„Ant-Man #1-5” (2020) – Recenzja

Ant-Man #1-5 (2020)

Nie wiem, co takiego jest w postaci Ant-Mana, że tak go lubię. Może jego dystans do siebie i poczucie humoru. Może świadomość tego, że jest tak mało docenianym bohaterem. Może jego moce, z których większość się nabija, a on potrafi w umiejętny sposób wykorzystać je w celu chociażby ratowania świata. Scott Lang zawsze był jednym z moich ulubionych postaci, a każdy komiks z jego udziałem powiewa świeżością i dobrym żartem. Dlatego z przyjemnością wzięłam się za lekturę krótkiej, sześciozeszytowej serii Ant-Man od Zeba Wellsa. Czy warto przeczytać tę krótką historyjkę?

Życie Scotta Langa ostatnio nie najlepiej się układa. Jego córka, Cassie, chce rozpostrzeć skrzydła i zacząć karierę jako Young Avenger bez udziału ojca, który mieszka w Anthill, a za lokatorów ma mrówki na czele z uroczą Pam. Scott nie może znaleźć nie tylko swojego miejsca, ale też pracy, a ekipa Avengers nabija się z niego; biedny, musi wziąć na klatę liczne życiowe niepowodzenia. Jedynym jego zajęciem jest obecnie znalezienie zaginionej kolonii pszczół. Pozornie niewinna i łatwa sprawa zamienia się w misję ocalenia świata przed armią wściekłych robali. Czy Scott poradzi sobie z takim zadaniem? Będzie mógł liczyć na wsparcie ze strony Mścicieli?

Podziwiam Scotta chyba najbardziej ze wszystkich bohaterów. Może właśnie dlatego, że jest tak bardzo niedoceniany. Owszem, nie radzi sobie w życiu – ma ciężko i pod górkę, nierzadko też z własnej winy, ale nie poddaje się i z uśmiechem na twarzy robi swoje. Wiadomo, że jest mu przykro za takie odgórne traktowanie i chce pokazać, że stać go na więcej, niemniej nie stara się być ani trochę lepszy, nie udowadnia na siłę swojej wartości. Czasami ma więcej szczęścia niż rozumu, ale może jest to jeden z jego ukrytych talentów. Jego żarciki czy wtopy niejednokrotnie mnie tak rozbawiły, że musiałam na chwilę przestać czytać, aby skończyć się śmiać.

Za stronę graficzną tych sześciu krótkich zeszytów odpowiada Dylan Burnett, a za kolorystykę Mike Spicer. Pod kątem wizualnym komiks jest raczej taki sobie. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to określenie „ujdzie”, bo widziałam zdecydowanie ładniejsze ilustracje, a te tutaj jakoś nieszczególnie przypadły mi do gustu. Kreska jest dosyć dziecinna i „plastusiowata”. Mogę to wybaczyć zważywszy na w miarę luźną tematykę. To samo tyczy się osobliwej palety kolorów, łączącej przedziwny, barwny świat owadów z wizją końca świata ludzi. Tak czy siak, wygląd komiksu mnie nie urzekł i tyle.

Summa summarum, Ant-Man to bardzo fajna i przyjemna seria, którą można przeczytać w takie letnie, upalne dni. Historia jest nieskomplikowana, momentami przezabawna, chwilami również wywołująca smutek, ale przez swoją prostotę i dziwność (nigdy nie wzruszyłam się w scenie śmierci mrówki i nigdy nie zainteresowała mnie tak historia pewnej przemiłej pszczoły) bardzo wciąga i zaskakuje. W dodatku możecie liczyć na intrygujący team-up wraz z gościnnym udziałem Spider-Mana czy Black Cat. Polecam, bo to seria idealna dla odpoczynku i relaksacji.


Autorka: Rose (Vombelka)

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Jakoś nie przepadam za tym bohaterem wolę Wasp.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x