„Doom 2099 #1” (2019) – Recenzja
Doom 2099 #1 (2019)
Doom przyszłości raz jeszcze.
Seria Doom 2099, której pierwszy volume ukazywał się w latach 1993-1996, stała się jedną z ciekawszych opowieści tego typu. Głównie dzięki rozpisanej na zeszyty #24-39 fabule The World Of Doom, którą tworzyli tacy artyści, jak Warren Ellis, John Francis Moore, John Buscema czy Ashley Wood. Teraz opowieść powraca pod szyldem Chipa Zdarsky’ego i Marco Castiello i wypada nieźle, jednak nadal czegoś w tym wszystkim brakuje.
W świecie przyszłości, w świecie roku 2099 zmieniło się wszystko. Technologia, ludzie, mowa, kultura, rząd, wygląd planety… Długo można by wymieniać. Nawet bohaterowie, choć podobni do swoich odpowiedników z dawnych lat, stali się zupełnie inni. A co z Doomem? Czy on też się zmienił? Jaki jest teraz? Co teraz robi? I jaki element układanki wydarzeń dziejących się w roku 2099 stanowi?
Doom 2099 Zdarsky’ego i Castiello to poprawny komiks superhero i tyle. Najnowszy mini event od Marvela, skupiający się na tym, co dzieje się w roku 2099, nie jest eventem równym. Różni artyści, różne postacie, różny klimat, różne wykonanie, próby by jednocześnie całość była dostosowana do oczekiwań nowego odbiorcy… Wszystko to sprawia, że wydarzenie to jest różnorodne, ale nie do końca udane.
I tak samo jest z Doomem. Ale to wciąż niezły komiks i czyta się go szybko i bez znudzenia. Akcja, niezłe tempo, sporo różnorodności wrzuconej w ramach jednego tylko zeszytu, wreszcie naprawdę udana szata graficzna… Wszystko to składa się na udany zeszyt. Niespełniony, a przynajmniej nie do końca, ale ciekawy i wart poznania, jeśli lubcie opowieści z uniwersum 2099.
Autor: WKP
Ów cykl 2099 jest niezwykły warto go czytać. Sam też czytałem Spidermana 2099. Wszystkim raczej polecam.