KomiksyTeksty

„Spider-Man ’94” #1 (2025) – Recenzja

Spider-Man ’94 #1 (2025)
Serial wraca… w formie komiksu

Pamiętacie serial Spider-Man: The Animated Series? Klasyka i klasa sama w sobie. Coś jak Batman: The Animated Series i, podobnie, jak Batman, doczekała się też serii komiksowej rozwijającej produkcję. A raczej kilku: Spider-Man Adventures (znanej częściowo po polsku jako Spider-Man: Serial TV), Adventures of Spider-Man (wydawanej w odcinkach w magazynie Mix Comics, też tylko częściowo) i bardziej współczesnego, wydawanego już w XXI wieku Marvel Adventures Super Heroes (wychodziło kiedyś w formie mniejszych formatem, grubszych tomików). Nie były to dobre komiksy, uproszczone, skierowane do dzieciaków, nie mające nic ciekawego do zaoferowania. Ale teraz, po latach, dostajemy kolejny cykl, tym razem serial kontynuujący – Spider-Man ’94 i… No i miałem co do niego spore oczekiwania, bo raz, że serial lubię, dwa – scenariusz robił sam J.M. DeMatteis i dupa. Wybaczcie łacinę podwórkową, ale naprawdę ten komiks to jedna wielka kupa. Świetny scenarzysta odwalił tu straszną chałturę, a rysownik tak strasznie popsuł stronę graficzną, że oczy mi łzawią.


THE HIT ’90s ANIMATED SERIES RETURNS!

– After searching to the ends of the Multiverse, PETER PARKER – the AMAZING, the SPECTACULAR, the RADIOACTIVE Web-Head himself – A.K.A. SPIDER-MAN, swings back into the streets of New York City with his beloved Mary Jane WATSON in tow!
– But what’s this? One of these villains is not like the others: Witness this universe’s debut of not one, but TWO of Spider-Man’s greatest villains from the comics!
– Legendary Spider-Scribe J.M. DeMATTEIS and rising star artist JIM TOWE bring you the return you’ve all been waiting thirty years for! And you’re never going to expect the twists and turns ahead for your friendly neighborhood Spider-Man!
– Break out your action figures, and post up in front of the TV as we bring you back to the greatest era of animated super-hero television in history!


Czy DeMatteis zrobił kiedyś zły komiks? Nie. Dał nam parę mocnych średniaków, jak Międzynarodowa Liga Sprawiedliwości (ale wtedy nie pisał go sam) czy dodatki do Amazing Spider-Man: Grim Hunt, ale nigdy to nie było złe. Aż do teraz. Nie powiem, ze tragedia, bo jednak wspomniane na wstępie serie były gorsze, ale jednak źle jest. Może DeMatteis chciał nawiązać do tych komiksów? Jeśli tak, strzelił sobie w kolano. Może chciał zrobić dla dzieciaków, a jednak nie umiał, ale to już by była wina Marvela, wiedzącego, kto się do tej roli nadaje, a kto nie. Wyszło, jak wyszło.

Płytki, nijaki komiks z fabułą, którą nie ciekawi ani nie stara się nakreślić fajnych postaci. Cieszy, że w końcu dostajemy kontynuację niektórych wątków zaczętych lata temu, ale często miałem wrażenie, że DeMatteis nie zamierza za bardzo ciągnąc tego, co serialowe i idzie własną drogą. Fajnie, że dorzuca pewne postacie, ale sporo elementów nijak mi tu nie pasuje i nie klei się z tym wszystkim – są, jako fanservice, ale niezbyt udany. A to, jak ohydnie jest to rysowane, zabija te odrobinki frajdy, jaką czasem wywoływał zeszyt.

Nie tego się spodziewałem. Nie tego chciałem. I nie na to zasłużyli fani serialu. Szkoda. Może dalej jednak będzie lepiej, liczę na to i wierzę, że tu DeMatteis potknął się jedynie i zaraz wstanie z kolan i pokaże co potrafi.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x