„Marvel Knights: Spider-Man” (Tom 2) – Recenzja
Marvel Knights: Spider-Man (Tom 2)
Pająk-Rycerz
Część tego tomu mieliśmy już kiedyś po polsku. Jego pierwsze zeszyty wyszły w albumie Zdziczenie, który pojawił się jedynie w ramach testowego rzutu spider-manowej kolekcji, która się nie przyjęła i nie trafiła do szerszej sprzedaży. Ale teraz rzecz, jak i pozostałe opowieści z tej serii trafiła do niniejszego tomu i w końcu każdy może je przeczytać. A czy warto? Warto, chociaż na tle wydanego jednocześnie, a przeplatającego się z Marvel Knights piątego tomu Amazing Spider-Mana Straczynskiego wypada blado.
Drugi tom „Marvel Knights Spider-Man” zbiera opowieści z różnych okresów kariery Człowieka Pająka.
W opowieści „Dzikość” niektórzy znajomi Pajączka zaczynają się zmieniać. Doktor Curt Connors, John Jameson i Felicia Hardy czują, że budzi się w nich bestia. Oczywiście Spider-Man walczył już z Lizardem, Man-Wolfem i Czarną Kotką, ale nigdy nie byli tak zajadli jak teraz! Później rozpętuje się „Wojna domowa”, której konsekwencje wpływają na każdy zakątek uniwersum, w tym na życie Petera Parkera. Kameleon, jeden za najdawniejszych i najgroźniejszych wrogów ścianołaza, zbiera grupę superłotrów i zadaje Pająkowi dotkliwy cios! Ponadto zdemaskowanie Spider-Mana wpływa na trzy najważniejsze kobiety w jego życiu, czyli Mary Jane, ciocię May i Czarną Kotkę! Po wojnie odmieniony Spider-Man ponownie przywdziewa ciemny kostium, by stawiać czoło zastępom udających go oszustów. Pajączka tym razem prześladują Mister Hyde oraz Venom i jego alter ego Eddie Brock.Fabularnie historie z tego tomu przelatają się z opowieściami z piątego tomu „Amazing Spider-Mana” ze scenariuszami J. Michaela Straczynskiego, dlatego warto oba te tomy czytać razem.
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Sensational Spider-Man” #23–34, 35–40, „Sensational Spider-Man Annual” #1 i „Spider-Man Family” #1–2. Scenariusze napisali Roberto Aguirre-Sacasa, Matt Fraction i Sean McKeever, a rysunki stworzyli między innymi Ramon Bachs, Sean Chen, Clayton Crain oraz Angel Medina.
Coś dziwnego dzieje się ze zwierzęcymi wrogami Pająk. Dziczeją. I nie tylko oni – Pająk też czuje dziwny zew, MJ chwyta za nóż, ciotka May staje do walki z wilkołakiem, a Peter, jako Pajęczak, będzie musiał podjąć morderczą walkę z wrogami, na jaką nie jest gotowy…
Co tu dużo mówić, ten tom Pajęczaka to seria fabuł opartych na zgranych motywach. Zaczyna się od historii, którą śmiało można określić, jako Torment 2. A nawet i trzy, bo za czasów Sagi klonów w numerach specjalnych też była niemal tormentowa opowieść o Jaszczurze, tym bardziej kojarząca się z kultowym dziełem McFarlane’a, że nawet okładka pierwszego zeszytu była niemal identyczna. No ale po polsku tej historii nie mieliśmy za to mamy – dotąd tylko w zasadzie tak trochę po części, bo kiedyś wyszedł jedynie w testowym rzucie kolekcji, zanim Egmont wrzucił go w drugim tomie Marvel Knights: Zdziczenie. Czyli naprawdę sprawny, widowiskowy akcyjniak z Pająkiem, gdzie wrogów dużo, zagrożenie mordercze, a dramatyzm solidny.
Inne historie też nie są oryginalne – osadzone w czasach Wojny domowej serwują nam z jednej strony jeszcze jeden atak wrogów Petera po tym, jak poznali jego tożsamość, z drugiej nieco więcej przygód Pajęczaka w czarnym kostiumie w czasach Back in Black. To samo mamy u Straczynskiego, ale tam jest to ukazane o wiele, wiele lepiej, z emocjami, z pomysłem i z siłą wyrazu – tu dostajemy jedynie odtwórstwo. Dobre i dynamiczne, ale jednak odtwórstwo.
Za scenariusze głównie odpowiada tu Roberto Aguirre-Sacasa, którego bardziej znamy chyba z seriali telewizyjnych, niż komiksów. I to się czuje, bo w filmowym rytmie opowiada swoją historię. Zresztą cały tom to rzecz w stylu filmów akcji, gdzie dzieje się dużo, szybko i z gwiazdami. Mimo to fajnie to leci, pędzi na złamanie karku, a przy okazji całkiem nieźle w tym chaosie odnaleźć możemy postacie, ich charaktery i w ogóle. I fajnie, że mamy to po polsku, bo łączy się z historią Straczynskiego i dodaje nam nieco przygód z tego okresu.
Grafiki? Angel Medina, znany głównie fanom Spawna (a fani Pomiota znajdą tu nawet znajomą postać pewnego detektywa), choć dziwne robi twarze i czasem proporcje albo perspektywa za dobrze nie wypadają, oferuje nam rysunki dopracowane, pełne detali, dynamiki i klimatu. Gorzej wypada Clayton Crain, który odkąd stawia na komputerowe triki, zginęło to, co lubiłem w jego wczesnych pracach, ale tu też można znaleźć coś, co wpada w oko i jest nastrojowe. A całość po prostu warta jest poznania.
Autor: WKP
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – opisywany tom/serię możecie nabyć tutaj.