„Miles Morales: Spider-Man #1” (2022) – Recenzja
Miles Morales: Spider-Man #1 (2022)
Miles wraca
Jak czytało się Milesa w wykonaniu Bendisa, trudno jest się zafascynować przygodami tego herosa spod pióra innych scenarzystów. Paru się za niego brało, większość poległa, w ogóle nie czując postaci. Cody Ziglar coś tam czuje. I coś się stara. Ale po wszystkim zostaje wrażenie, że najlepsze, co jest w tym komiksie to… okładka. Oto Miles Morales: Spider-Man #1 (2022).
Spider-Man faces the strongest super-powered foes and most dangerous gauntlets the Multiverse can throw his way, and every time Miles Morales falls, he rises again — stronger than before. Until now. There are some punches you don’t get up from and a new villain isn’t pulling a single one as they threaten everyone and everything Miles loves. Between school, home, his love life and battling super-charged and upgraded villains night and day — Miles is reaching his breaking point. And when this new foe is finished, Spider-Man’s world will be changed forever. Guest-starring Mac Gargan, A.K.A. The Scorpion! Don’t miss the next Marvel masterpiece from writer Cody Ziglar (Amazing Spider-Man, Spider-Punk) and artist Federico Vicentini (Amazing Spider-Man, Wolverine)!
Seria Ultimate Spider-Man, a zatem i Miles Morales (bo stamtąd on pochodzi), od początku cechowała się jak najlepszym odtwarzaniem znanych już motywów, ale przepuszczonych przez zupełnie nowy filtr, jak i unowocześnieniem opowieści i dostosowaniem ich do oczekiwań współczesnego czytelnika. Teraz właściwie nie ma ani jednego, ani drugiego, bo motywy do odtwarzania jako takie niemal się skończyły, a po te mniej znane sięgać nikt nie chce, a unowocześniać nie ma już czego. Więc co jest?
A no akcja jest. Tempo jest. Widowiskowość. I tyle. Na szczęście nie nudzi, bo Zigler stara się, by coś ciągle się działo, by nie było miejsca na znużenie, choć na zachwyt też nie ma miejsca. Bendis był artystą z wizją i talentem do przydawania realizmu opowiadanym historiom. Tu mamy wyrobnika, dobrego, ale nic poza tym. Plus fajne rysunki, nie tak dobre, jak na okładce, ale też niezłe. Fanów nie zawiedzie, może nowym też się spodoba. Ale nic to ponad rozrywkę.
Autor: WKP
Bendis to jeden z najlepszych autorów komiksów. Choćby jego: Daredevil. Tworzy on genialnie. Więc sprostanie zadaniu pisania po nim jest bardzo wymagające. Trudno je tak czy inaczej podnieść. Tak czy siak. Tak czy owak.