„Death of the Silver Surfer” #1 (2025) – Recenzja
Death of the Silver Surfer #1 (2025)
Srebrna śmierć
Kolejny bohater umiera (i pewnie zaraz powróci). Tym razem padło na Silver Surfera. Efekt? Komiks (Death of The Silver Surfer), który z jednej strony jest ciekawy, z drugiej fabularnie pogubiony i nieprzekonujący w wielu punktach. Co z tego wyniknie, czas pokaże, ale na tym etapie jest jedynie nie najgorzej, a powinien być emocjonalny rollercoaster.
SILVER SURFER’S FINAL VOYAGE?! The SILVER SURFER returns to defend a war-ravaged Earth, but Norrin has a galaxy-sized target on his back. A new enemy will stop at nothing to steal away everything the Surfer is or ever will be. A single human life may be all that decides the Surfer’s salvation…or damnation. If the Surfer falls, who then wields the awesome Power Cosmic? And what of the Surfer’s old master, Galactus, Devourer of Worlds?! Guest-starring: The Fantastic Four! GREG PAK (PLANET HULK, DARTH VADER) pens the Sentinel of the Spaceway’s next tragic epic with superstar illustrator SUMIT KUMAR (WEB OF SPIDER-VERSE, SPIDER-MAN: BLACK SUIT & BLOOD)!
Motywacja, motywacja i jeszcze raz motywacja. To, co powinno być jednym z podstawowych elementów tej opowieści leży i kwiczy. Samo polowanie na Surfera nie ma sensu, wątek ten jest tak naiwny, że w ogóle zbędny, a wszelka logika pogubiła się i to strasznie. Może zostanie rozwinięty i naprawiony dalej, ale na tym etapie aż kłuje w oczy. I to odbiera sporo przyjemności z czytania niestety.
Trochę brakuje też emocji. Pak stawia na akcję, jak to on, ale z tą akcją nie idzie treść, ani tym bardziej emocje. Niby Surfer ma umrzeć, a ja tego nie czuję, a nawet jeśli jest mi to rzucane w twarz tu i ówdzie, jest zaserwowane tak, że nic mnie to nie obchodzi. Podobnie, jak dziejące się w tle rzeczy, które są bo są, ale pozostają mi obojętne. Graficznie za to jest całkiem fajnie, poza tym rzecz czyta się lekko i szybko. Ale na tle tylu opowieści o śmierciach bohaterów – i na tle tylu świetnych komiksów o Silver Surferze – ten wypada blado. Nie jakoś tragicznie, ale nie ma tu nic, co przekonałoby mnie do czytania tej opowieści dalej.
Autor: WKP