FilmyTeksty

„The Fantastic Four: First Steps” (2025) – Recenzja

The Fantastic Four: First Steps (2025)
Całkiem fantastyczna ta czwórka

The Fantastic Four: First Steps to film stawiający kilka niezwykle odważnych jak na standardy Marvel Studios kroków, które finalnie prowadzą tytułowych bohaterów w już znacznie bardziej znajome rejony. Mix czegoś niezwykle świeżego z czymś boleśnie przewidywalnym. Dobry film, który mógł, a może nawet powinien być lepszy… Ale nie bądźmy tacy negatywni, to przecież najlepszy Marvel od kilku lat. Naprawdę.

Zacznijmy od tego, czym nasze F4 wyróżnia się na tle reszty uniwersum. Pierwszy akt, o ile nie nawet cała pierwsza połowa tego filmu, sprawia wrażenie jakbyśmy oglądali produkcję science-fiction, niepowiązaną w żaden sposób z komiksem. Film wygląda naprawdę imponująco, momentami wręcz obłędnie. W trakcie seansu kilkukrotnie miałem skojarzenia z Łowcą Androidów czy filmami z serii Obcy. Co więcej, wizualia robią wrażenie nie tylko kiedy chodzi o efekty specjalne przenoszące nas w świat sci-fi. Stroje, montaż, design lokacji i ogólna stylistyka, to wszystko buduje unikatową atmosferę retro-futuryzmu, na której twórcom ewidentnie zależało.

Dalej z plusów, postacie. A przynajmniej większość z nich, bowiem Reed, Sue i Johnny wypadają kapitalnie. Perfekcyjny casting łączy się tu się ze świetnymi elementami scenariusza, pozwalając tej trójce kilkukrotnie zabłysnąć. Tutaj właśnie rękami Reeda scenarzyści dalej podbudowują bardziej naukową niż komiksową stronę świata przedstawionego, za to Johnny’ego wyraźnie oddzielają od wcześniejszych wersji tej postaci, które widzieliście lata temu na ekranie. Sue jest pełnoprawną liderką grupy i zdecydowanie spełnia się w tej roli. Niestety, ale Ben jest tu trochę na doczepkę, poza świetną dynamiką rodzinną nie dostaje czasu dla siebie. Natomiast antagoniści, w postaci Srebrnej Surferki i Galactusa, są bardziej narzędziami w rękach scenarzystów, niż faktycznymi postaciami z charakterem. W prawdzie ma tu miejsce próba nadania postaci (w którą wciela się Julia Garner) nieco charakteru, ale niestety wiąże się ona z moim głównym zarzutem wobec całego filmu…

Jest nim nadmierne wyjaśnianie rzeczy, które lepiej działałyby jako niedopowiedziane. Mamy tutaj co najmniej dwa fragmenty, w których to aż boli w uszy (chociażby cała sekwencja otwierająca). Wśród innych minusów ciężko nie wskazać na przynajmniej niektóre dialogi (zwłaszcza w początkowej fazie filmu), dosyć nagłe przejście z wspomnianego klimatu fantastyczno-naukowego do atmosfery wręcz ultra-komiksowej oraz trzeci akt, który mógłby świetnie działać w filmie o charakterze niedawnego Supermana (od Jamesa Gunna), ale tutaj budzi sporo wątpliwości. To powiedziawszy, mnie jednak Fantastyczna Czwórka z MCU finalnie do siebie przekonała.

Film zawiera dwie sceny po napisach. Pierwsza, zapowiadająca kontynuację historii Fantastycznej Czwórki, bez szerszego kontekstu wydaje się zwyczajnie głupia i ma na celu jedynie pokazanie postaci, na którą fani czekają (już Wy dobrze wiecie, o kim mówię). Druga to po prostu humorystyczna ciekawostka.

The Fantastic Four: First Steps

The Fantastic Four: First Steps to bardzo ciekawy przypadek filmu, który działa, mimo że stoi w rozkroku między czymś nowym a strachem przed zmianami. Z całą pewnością zbierze bardzo mieszane opinie, choć ja jestem jednak po tej bardziej zadowolonej stronie barykady (a i Wam życzę tego samego).


Autor: JJ


The Fantastic Four: First Steps
Za możliwość wzięcia udziału w przedpremierowym seansie filmowym uprzejmie dziękujemy sieci kin IMAX/Cinema City. Jesteśmy bardzo wdzięczni.
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x