„New Fantastic Four #1” (2022) – Recenzja
New Fantastic Four #1 (2022)
Czterech jeźdźców czegoś tam
Bardzo fajnie narysowany komiks, który właściwie można sobie darować, takie było moje pierwsze wrażenie po lekturze New Fantastic Four. Można, ale czy trzeba? To zależy do jakiego grona czytelników się zaliczacie. Jeśli bowiem lubicie szalone, bezkompromisowe, nieszczególnie grzeszące sensem, ale przyjemne rozrywkowo opowieści jakby rodem z lat 90., to rzecz, która może przypaść Wam do gustu.
SPIDER-MAN! GHOST RIDER! WOLVERINE! HULK! When these unlikely heroes first banded together to become the NEW FANTASTIC FOUR, they made Marvel history. Now this fan-favorite team returns in an all-new adventure written by Peter David! Set shortly after the events of the group’s first appearance, brace yourself for a wild ride and guest stars aplenty — including the original FF. Plus, a series of mystery villains that you’ll never see coming!
Trochę szalony, karkołomny pomysł, na zrobienie takiej drużyny, jak tutaj, mógł być strzałem w kolano, ale nie jest. Mógł być porażką, ale się nią nie stał. Zmienił się za to w całkiem sentymentalną historię dla tych, którzy pamiętają takie historie, jak chociażby Ghost Rider/Wolverine/Punisher: Serca Ciemności. Może nie jest to najbardziej trafne porównanie, jednak mimo wszystko dobrze obrazuje ono z czym mamy tu do czynienia.
A z czym mamy? Z niedobrana zupełnie, ale w jakże pozytywnym tego słowa znaczeniu drużyną, która musi pokazać na co ją stać. Mamy więc akcję, a zarazem tarcia między postaciami, mamy sporo różnorodności i dobrej zabawy, podanej w nonszalancki sposób. Na dodatek bardzo przyjemnie graficznie. Jak to dobrze, że ilustracje nie są takie, jak na okładce, bo środek ma w sobie i dobre wykonanie i przyjemny luz, dodający całości lekkości. A lekkość to klucz do całej tej historii, która, gdyby zrobić ją śmiertelnie poważną poległaby.
Podsumowując, rzecz dla fanów. Nic, co przeczytać trzeba, bo nic szczególnie istotnego ze sobą nie niesie, ale można. I to nawet z przyjemnością.
Autor: WKP
Kiedyś oglądałem kreskówki w internecie z lat 60. XX wieku. Były to bardzo pouczające animacje. Już wtedy Marvel był obecny w TV.