„eXcalibur #1” (2019) – Recenzja
eXcalibur #1 (2019)
Kolejna wizja mutantów
Odkąd Hickman zaczął swój run X-Menów, fundując bohaterom niemałą rewolucję, zaczęto serwować nam różne formy odświeżenia ich przygód. Po niezłej, ale nie do końca spełnionej wersji pirackiej (patrz: Marauders) nadeszła pora na eXcalibur. Jak się domyślacie, tym razem autorzy poszli w arturiańskie fantasy – przynajmniej w pewnym stopniu – i tym razem także nie jest to rzecz spełniona, choć najgorsza również nie jest.
A NEW DAWN IS FORGED! The Otherworld is rocked by war! It is a new era for mutantkind as a new Captain Britain holds the amulet, fighting for the Kingdom of Avalon with her Excalibur at her side – Rogue, Gambit, Rictor, Jubilee…and Apocalypse.
Tyle w skrócie jeśli chodzi o opis fabuły. Nie ma sensu dodawać tu zbyt wiele, to w końcu jeden zeszyt, nieco pogrubiony, ale nic poza tym. Mamy tu trochę efekciarstwa, trochę powtarzania ogranych motywów i chęć odświeżenia serii. Droga, którą idą ostatnio scenarzyści nie do końca mnie przekonuje. Raz, że takich wariacji było już mnóstwo, dwa, wykonanie mogłoby być lepsze, a wreszcie trzy – nie do końca pasuje to do opowieści.
Ale na szczęście scenariusz nie nudzi. Zeszyt czyta się szybko i lekko, nietypowa ekipa sprawdza się nieźle, a szata graficzna jest przyjemna dla oka. Trochę to jednak za mało. Po świetnych opowieściach Hickmana, czytając podobne zeszyty czuje się niedosyt. Mogło być lepiej, mogło być ciekawiej, udowodniono to już nie raz, jednak dla Marvela, jak każdego wydawcy liczy się ilość, nie jakość. A szkoda. Tak czy inaczej fani mogą sięgnąć po wcale nie jest tak źle. Po prostu to kolejny, podobny do innych komiks.
Autor: WKP
Przeczytany już zeszyt przed waszą recenzją ciekawe jak się to dalej potoczy z obecnym kapitanem brytanem , ale pewnie dowiemy się w zeszycie #1 new mutants 2019 i X-force #1 2019 (6 listopada) i wcześniej powrót na keakoe zapoczątkowali X-Men #1 2019, a rozwinęło marauders #1 2019.