„Marvel’s The Punisher” [Sezon I] – Recenzja

Marvel’s The Punisher
Si vis pacem, para bellum (Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny)

Marvel’s The Punisher to kolejny serial Domu Pomysłów tworzony przez platformę Netflix, który pojawił się na niej w piątek17.11.2017. Pierwszy sezon solowej historii Punishera liczy trzynaście epizodów. Nie jest to żadnym zaskoczeniem, jeśli weźmiemy pod uwagę poprzednie produkcje duetu Marvel/Netflix. Zaskakuje za to całkiem inne niż dotychczas podejście do tematu. Zdecydowanie dojrzalsze, mroczniejsze, brutalniejsze i bardziej psychologiczne. Prócz tego  otrzymujemy ciekawą historię i świetną obsadę. Seria jednak jakoś bardzo mocno nie wykracza swoim poziomem poza to, co już wcześniej stworzyła wyżej wspomniana platforma. Z drugiej strony, Punisher powraca do korzeni „brudnych” marvelowskich produkcji, które zaczęto tworzyć od roku 2015 i mocno eksploatuje to, co w Daredevilu i Jessice Jones było najlepsze, a przy tym pokochali to w zasadzie wszyscy. Sprawdźmy zatem z czym mamy tym razem do czynienia.

Punisher, Netflix


Fabuła, wątki, problematyka i podejście do tematu

O co dokładnie chodzi? Przede wszystkim o to, że nie jest to serial o Punisherze. No, ale jak to? – zapytacie. Tak to. Punisher opowiada historię Franka Castle, a nie jego alter ego. Jeśli więc nastawiacie się na to, że dostaniecie tu protagonistę, biegającego w swoim stroju z czachą na klacie, to nie. Nie ma tego praktycznie w ogóle. W zamian dostajemy tu całkowitą, dogłębną analizę, a przy tym genezę Franka. Nawet nie jako anty-bohatera, a jako człowieka, a przede wszystkim żołnierza ze wszystkimi aspektami tego, co łączy się z tym „zawodem”. Głównie z tymi najgorszymi. Serialowy „Ukarator” to nie komiksowa kalka, a całkowicie inna postać. Przez cały pierwszy sezon eksplorujemy psychikę bohatera, przyglądając się w tym samym czasie temu, jak wykształca on swoją własną tożsamość – w naprawdę wielkich bólach (dosłownie).

Co do historii jaka jest nam w tym wypadku serwowana… Nie jest ona specjalnie skomplikowana, ale nie jest to też jakiś specjalny błąd czy mankament. Od samego początku w zasadzie wiemy,  na czym stoimy, a przynajmniej szybko możemy to sobie wydedukować. Większość wątków kręci się bowiem wokół samego Castle’a oraz tego, jak radzi (a w zasadzie to nie radzi) sobie z utratą rodziny i ponownym przystosowywaniem się do życia w „normalnym” środowisku.

Frank to przecież weteran wielu wojen, który sam w sobie nosi wojnę i nie umie z niej zrezygnować, bo gdy jeden konflikt się kończy, on już szuka drugiego. Nie jest to oczywiście wszystko, bo wątków jest kilka – jak to ostatnimi czasy jest dość popularne w przypadku telewizyjnych produkcji – wszystkie się w jakimś momencie ze sobą zazębiają, tworząc jedną, wspólną całość. Mamy tu więc pewną intrygę, przez którą Frank stracił członków swojej rodziny. W jakim kierunku pójdzie to dalej? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Punisher, Netflix

Żeby nie spoilerować, dodam jeszcze tylko, że śledzimy tu także losy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (z agentką Dinah Madani na czele), Karen PageMicro i pewnej grupki wojaków-kolegów Franka, z którymi jakiś czas temu przyszło mu służyć. Mimo tego największą ilość czasu poświęcono tu czemuś kompletnie innemu.

Mianowicie, chodzi tu o problematykę Zespołu Stresu Pourazowego (PTSD). Jest to przypadłość, z którą najczęściej muszą radzić sobie ludzie, których dotknęła jakaś tragedia… lub właśnie żołnierze. Najczęściej ci, którzy wrócili z jakiejś misji poza granicami własnego kraju. Przez to nie mogą oni funkcjonować w zwyczajny, nieodstający od reszty sposób. W zamian za to wciąż przeżywają najgorsze chwile swojego życia. Można nawet powiedzieć, że dolegliwość ta jest kolejną postacią występującą w The Punisher. W związku z tym tempo serialu jest dość wolne i rozwija się inaczej niż zazwyczaj. Nie jest to coś, co spotyka się na co dzień w małoekranowych tworach.

Przypomnijmy jednak, że pierwszy sezon Jessici Jones również poruszał pewne społeczne problemy. Były to alkoholizm, molestowanie seksualne i manipulowanie innymi, co nierozerwalnie łączy się z ich wykorzystywaniem do swoich celów.

Punisher, Netflix


Postaci i ich relacje

The Punisher postaci jest cała masa, więc ciężko będzie je wszystkie wymienić i/lub opisać. O niektórych nie chciałbym nawet wspominać, ze względu na ich wagę i wkład w rozwój historii. Zaczniemy zatem w sposób najbardziej przewidywalny. Najwięcej czasu spędzamy, jak można się domyślić, z bohaterem tytułowym, ale (jak już napisałem wyżej) w wersji „po cywilu”, a nie, z wzbudzającym grozę mścicielem. Poza nim sporą rolę odgrywają ci państwo, których tłustym drukiem wypisałem powyżej.

Najbardziej urzekła mnie mimo to relacją, jaką protagonista ma z Micro (Davidem Liebermanem). To jedna z najlepiej przedstawionych w tym serialu rzeczy. Panowie zaczynają totalnie od zera, aby przejść wspólnie przez cały zastęp różnego rodzaju przeciwności losu, kończąc jako prawdziwi przyjaciele na dobre i na złe. Chyba żadne netflixowo-marvelowe show nie miało tak dobrze rozpisanej relacji pomiędzy bohaterami. No, może prócz Matta i Foggy’ego w Daredevilu. To jeden z głównych powodów, dla których tak dobrze ogląda się Punishera. Panowie niby diametralnie różnią się od siebie, a tak naprawdę mają ze sobą wiele wspólnego. Gdyby tego było mało, mamy tu także rodzinę Davida, która ani jemu, ani Frankowi nie będzie ułatwiać zadania.

Inną osobą, o której chciałbym wspomnieć jest Karen Page. Karen od czasu drugiego sezonu Daredevila i pierwszego Defenders zdążyła troszkę ewoluować i usamodzielnić się. Mógłbym nawet powiedzieć, że przestała być taką sierotą, i że wykształciła sobie kręgosłup, ale co z tego? To nadal potwornie męcząca persona, z irytującym charakterem. Panna Page, na szczęście, nie otrzymała tu specjalnie dużej ilości czasu ekranowego, aczkolwiek, jeśli już się pojawia, wiedzcie, że wydarzy się za chwilę coś ważnego. Nic więcej w sumie na jej temat nie mogę powiedzieć. Nawet chyba nie chcę. To taki łącznik pomiędzy Punisherem i poprzednimi serialami z tego uniwersum.

Punisher, Netflix

Dinah Madani, agentka ABW, to z kolei bardzo silna i inteligentna kobieca postać, która stara się być we wszystkim całkowicie niezależna… i trzeba przyznać, że wychodzi jej to całkiem nieźle, bo ustępują jej całe zastępy osób, w tym nawet ci, którzy we własnej firmie są wyżej postawieni od niej. Madani do tego jest niebywale dociekliwa i lubi dopinać swego, drążąc przy tym dany temat tak długo, aż przyniesie to pożądany skutek. Czy wspominałem już o tym, że poddawać się też nie lubi? W skrócie, lepiej jej nie podskakiwać.

Szkoda tylko, że w przypadku czarnych charakterów nie jest już tak wesoło. Netflix i Marvel zazwyczaj rozpieszczali swoich widzów fantastycznie wykreowanymi antagonistami, a w przypadku Punishera jest co najwyżej dobrze, a już na pewno nie ma co ich porównywać do Kingpina czy Kilgrave’a. Postaci stricte-negatywnych mamy tu dwie, z czego pierwszą rozpoznacie już podczas oglądania początkowych odcinków. Ta druga, swój prawdziwy charakter zdradza tak po prawdzie około odcinka jedenastego, może dwunastego.

Potencjał został trochę zmarnowany, bo obaj „złoczyńcy” są źli raczej dla zasady; dlatego, że po prostu mogą i chcą. Takie podejście do świata i innych osób umożliwia im także ich pozycja społeczna oraz środki/materiały, jakimi dysponują. Jak w przypadku tego pierwszego „gościa” nie jestem w stanie czegoś takiego wybaczyć, tak w przypadku tego drugiego mogę wybaczyć w zasadzie wszystko, bo nie został on w pełni rozwinięty.

Co to znaczy? To znaczy, że pierwszy sezon Punishera był dla niego raczej originem. Okresem przejściowym, podczas którego odkrywa on swoje prawdziwe oblicze, pragnienia, motywy i pobudki. Dopiero w drugim sezonie (o ile powstanie) zobaczymy go  zapewne w pełnej krasie. O kogo chodzi? Cóż, fani komiksów znają tego pana pod pseudonimem Jigsaw (i nie, nie chodzi tu o tego mordercę z serii filmów Piła). Osobiście takie rozwiązanie kupuję, bo nie od dziś wiadomo – jeśli się czegoś poprawnie nie przedstawi od samego początku, skutek jest raczej marny.

Punisher, Netflix


Strona audio-wizualna, efekty specjalne i choreografia walk

Walk, bitew, strzelanin i tym podobnych w The Punisher jest paradoksalnie niewiele. Serial jest w dużej mierze przegadany, bo tak jak napisałem powyżej, mocno analizuje to, co Frankowi siedzi w głowie. Jeśli już zatem do jakiejś wymiany ciosów dojdzie, robi ona piorunujące wrażenie. Ale nie w sposób do jakiego przyzwyczaił nas Daredevil.

Zamiast skocznej i porywającej choreografii walk dostajemy tu  – raczej wolne od wszelkiego cackania się – batalie pomiędzy wojskowymi lub osobami mającymi przeszkolenie militarne. W związku z tym w ruch idą nie tylko gołe pięści, ale cały arsenał broni palnej. Od noży i młotów, przez strzelby i karabiny (również snajperskie), aż po granaty. Mówiąc prościej – serialowy asortyment jest naprawdę imponujący. Nadal Wam to nie wystarcza? W takim wypadku chciałbym dodać, że każda, ale to każda walka oscyluje w przegięty do maksimum poziom brutalności i krwi. Nie przesadzę, gdy powiem, że podczas każdego ze starć, ktoś ginie. A pewne sposoby pozbywania się oponentów są totalnie makabryczne. Szczególnie w dwóch ostatnich odcinkach. Ogólnie – krew się leje strumieniami, ludzie są dziurawieni przez kule lub miażdżeni na krwawą papkę.

Efektów specjalnych jest w sumie też tyle, co kot napłakał. No, ale w sumie po co w takim serialu jak Punisher jakiekolwiek wybajerzone efekty? No właśnie, po nic. W zamian za to zasadniczo co odcinek dostajemy jakąś wizję, która rozgrywa się w styranym ciągła walką umyśle Franka. Jakby tego było mało, niektóre z nich są prawdziwie odurzające, oniryczne, a wręcz przytłaczające.

Co do muzyki – tej nie pamiętam w ogóle. To znaczy, ona w serialu jest, ale nie przywiązałem chyba do niej żadnej szczególnej wagi. Nie sprawia, że produkcję odbiera się jakoś inaczej albo, że inaczej odbiera się to, co dzieje się na ekranie. Ona po prostu jest i w żaden sposób nie zapada w pamięć. Czy to minus? Nie wiem. Na pewno nie można powiedzieć, że ekipa Punishera celowała w ten aspekt swojego tytułu.

Punisher, Netflix


Podsumowanie

Marvel’s The Punisher to bardzo dojrzała produkcja, która przede wszystkim przeznaczona jest dla widzów starszych i dojrzalszych emocjonalnie. Poruszana jest tu tematyka ponownego zaadaptowania się do normalnego życia, w momencie, gdy z twojego własnego żywota zostały już tylko zrujnowane szczątki. Punisher wymaga moim zdaniem naprawdę silnej psychiki, żołądka i chociaż odrobiny empatii, aby choć minimalnie spróbować się postawić na miejscu głównego bohatera. Nie znajdziecie tu niczego rozrywkowego w czystym znaczeniu tego słowa. Solową produkcję z Frankiem w roli głównej można bezsprzecznie i  bezapelacyjnie nazwać przeprawą przez piekło wojny, a co za tym idzie, przejściem przez pobojowisko pełne trupów. Serial oczywiście polecam, ale tak jak mówiłem wcześniej – osobom starszym i patrzącym na pewne rzeczy trochę inaczej. W innym układzie Punisher może Wam nie przypaść do gustu, bo nie celuje się tu w bezmózgą sieczkę. Każdy zgon ma bowiem kolosalne znaczenie i odbija się na psychice protagonisty.


Autor: SQ


Za udostępnienie odcinków do recenzji przed oficjalną premierą dziękujemy platformie Netflix Polska.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
wwwooo

Jakościowo wypada gorzej od poprzednich produkcji Netflix’a – może podobnie jak the Defenders. Większość scen odbywa się w zamkniętych i tanio imitujących sceneriach (gdzie brud nie jest brudem a jego tanią imitacją w postaci szaroburych namalowanych plam). Do tego statyczne fotografie ujęć zza okien imitujące zewnętrzny widok. W bardziej dynamicznych ujęciach duże zbliżenia, które niewiele pokazują otoczenia. Do tego fabuła – już nie jest tak przyciągająca jak w Daredevil czy Jessica Jones – da się oglądać, ale w którymś momencie ma się ochotę przewinąć do przodu – jest przewidująco i bez ciekawych zaskoczeń. No i brakuje jedynej osoby, która była… Czytaj więcej »

XXX

Nuda jeszcze raz nuda za malo punishera w punisherze mam nadzieje ze drugi sezon pokaże takiego prawdziwego punishera a nie taką nudę . Nastawialem na 13 odcinków krwawej jatki dostałem jakiś debilizm

xxx

Mam 30 lat ten serial jest beznajdziejny i nudny to nie jest punisher . Ja chciałem 13 odcinków rzezi

3
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x