KomiksyTeksty

„Przedwieczni” („Eternals”) – Recenzja

Przedwieczni (Eternals)

Tom Przedwieczni, składający się z zeszytów #1–12 serii Eternals (2021) oraz z Eternals: Celestia #1, Eternals: Thanos Rises #1 i Eternals: The Heretic #1, został wydany przez wydawnictwo Egmont jako wprowadzenie do nadchodzącego wydarzenia AXE, w którym zmierzą się Avengers, X-Men i właśnie Eternals. Przebieg tego starcia poznać można dzięki tomowi Sądny Dzień.

Przed Kieronem Gillenem, scenarzystą komiksu Przedwieczni, stanęło wyjątkowo trudne zadanie. Musiał nie tylko kontynuować dzieło twórcy tej drużyny, legendarnego Jacka Kirby’ego, ale też sprawić, by trwająca miliony lat historia tej rasy i ich złożone relacje nie okazały się przytłaczające dla nowych czytelników. Osobiście mogę ocenić jedynie ten drugi aspekt, bo do Przedwiecznych podchodzę raczej z pozycji laika niż znawcy. Poprzednie komiksy z tymi bohaterami wciąż przede mną, a ich mitologię znam jedynie we fragmentach – głównie z filmu Eternals, który, nawiasem mówiąc, bardzo lubię.

Już od początku widać, że Gillen bardzo starał się uczynić Przedwiecznych możliwie przystępnymi. Stąd zapewne decyzja, by w centrum historii postawić postacie, których wersje pojawiły się w filmie, a także zabieg narracyjny polegający na uczynieniu narratorką Maszyny – systemu wspierającego Przedwiecznych w komunikacji, podróżach między miastami i, co najważniejsze, w procesie odradzania się. Dzięki temu, gdy pojawia się potrzeba wyjaśnienia jakiegoś wątku, informacje o historii, wydarzeniach i konfliktach są wprowadzane naturalnie, bez zatrzymywania akcji.

Fabuła dość szybko koncentruje się wokół głównego wątku – śledztwa w sprawie zabójstwa jednego z Przedwiecznych. Okazuje się, że morderstwo mogło zostać zaplanowane przez kogoś z zewnątrz, a co gorsza, z powodu awarii Maszyny ofiara nie może się odrodzić. Choć ta usterka zagraża całej Ziemi, scenarzysta przez większość czasu skupia się przede wszystkim na poszukiwaniu zabójcy i jego wspólnika, nie rozszerzając jeszcze narracji na szerszą skalę. To jednak nastąpi później, gdy historia Przedwiecznych połączy się z losami mutantów i Avengers.

Uważam, że Gillen poradził sobie bardzo dobrze. Pierwsze strony były może trochę dezorientujące dla osoby niezaznajomionej z tą częścią uniwersum, ale gdy rozpoczęło się śledztwo, wszystko zaczęło układać się w spójną całość. Dodatkowe informacje pojawiały się dokładnie wtedy, gdy były potrzebne, a nowe elementy mitologii, wprowadzone przez scenarzystę, okazały się naprawdę ciekawe. Wątek kryminalny również wypadł solidnie – Gillen nieco prowadził czytelnika za nos, ale na szczęście nie przesadził z fałszywymi tropami czy zwrotami akcji, oferując satysfakcjonujące i dobrze umotywowane rozwiązanie. Podobało mi się też, że wątki pozornie poboczne – jak podejście Przedwiecznych do Dewiantów czy kwestie religijne związane z Celestianami – zostały wplecione naturalnie i nie zakłócały rytmu lektury, a wręcz wzbogacały świat przedstawiony.

Czy Przedwieczni mają jakieś wady? Moim zdaniem tak, jedną, i to całkiem poważną. Chodzi o rysunki autorstwa Esada Ribića. Chorwacki artysta odpowiada za oprawę graficzną niemal całego albumu (z wyjątkiem kilku zeszytów narysowanych przez Guiu Vilanovę oraz tie-inów zilustrowanych przez Keia Zamę, Dustina Weavera, Ryana Bodenheima i Edgara Salazara). Niestety, Ribić ma wyraźną tendencję do rysowania bardzo specyficznych twarzy. Po pierwsze, jego bohaterowie co chwila wybałuszają oczy i stoją z otwartymi ustami, jakby nieustannie byli w szoku – bez względu na to, czy akurat mówią, czy faktycznie są zdziwieni. Po drugie, wszyscy wyglądają tu dziwnie staro. Momentami ociera się to wręcz o absurd, jak w przypadku Sprite, uwięzionej na wieki w ciele dziecka, której twarz jest poorana zmarszczkami i z jakiegoś powodu ma też zakola. Gdy dotarłam do zeszytów narysowanych przez innych twórców, kontrast był uderzający. Żałuję, że nie mogłam przeczytać całego tomu w stylu graficznym Eternals: Celestia #1. Byłoby to o wiele przyjemniejsze doświadczenie wizualne.

Po lekturze Przedwiecznych chętnie sięgnę po starsze historie o tych postaciach. Paradoksalnie, ten tom niekoniecznie zachęcił mnie do lektury Sądnego Dnia, ale to już wynika z mojej osobistej niechęci do wielkich komiksowych eventów.


Autorka: Dee Dee


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – opisywany tom/serię możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x