„Spider-Man: Reign 2” #1 (2024) – Recenzja
Spider-Man: Reign 2 #1 (2024)
Staruszek Peter
Spider-Man: Władza. Pamiętacie? Komiks kontrowersyjny, jednym się podobał – mi ten rip-off z Powrotu Mrocznego Rycerza nawet podszedł, nie przeczę – inni zmieszali z błotem i odżegnywali od czci i wiary. A teraz, po niemal dwudziestu latach, temat wraca na tapetę i… No i zawód jest. Bo o ile pierwsza część miała coś do zaoferowania i mimo beznadziejnych zabaw z komputerem, fabularnie była fajna, o tyle dwójka nie oferuje czytelnikom właściwie niczego.
BACK TO THE (AMAZING SPIDER-MAN’S) FUTURE! Award-winning writer/artist Kaare Andrews returns to the world of SPIDER-MAN’S dystopian future in this sequel to the landmark, genre-defying SPIDER-MAN: REIGN! And who is the new BLACK CAT?! What tragedies and triumphs await this older, grizzled Peter Parker? Peter isn’t the only one who aged… wait until you see what happened to MILES MORALES!
Zacznę od plusów tej historii – bo fajny, mroczny, dsytopijny świat przyszłości, bo bohaterowie na starość, bo wprowadzenie kolejnych elementów spiderowej mitologii do tej rzeczywistości. Problem w tym, że wyraźnie brakuje pomysłu na to wszystko. Andrews ma parę fajnych momentów, widać, że wymyślił kilka scen, ale nie sposobu na to, by spleść to wszystko w jedną, fajna historię.
Do tego słabe ilustracje… Wiecie, jaki jest Andrews – dziwny. Co komiks, to inny styl, od beznadziejnych kreskówkowych tandet, jakie serwował w Ultimate X-Men, po całkiem fajne i realistyczne grafiki puszczane na okładkach tu i tam. Tu stara się operować stylem gdzieś na granicy Powrotu Mrocznego Rycerza a Spider-Man: Noir, ale efekty komputerowe psują wszystko.
A i tak to lepszy zeszyt Pająka, niż to co widzimy w annualu obecnym, czy tym, co ostatnio pisał Wells. O dziwo, ale tak właśnie jest. Co tylko potwierdza, że jak czytać Spidera, to tylko od Hickmana.
Autor: WKP