„Damnation: Johnny Blaze – Ghost Rider #1” – Recenzja

Damnation: Johnny Blaze – Ghost Rider

Od dawna nie miałam w ręce porządnego komiksu z „piekła rodem”. Chciałam znowu poczuć ten mroczny, tajemniczy i pełen grozy klimat jaki, z pewnością zapewniają opowieści o Duchu Zemsty, czyli Ghost Riderze. Nie zwlekając długo, chwyciłam za nowy wolumin pod tytułem Damnation: Johnny Blaze – Ghost Rider od Christophera Sebela. Czy było warto sięgnąć po tenże zeszyt?

Historia opowiada o wędrówce głównego protagonisty, tytułowego Johnnego Blaze’a, przez królestwo Mephista. Nie jest to jednak zwykły spacerek przez zaświaty. Blaze bowiem musi uratować Doktora Strange’a, który utkwił w Piekle. Miejsce to jest pełne niebezpieczeństw, którym Johnny musi sprostać. Na szczęście nie jest sam: pomaga mu bowiem Spirit of Vengeance, z którym Blaze zawiera sojusz. Obaj na motocyklach przemierzają najmroczniejsze zakamarki podziemi. Czu odnajdą Doktora Strange’a? Uda im się wydostać z pułapki? Czy zostaną wiecznie zamknięci w Piekle?

Największym atutem komiksu jest niezwykle ciekawie przedstawiona relacja pomiędzy Johnnym a Ghost Riderem. Tym razem są oni oddzieleni i muszą ponownie połączyć siły. Każdy z nich ma inne motywacje. Johnny pragnie uratować przyjaciela, a przy okazji cały świat, a Rider po prostu chce się najeść potępionymi, grzesznymi duszami. Deal wydaje się całkiem korzystny dla obu stron, ale to właśnie dialogi między głównymi bohaterami, ich różne metody działania czy punkty widzenia są główną osią napędową nowego komiksu.

Rider jest bardziej obojętny, spokojny, nabija się trochę z Johnny’ego i jego słabości. W końcu bez Ridera, Johnny jest zwykłym śmiertelnikiem, więc ten drugi musi włożyć więcej trudu, by pokonać kolejne przeszkody na drodze. Z kolei Johnny zdaje sobie sprawę, że sam nie podoła.  Wzajemnie się potrzebują, choć nie zawsze chcą to przyznać. Cieszę się, że mogłam zobaczyć, jak naprawdę się dogadują i współpracują. Nawet jeżeli są oddzieleni.

Za stronę graficzną zeszytu, jak i za kolorystykę, odpowiada Phil Noto. Jeśli chodzi o kreskę jest naprawdę całkiem nieźle. Czasami troszkę błądziłam wzrokiem, gdy wszędzie panowały płomienie, jednak dzięki takiej kolorystyce komiks wiele zyskał. Barwy są raczej ciepłe, monochromatyczne i bardzo nawiązujące do piekielnej atmosfery. Z drugiej strony nie brak również czerni, która charakteryzuje głównych bohaterów. Generalnie pod względem wizualnym opowiadanie prezentuje się bardzo korzystnie.

Ciężko wskazać plusy i minusy tego jednego woluminu, gdyż jeszcze nie bardzo wiadomo, co się dzieje. Czekam na pojawienie się Mephisto i na dalszy rozwój historii, która  – tak myślę – zapowiada się intrygująco. Nie ukrywam również, że duet Rider i… słoń to jest coś, czego się nie spodziewałam, a naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyło!

Summa summarum, Damnation: Johnny Blaze – Ghost Rider to początek ciekawej historii. Mam nadzieję, że wraz z rozwojem wydarzeń będzie tylko lepiej.


Autorka: Rose (Vombelka)

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x