„Immortal Hulk” (Tom 2) – Recenzja
Immortal Hulk (Tom 2)
Groza Hulka
Nieśmiertelny Hulk to jedna z najlepszych propozycji od Marvel Fresh. Nastrojowa, nieźle pomyślana i zadziwiająco świetna. Jak na Ala Ewinga, który przecież częściej nas zawodził, niż zachwycał. Od początku była przyjemna i jest nadal. I nadal kupuje mnie tak, jak na to liczyłem, no i wciąż mam ochotę na więcej. A to spory komplement, gdy nie przepada się ani za scenarzystą, ani tym bardziej za postacią, o której pisze.
Drugi tom opowieści grozy o Nieśmiertelnym Hulku z serii wydawniczej Marvel Fresh!
Zielone Wrota zostały otwarte i w Nowym Meksyku rozpętało się piekło. Jego władca przemawia wieloma językami i niszczy wieloma rękami, a jego najpotężniejszą bronią jest nienawiść. Czy to właśnie jemu ulegnie niepowstrzymany dotąd Nieśmiertelny Hulk? Niedługo potem na scenę wrócą dwie ważne dla niego osoby i Bruce Banner nie będzie już sam. Czy jednak jego bliscy zdołają mu pomóc, czy raczej przekonają się na własnej skórze, jak to jest być potworem?
Autorem tego mrocznego, nietuzinkowego portretu jednego z najsłynniejszych bohaterów Marvela jest brytyjski pisarz i scenarzysta komiksowy Al Ewing, znany z takich serii jak „Mighty Avengers” czy „Loki: Agent of Asgard”. Rysunki stworzyli Joe Bennett i Kyle Hotz. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach #11–20 serii „Immortal Hulk”.
Hulk w dzisiejszych czasach jakoś szczególnie topowym bohaterem nie jest (a do moich ulubieńców nigdy nie należał, nawet w latach świetności). Trzeba jednak pamiętać, że to jeden z pierwszych bohaterów Marvela. No i przy okazji gość, który sprawił (okej, wiem, efekt manipulacji Lokiego, ale też się liczy), że powstali Avengers. Łatwo jednak zapomnieć, że w czasach, kiedy komiksy były skierowane stricte dla dzieci, ten jeden wyjątkowo mocno inspirowany był horrorami, a dokładniej klasyką, jaką jest Doktor Jekyll i pan Hyde. Ale o tej grozie często zapominano, skupiano się (słusznie zresztą) na wewnętrznych rozterkach Sałaty. Niemniej ten element grozy, jakże ważny w kreowaniu postaci, za często był pomijany. Ale Ewing go przywrócił i to w dobrym stylu.
I na takim horrorze skupia się na ta seria. A ten tom jeszcze to podkreśla. Oczywiście jest tu typowe superhero, pojawia się akcja, zeszyt ma dobre tempo, jest tu sporo popisów i widowiskowych sekwencji, ale liczy się – dla mnie na pewno i twórca też idzie tą drogą – klimat. Jest więc na co popatrzeć. Są sekwencje, nad którymi warto się zatrzymać. A sama fabuła pozostaje całkiem intrygująca, dobrze wykonana (jak na Ewinga to istna rewelacja). Na nudę nie ma tu miejsca. No i rzecz nie jest przegadana, zachowując dobry balans między konkretną akcją, a tekstem. No i są jeszcze rysunki, dość realistyczne, ale lekkie, dobrze oddające miejskie plenery i uzupełnione o pasujący kolor są miłe dla oka.
Fajny komiks. Tak po prostu. Można nie lubić Hulka, ale jeśli lubicie dobre superhero, z niezłym zapleczem obyczajowym, nutą psychologii, bo i ta tutaj jest, i horrorowymi klimatami, to rzecz dla Was.
Autor: WKP
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.
Kiedyś nie przepadałem za tym bohaterem. Ale Hulk nie jest jednowymiarowy. Bo przecież to i naukowiec ale po przemianie kompletny idiota. Zwłaszcza w starszej wersji. Oczywiście ostatnio robi się wiele aby Hulk nie był aż taki głupi po przemianie. Ale czy odnosi to określony skutek. Można by nad tym wiele ale to wiele dyskutować. Można też śmiało powiedzieć, że nie jest on jednowymiarowy.