„Thanos” (Tom 1) – Recenzja
Thanos (Tom 1)
Chyba wszyscy znamy Szalonego Tytana o fioletowej skórze, który postanowił (lekką ręką) unicestwić połowę wszechświata w imię miłości do bardzo specyficznej istoty – Śmierci. Tak, mowa tu oczywiście o Thanosie, który zapragnął być wszechmocnym. Takie uczucie przez krótki czas zapewniała mu Rękawica Nieskończoności… póki nie został jej pozbawiony. Jednak Thanos nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i wciąż robi swoje.
Tym razem jednak, niestety, coś zaczęło się zmieniać. Tytan wyczuł, że jego organizm nie jest już taki jak dawniej. Jest słabszy, po każdej bójce zaczyna sączyć się z jego ciała fioletowa krew, przez co dochodzi do wniosku, że się starzeje. Ba, umiera! Aby temu zaradzić wyrusza w kosmos w poszukiwaniu boskiego lekarstwa, które ma uleczyć jego przypadłość i przywrócić mu dawne siły. Każda z wędrówek kończy się jednak fiaskiem oraz kolejną stertą zasadniczo niepotrzebnych ofiar, na których Tytan musiał wyładować swój gniew.
Warto w tym miejscu dodać, że Thanos ma syna, który nienawidzi go tak samo jak jego dwie przybrane córki – Nebula oraz Gamora. Thane, bo tak mu na imię, dowiaduje się, że jego ojciec słabnie i nie jest już tak silny jak kiedyś. Z tego też powodu potomek zbiera własną drużynę, która ma go unicestwić. Dołączają do niej Champion, Nebula, Eros (zwany również Starfoxem – brat Thanosa) oraz sam byt, który tak bardzo uwielbia Thanos – Śmierć. To ona zasiała w pierworodnym ziarenko nadziei na zabicie ojca i stanie się niepokonanym. Co ciekawe, dawno dawno temu podobnej rady udzieliła ona samemu Szalonemu Tytanowi. Jak zakończy się bitwa między rodziną? Co stanie się z Thanosem? Jaki jest plan Thane’a? Tego wszystkiego musicie dowiedzieć się już sami.
Fabuła zeszytów Thanos autorstwa Jeffa Lemire’a pierwotnie wydanych w roku 2016 jest dopracowana w najmniejszych szczegółach. Ta pięknie opowiedziana historia, połączona z odpowiednią dawką akcji oraz retrospekcjami z życia Thanosa, jest swoistym ukoronowaniem jego osoby i podsumowaniem jego dokonań. Do tego towarzyszy jej dość spora dawka zwrotów akcji oraz easter eggów, które naprawdę umilają czytanie. Tom jest po prostu świetny i czyta się go jednym tchem.
Co do warstwy graficznej – to prawdziwe złoto!. Mike Deodato Jr. oraz German Peralta dali z siebie wszystko, uzupełniając tytuł o fascynujące, kipiące dynamiką rysunki, które wspaniale łączą się z fabułą, wyciskając z niej o wiele więcej niż sam scenariusz mógłby pozwolić. Frank Martin oraz Rachelle Rosenberg też zasługują na morze uwagi za przepięknie dobrane barwy. Mistrzowskie zastosowanie światłocienia oraz kontrastów wzmaga nasze emocje w trakcie czytania.
Muszę też dodać, że bardzo podobało mi się ukazanie relacji pomiędzy Thanosem oraz całym istniejącym wokół niego światem. Po raz kolejny jesteśmy świadkami jak osoby, w których otoczeniu znalazł się Thanos, nienawidzą go do szpiku kości. Takie wstawki potęgują wrażenie, że Tytan zawsze był chłodnym, bezwzględnym superzłoczyńcą, który miał jedną, jedyną fascynację w swoim życiu – przypodobać się Śmierci.
Polskie wydanie, za które odpowiada wydawnictwo Egmont, również prezentuje się wspaniale. Miękka, błyszcząca oprawa, uzupełniona stronicami z przepiękną jakością papieru, jest zwyczajnie zachwycająca. Po raz kolejny wydawca stanął na wysokości zadania. Cena omawianego tytułu to 79,99 zł.
Pierwszy tom serii Thanos jest naprawdę wart przeczytania. Głównie ze względu na niezapomniane przeżycia jakie funduje swoim czytelnikom. Polecam go nie tylko fanom fioletowego złoczyńcy, ale również całej reszcie osób, które po prostu lubują się w historiach od Marvel Comics.
Autorka: Lynn
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.
Thanos co tu dużo pisać chciał zniszczyć wszystkich bohaterów i cały Wszechświat. On jest zły do szpiku kości. Nie dziwię się, że jego dzieci go łagodnie pisząc nie lubią. On po prostu na to sobie zasłużył.