„Thunderbolts Vol 2. (#1-32)” – Recenzja

Thunderbolts – Czerwony skład 

Do komiksów sygnowanych Marvel NOW! nikogo przekonywać nie trzeba. W roku 2013 swoją premierę miała seria Thunderbolts Vol.2. Jej oficjalny opis brzmi następująco:

Pod nazwą Thunderbolts w świecie komiksów Marvela przez lata kryły się rozmaite grupy postaci. Od byłych złoczyńców, którzy chcieli przejść na dobrą stronę, po oficjalny rządowy oddział do zadań specjalnych. W najnowszej odsłonie serii mamy do czynienia z grupą antybohaterów zebranych przez generała Rossa (czyli Czerwonego Hulka), który chce ostatecznie rozprawić się z różnymi zatwardziałymi przestępcami. Oto wspólne przygody Punishera, Elektry, Venoma, Deadpoola i oczywiście Czerwonego Hulka.

Dla mnie, w miejsce powyższego zarysu fabuły można by wstawić jedno zdanie, mianowicie – Wszystkie błędy generała Rossa – jak je posprzątać?

Generał Thaddeus E. „Thunderbolt” Ross (Red Hulk) popełnił w swoim życiu wiele dobrych i złych uczynków. Targany czymś na kształt wyrzutów sumienia, postanawia stworzyć prywatny oddział, by zrehabilitować się za błędy przeszłości. Członkowie zespołu są wybierani bardzo starannie. Próżno tu szukać superbohaterów, dla których istnieje jasny podział na dobro i zło. Ekipa Rossa to sami indywidualiści, zaprawieni w walce, dla których śmierć nie ma żadnego znaczenia. Nazwanie ich bohaterami, stanowiłoby obrazę.

Trzon nowych Thunderbolts mają tworzyć: Punisher (Frank Castle), Deadpool (Wade Wilson), Agent Venom (Flash Thompson) i Elektra Natchios. Decydując się na takich „żołnierzy”, Ross chyba do końca nie przemyślał swojego wyboru i jego konsekwencji.

Seria Thunderbolts  oryginalnie składająca się z 32 zeszytów, podzielona jest na trzy podserie. Pierwszą – Thunderbolts: Join The Revolution. (zeszyty #1-19), drugą – Thunderbolts: No Mercy (#20-26) i trzecią – Thunderbolts: Punisher vs. Thunderbolts (#27-32).

W Polsce  Thunderbolts wydawani są od środy 13.04. Pierwszy tom serii nosi tytuł Thunderbolts: Bez pardonu i zawiera w sobie zeszyty #1-6, a jego cena waha się od 25zł do około 40zł (w zależności od dyskontu/księgarni/sklepu).

Pierwsze zeszyty skupiają się, często na zasadzie retrospekcji, na werbowaniu poszczególnych członków drużyny. Red Hulk nie ma jednak łatwego zadania, bo potencjalni kandydaci niezbyt chętnie podchodzą do jego propozycji. Ale jeśli nie da się po dobroci, to trzeba sięgnąć po argumenty siłowe. Dostajemy więc krwawą jatkę, z ogromem brutalności. Krótko mówiąc, jest nudno i przewidywalnie. Nie pomagają nawet rzucane, od czasu do czasu, zabawne teksty Deadpoola. Gdzieś w głowie świta nam, że to wszystko już było i jeśli tak ma to wyglądać do końca, to chyba nie warto. Błąd. Warto, tylko trzeba czasu.

Akcja powoli nabiera tempa. Po pierwszych misjach, skupiających się na promieniowaniu Gamma, pojawia się mnóstwo pytań i tajemnic. Drużyna w żaden sposób nie chce ze sobą współpracować, każdy z nich okazuje niechęć pozostałym. Konflikt widać zwłaszcza na linii Punisher – Deadpool., kiedy ten drugi odkrywa romans Punishera i Elektry. Jedyny sposób na chwilowe uciszenie Wade’a to „kulka w łeb”. Oliwy do ognia dolewa także sam Ross, ujawniając dodatkowych członków zespołu, Samuela Sternsa, zwanego Leaderem (lub Red Leaderem), niepozornego, najinteligentniejszego człowieka na Ziemi i tajemniczą morderczynię – Mercy.

Z każdym zeszytem dowiadujemy się więcej o prawdziwych intencjach Red Hulka, a drużyna zawiera z nim swoisty pakt. Thunderbolts, jak to było do tej pory, wykonają każdą misję pod wodzą generała, jednak pod jednym warunkiem. Cała drużyna wspomoże każdego jej członka w załatwianiu własnych spraw, których nie sposób rozwiązać w pojedynkę. Żeby wszystko było jasne, misje będą losowane. Pierwszy raz wszyscy zgadzają się z Deadpoolem, kiedy ten proponuje umieszczenie kartek z zadaniami w starym kapeluszu.

Tymczasowe zawieszenie broni nie niszczy jednak konfliktów całkowicie. Dotyczą one teraz głównie „maskotki” Rossa, Red Leadera. Ross uparcie twierdzi, że wielka głowa Sternsa i zawarte w niej informacje są warunkiem niezbędnym dla powodzenia przyszłych akcji. Podobnie ma się sprawa z trzymaną pod kluczem Mercy. Atmosfera ciągle gęstnieje, a zespół, mimo podejrzeń, nie widzi śmiertelnego zagrożenia wewnątrz grupy.

Kiedy jedno z tych zagrożeń ujawnia się, Thunderbolts są bezradni. Aby wygrać, muszą zwrócić się do kogoś o pomoc (straszne słowo dla takich osobowości). Venom namawia więc do tego swojego znajomego, Johnny’ego Blaze’a (znanego szczerzej jako Ghost Rider). Po wysłuchaniu całego zespołu, Piekielny Jeździec przystaje do Thunderbolts.

Piekielna misja, która następuje później jest, w moim odczuciu, najlepszą częścią całej historii. Krótko po jej zakończeniu, zmęczony przemocą i zmaganiem się z prywatnymi demonami, Flash Thompson opuszcza oddział.

Kulminacją serii, jak można się domyślić z podtytułu, jest konflikt Punishera z resztą Thunderbolts. Co w rezultacie prowadzi do rozpadu zespołu i ujawnienia największego z zagrożeń.

Oprócz tytułowych Thunderbolts, w pełnym składzie, w całej serii aż roi się od innych bohaterów Marvela. Część jest tylko wspominana (np. Hulk), cześć pojawia się na chwilę (np. Avengers), a jeszcze inni (np. Mephisto, Hawkeye) odgrywają znaczącą rolę w całej historii. W Thunderbolts znajdziemy też masę nawiązań do znanych filmów, seriali i książek, nawet fani Harry’ego Pottera wyłapią parę rzeczy nawiązujących do niego. Oczywiście za większością tych smaczków stoi pewien najemnik z niewyparzoną gębą, ale inni potrafią dotrzymać mu kroku.

Strona graficzna komiksu to popisy wielu utalentowanych rysowników. W zależności od tomu są to: Steve Dilon, Phil Noto, Jefte Palo, Gabriel Hernandez, Gerardo Sandoval, Kim Jacinto, Jorge Fornes, Carlo Barberi i Paco Diaz. Styl każdego z nich charakteryzuje się inną wizją postaci. Mamy tu kreski miękkie i twarde, ostre i łagodne linie, skupianie się na szczegółach i ich pomijanie. Bohaterowie w jednym tomie przedstawiani są bardzo ludzko, z naturalną, wręcz żywą, mimiką twarzy. W kolejnym stają się przerysowanymi postaciami. Słowem, każdy znajdzie tutaj styl dla siebie. Mnie osobiście, najbardziej przypadły do gustu rysunki Paco Diaza, a najmniej Jefte Palo.

Kolory w większości zeszytów są dobrane idealnie. Nie gryzą się i podkreślają co trzeba. Często przeważa w nich czerwień (za sprawą krwi, Red Hulka, Red Leadera oraz elementów kostiumów całej ekipy), jednak nie jest ona rażąca. Sceny w ciemności również są przejrzyste i czytelne. Także duży plus dla Joe Weltjensa i Lee Duhiga (Guru-eFX), oraz Israela Silvy. Świetna robota, Panowie!

Thundersbolts to seria bardzo nierówna. Za scenariusz do poszczególnych tomów odpowiadali Daniel Way, Charles Soule oraz duet, Ben Acker i Ben Blacker. Wprowadzenie w historię pisane przez Waya, jest, jak już wspominałam wcześniej, nudnawe i przewidywalne. Później pałeczkę przejmuje Soule i jest to, moim zdaniem, strzał w dziesiątkę. Dialogi nie przytłaczają, tylko wyjaśniają tyle ile muszą, Deadpool odzyskuje humor, a akcja przyspiesza i wciąga. Końcówka należy do panów Ackera i Blackera. Tutaj w dalszym ciągu jest dobrze, jednak samo zakończenie może trochę rozczarować.

Przez wszystkie zeszyty przewijają się liczne retrospekcje, a także zdarzenia magiczne, oraz takie, które dzieją się tylko w głowach bohaterów. Uważajcie na to, bo łatwo się nabrać.

W Thunderbolts znajdziemy akcję, walkę, dylematy moralne i niełatwe relacje rodzinne. Sporo tajemnic, zagadek, odrobinę nauki i kosmiczne interwencje. Nie zabraknie też humorystycznych tekstów i sytuacji (np. akcja zlikwidowania ogromnej, smokopodobnej, zmutowanej krowy została nazwana Operacją Bambi).

Zdarzało mi się czytać komiksy lepsze i gorsze, Thunderbolts umieściłabym gdzieś pośrodku. Seria jest naprawdę dobra, ale daleko jej do doskonałości. No, może poza zeszytami No Mercy, bo tym wystawiam najwyższą ocenę.

Komiksy są skierowane raczej do pełnoletnich czytelników i to takich, którzy liznęli już co nieco komiksowego uniwersum Marvela.

Zakładam, że kiedyś jeszcze wrócę do przygód Red Hulka i spółki, więc polecam serię z czystym sumieniem. Sięgnijcie, nie zrażajcie się za szybko i sami oceńcie czy naprawdę warto. Dla mnie było.


Autorka: Zireael

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij