Avona rozeszły się w ekspresowym tempie.

Oprócz rysunków Johna Avona na uwagę zasługiwały jeszcze inne wystawy: wspomnieni na początku Rextorn Metalwork i ich fantastyczne twory, Światy Alternatywne Jakuba Różalskiego, Artificial Love Grześka Wróblewskiego i wystawa ilustracji PYOKOLA.

Strefa handlowa na XII Dniach Fantastyki nie była może duża, ale dość dobrze zaopatrzona, a fani fantastyki, komiksów i gier mogli kupić przeróżne gadżety (koszulki, kubki, planszówki itd.).

Strefa gastronomiczna była, moim zdaniem, kiepska. Owszem, fajnym pomysłem było wprowadzenie konwentowego piwa Kryształowy Smok, ale jedno stoisko z alkoholem na ok. 3000 osób to zdecydowanie za mało. Przydałoby się też więcej parasoli i miejsc do siedzenie, bo o ile dopisuje pogoda, siedzenie na trawie ma swój urok, to kiedy leje, miło by było nie przerywać sobie jedzenia i picia, i gdzieś się schować.

Organizacyjnie mogę przyczepić się tylko do złego nagłośnienia w dużych salach podczas paneli dyskusyjnych – ludzie siedzący na końcu naprawdę mało słyszeli. Na plus za to gumowe bransoletki, które zastąpiły wieszane na szyi i przypinane identyfikatory.

Konwent tworzą przede wszystkim ludzie, a konkurs Cosplay przyciąga najwięcej osób. Oprócz świetnych cosplayerów w tłumie nie brakuje całej masy różnych przebierańców. To dzięki nim właśnie było kolorowo i wesoło. W tym roku nie zabrakło też postaci z Marvela, m.in. Lady Deadpool , Lady Death, Winter Soldier i samego Deadpoola, który swoim zachowaniem, wywoływał salwy śmiechu.

Podsumowując – było fantastycznie. Wróciłam bogatsza o nowe znajomości i nową wiedzę. Z kilkoma autografami i z mnóstwem wspomnień. Na pewno pojawię się tam za rok.
Komu polecam Dni Fantastyki? Wszystkim z nieograniczoną wyobraźnią, fanom komiksów, książek, gier, filmów i seriali. A także tym, którzy z ogólnie pojętą fantastyką nie mają do czynienia – przyjedźcie i przekonajcie się sami, czy warto.


PS. Deadpool dawał z siebie 100%.  Nawet w tramwaju.


Autorka: Zireael


Za zdjęcia użyte w powyższym artykule dziękujemy:
Grupie – Konwenty Południowe (Fotograf: Łysy)
(Facebook, WWW)
oraz
Paulinie Rose Markiewicz

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x