„Legion #2” (2018) – Recenzja
Legion #2 (2018)
Trauma – Part 2
Kolejny miesiąc przyniósł nam drugi numer miniserii komiksowej zatytułowanej Legion, która ukazuje się w ramach inicjatywy Legacy. Jej tytułowym bohaterem jest jeden z najpotężniejszych znanych nam mutantów – David Haller, czyli syn Profesora X.
Po kilku latach od zniknięcia z kart komiksów, Legion powraca w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach i po raz kolejny musi zmierzyć się ze swoimi demonami. Tym razem jego przeciwnikiem jest jedna z jego osobowości, która sama tytułuje siebie jako Lord Trauma i stara się przejąć całkowitą kontrolę nad ciałem Davida. Aby tego uniknąć, Legion udaje się na spotkanie ze znaną psychoterapeutką, która znana jest z pracy ze sławnymi ludźmi – Hannah Jones.
W drugim numerze serii, po pewnym momencie zawahania, Hannah ostatecznie zgadza się pomóc Davidowi i podjąć się jego leczenia. W tym celu Legion zaprasza ją do swojego umysłu. Tam Hannah poznaje Tami – jedną z osobowości Davida, której udaje się ukryć przed Lordem Traumą. Większą część zeszytu stanowi zatem podróż dwóch kobiet przez umysł Legiona, dzięki której wraz z panią doktor możemy poznać pewne traumatyczne wspomnienia z jego przeszłości, które go ukształtowały – od zmuszenia jednego z lekarzy do samobójstwa począwszy, na pierwszej miłości skończywszy.
Relacja między tymi dwiema bohaterkami bardzo mi się spodobała. Hannah, wrzucona do zupełnie nowego świata, musi bowiem po raz pierwszy od dawna postawić się w roli laika, a rolę przewodnika i mentora przejmuje Tami – dziewczyna występująca w nocnym klubie. Obie panie świetnie się uzupełniają, a ich znajomość jest naprawdę urocza. Rola samego Davida (przynajmniej tego współczesnego) jest tu ograniczona, ale zdecydowanie nie jest to zły zabieg.
W najnowszym zeszycie serii mamy także okazję dowiedzieć się czegoś więcej na temat samego Lorda Traumy. Po raz pierwszy widzimy go też w swojej cielesnej formie, która, moim zdaniem, jest zaprojektowana w bardzo ciekawy sposób i dobrze nawiązuje do tego, w jakiej formie ukazywał się on wcześniej Davidowi.
Przechodząc do samej warstwy artystycznej komiksu, za którą wciąż odpowiada Wilfredo Torres, muszę przyznać, że jest trochę lepiej. Pierwszy numer niezbyt podobał mi się wizualnie, jednak w drugim, zwłaszcza po wkroczeniu do umysłu Legiona, robi się ciekawiej. Wciąż liczę jednak na to, że w kolejnych zeszytach dostaniemy jakąś solidną dawkę psychodeli.
Podsumowując, jak na razie wszystko zmierza w naprawdę ciekawym kierunku. Wprowadzone do historii postacie drugoplanowe – Hannah i Tami – są zdecydowanie warte poznania. David zaś jest dla mnie bohaterem na tyle intrygującym, że z chęcią sięgam po wszystko, co go dotyczy. Jak na razie nie jestem zawiedziona. W sumie, mogę twórcom zarzucić tylko jedno: gdzie się podział jego szkocki akcent?!
Autorka: Dee Dee