„Werewolf By Night #1” (2023) – Recenzja
Werewolf By Night #1 (2023)
Jeszcze trochę nocnego wilkołaka
Gdy piszę te słowa, Marvel zapowiedział filmowy powrót Wilkołaka nocą. I swoim zwyczajem… odgrzeje kotleta, czyli da nam raz jeszcze ten sam film tylko tym razem w kolorze zamiast czerni i bieli. No ale ja nie o filmie miałem, a nowym komiksie (czyli Werewolf By Night #1), a ten okazuje się całkiem fajny, bezpretensjonalny, dość pretekstowy, ale sympatyczny i nastrojowy. I taki właśnie powinien być.
AN UNHOLY ALLIANCE! In the shadows of black-and-white night, Jack Russell races to halt the sacrifice of a young girl at the hands of monsters. Elsa Bloodstone, in all her colorful monster-hunting glory, isn’t far behind. But can they put their differences aside long enough to save the day? And what would such a partnership even look like?
Widać, że ten komiks i film telewizyjny idą ze sobą w parze. Zaczyna się czarnobiałymi sekwencjami rodem z tej produkcji, potem pojawia się kolor, ale do końca rzecz jest nastrojowa i całkiem fajna. Graficznie przypomina mi Coś zabija dzieciaki, ale jakoś lepiej taka estetyka wypada tu, niż tam. No i fabularnie, choć to niby taki komiks w zasadzie o niczym, bo one-shot przecież, na budowę większej treści miejsca nieposiadający, też wypada to lepiej.
Ot horror w sam raz na nadchodzące Halloween. Do tego Halloween to jeszcze sporo zostało, ale co szkodzi trochę nastroju zbudować. Sympatycznie zrobiony horror akcji od Marvela, dla fanów takich klimatów. Niby nieco innych, od typowej superbohaterszczyzny, ale jednak wiernych temu, co od Marvela jako takiego oczekujemy.
Autor: WKP