KomiksyTeksty

„Marvel Zombies” (Tom 3) – Recenzja

Marvel Zombies (Tom 3)
Jeszcze raz to samo

Trzeci tom Marvel Zombies to najgorsze, co ta seria ma do zaoferowania. Nigdy nie była to opowieść wysokich lotów, poza millarowskimi zeszytami o Fantastycznej Czwórce mieliśmy miałką, nijaką robotę, którą wyróżniało tylko to, że była nieco krwawsza niż standardowe komiksu superhero – ale też gdzie jej tam choćby do Lobo. Pisana zachowawczo, z nijakim postaciami nie wciągała i nie robiła wrażenia, chyba, że (jak np. w tie inach z Czarną Panterą) wywoływała znudzenie i politowanie. Tom drugi był jeszcze słabszy niż pierwszy, a trzeci to szoruje po dnie. Ma niezłe momenty, choćby te, pisane przez Petera Davida, ale jako całość to niestety słabizna, której nie ratuje horrorowa, kampowa estetyka – a mówię to Wam, jako wielki fan horroru, który masę kiczu jest w stanie przełknąć i dobrze się przy nim bawić.


Trzeci tom brawurowej opowieści o superbohaterach Marvela, którzy zmienili się w zombie!

Kiedy przemieni w żywe trupy superbohaterowie Marvela najeżdżają na uniwersum małp, pierwsza w menu jest małpa. Potem Machine Man i Kaczor Howard przemierzają multiwersum, walcząc z zombie na Dzikim Zachodzie, w Camelot i przyszłym megamieście, podczas marsjańskiej inwazji i na świecie podejrzanie podobnym do naszego. Ale gdy sklonowane superzombie Szwadronu Sztandarowego opanowały kompleks badawczy Pegaz, tylko Avengers mogą je powstrzymać. A kiedy uniwersum Marvela jest atakowane przez wymiar nazistowskich zombie, Kaczor Howard musi zebrać brygadę odmieńców, żeby ich pokonać.

Scenariusz tego komiksu napisali Karl Kesel („Fantastic Four”, „Capitain America”), Fred Van Lente („Conan”), Frank Marraffino („The Mighty Thor”) i Peter David („Incredible Hulk”). Rysunki stworzyli Todd Nauck („Magneto”), Ramon Bachs („Speedball”), Alessandro Vitti („Secret Warriors”), Reilly Brown i Victor Olazaba („Amazing Spider-Monkey”) oraz Joe Suitor („Grunt Line”).


Skład tego tomu to znów porcja mini-serii i one-shotów: Marvel Zombies: Prime Eight, Marvel Zombies: Evil Evolution, Marvel Zombies 5 #1–5, Marvel Zombies Supreme #1–5, Marvel Zombies Destroy! #1–5 i Marvel Zombies Haloween. Tyle. Sporo. Niestety mało dobrego. In plus, że nie pisze już tego Kirkman, gość może i popularny, ale, jak większość tego, co popularne, niemający w sobie za grosz czegoś wartościowego, in minus, że cała reszta też za dobra nie jest.

Co tu dużo mówić, ta seria, a trzeci tom wszystko to tylko potwierdza, to nic innego, jak bezmyślna sieczka, gdzie psychologia jest bardzo płytka i łopatologiczna, świat nieprzekonujący, a jako survival horror o zombie, ani to straszne, ani krwawe, ani nawet z napięciem. A jeszcze często jest to za szybko poprowadzone i nijakie. Nic tu nie straszy, nie tryska krwią, jak powinno, a humor, który miał ratować całość blady jest i nijaki. Okej, czasem rzecz nieźle bawi się konwencją, ale są to sporadyczne momenty, przebłyski, jako całość to bezmyślna rozrywka dla niewymagających, w której fabuła nie ma znaczenia, liczą się tylko poszczególne momenty, na które pomysł był, ale jego wykonanie już tak się nie udało.

Oczywiście oglądanie bohaterów w nowych wersjach, odbicie w krzywym zwierciadle ich cech, schematów i całej reszty zawsze fajnie się sprawdza i to trochę ratuje album. Rzecz jest też sprawnie poprowadzona, jeśli chodzi o akcję, choć drętwe dialogi czasem potrafią nużyć i ma w sobie dość lekkości i nutę obrzydliwości, które tu pasują. Ale jednak jako historia o zombie, jako horror, bardzo łagodne to jest, bardzo zachowawcze i bezpieczne jest. A jako odwrócone superhero nie sprawdza się za dobrze, bo tego superbohaterowania, nawet w wypaczonej wersji, jest za mało. Za mało też tu pewnej samoświadomości, pewnego metatekstualnego podejścia, o które aż się prosi. I za mało dobrych rysunków, bo tych jest tym razem jak na lekarstwo. Kiedyś to jeszcze fajnie wyglądało, ale w trzecim tomie nawet nie postarano się o dobrych rysowników, więc najczęściej jest infantylnie catrtoonowo i bez klimatu, a tym ten komiks stać powinien.

Jeśli więc nie jesteście bezgranicznymi fanatykami poprzednich odsłon, śmiało darujcie. Tom trzeci to nic innego, jak znów to samo, tylko jeszcze bardziej bez pomysłu i ze słabszym wykonaniem. Szkoda, że Marvel kolejny jednorazowy pomysł katował tak długo, aż nie zniszczył go zupełnie.


Autor: WKP


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – opisywany tom/serię możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x