Skąd pomysł na sceny po napisach w MCU? Feige wyjaśnia!
Kevin Feige tłumaczy, jak narodziła się idea, by po filmach Marvel Cinematic Universe umieszczać sceny po napisach.
Jednym z charakterystycznych elementów filmów Marvel Studios są sceny po napisach. Ten swoisty dodatek do właściwych produkcji wykorzystywany jest od początku MCU, od filmu Iron Man z 2008 roku. Teraz, gdy w kinach debiutuje Avengers: Infinity War, Kevin Feige w rozmowie z Entertainment Weekly postanowił wyjaśnić, jak powstała pierwsza taka scena i skąd wziął się pomysł na nią.
Miało to miejsce przy okazji powstawania filmu Iron Man. [Myśleliśmy wtedy] Nie mamy X-Menów, nie mamy Fantastycznej Czwórki, nie mamy Spider-Mana, ale mamy wszystko inne. Mimo że wcześniej – przez kogoś innego – nie wszystko zostało pokazane w jakimś wielkim filmie albo zyskało uznanie wśród ludzi, którzy nie czytali komiksów, my mieliśmy okazję zacząć jeszcze coś nowego: umieszczać pewne postacie w filmach o innych bohaterach, czego nikt do tej pory nie zrobił.
Idea specjalnej sceny po przejściu przez napisy pochodzi z niezwykłego źródła: komedii Ferris Bueller’s Day Off z 1986 roku. Feige wspomina to jako najlepszą rzecz na świecie.
Pomyślałem, że to było zabawne. Dla mnie to było jak mała nagroda za to, że obejrzałem napisy do końca.
Chcieliśmy, by Nick Fury był postacią, która połączy innych bohaterów, ale nie zamierzaliśmy zakłócać tym filmu. Wiecie, gdyby Sam Jackson w swojej opasce na oku pojawił się gdzieś w środku danej produkcji, mogłoby to być rażące, coś by zgrzytało. Więc myśleliśmy: co byłoby jakąś zabawną rzeczą poza główną narracją, ale jednocześnie było związane z większą, ogólną historią, co byłoby nagrodą dla ludzi, którzy przebrnęli przez wszystkie nasze nazwiska i wysiedzieli do końca?
Dlatego wszystkie filmy Marvel Studios zawierają dodatkowe sceny po napisach o różnym znaczeniu i w różnej ilości; w Guardians of the Galaxy Vol. 2 mogliśmy zobaczyć nawet 5 takich scen. Infinity War oczywiście kontynuuje tradycję, jednak tutaj „nagroda” jest tylko jedna!
Źródło: CBR