„Absolute Carnage: Weapon Plus #1” (2019) – Recenzja
Absolute Carange: Weapon Plus #1 (2019)
Początki programu Weapon Plus sięgają roku 1945, kiedy to Truett Hudson, cywilny doradca armii USA o pseudonimie Profesor Thorton, odkrył ukryte laboratorium Dr. Nathaniela Essexa w wyzwolonym obozie koncentracyjnym. Finansowany przez rząd USA Thorton rozpoczął program Weapon Plus poświęcony tworzeniu superżołnierzy na podstawie projektu Rebirth armii amerykańskiej, którego pierwszym eksperymentem był Kapitan Ameryka, uważany za broń I. Oczywiście na jednym sukcesie się nie skończyło, wśród nich znanymi jednostkami poddanymi programowi i jednocześnie eksperymentami byli: Nuke (Weapon VII), Typhoid Mary (Weapon IX), Wolverine (Weapon X) i inni. Przez lata program Weapon Plus przechodził różne modyfikacje. Po pewnym jednak czasie nastąpił przełom, pod kierownictwem Williama Strykera powstała nowa inicjatywa o nazwie Weapon X, której głównym założeniem była eliminacja mutantów. Po licznych porażkach Dr. Alba (odpowiedzialna za projekt) osiągnęła nareszcie swój cel i stworzyła Hulkverine’a, bo tak nazywają go postacie stające przeciwko niemu. Jest on połączeniem Hulka (Amadeusa Cho), Logana, Sabretootha, Warpatha, Domino oraz Lady Deathstrike. O tym właśnie traktuje zeszyt Absolute Carnage: Weapon Plus #1.
W historii tu przedstawionej spotykamy „nosiciela” o imieniu Clayton Cortez – pół-hulk, poł-Wolverine. Ukazano go tu jako znakomitą broń przeciwko Carnage’owi. Na tenże wspaniały pomysł wpadł Urquharta, lider drużyny wojskowej i były współpracownik Corteza, który, twierdzi że Clayton jest mu coś winien. Jest on okropnym człowiekiem, który chce przekonać swojego byłego podwładnego do wzięcia udziału w jego misji za wszelka cenę (używając wszelkich możliwych środków). Przyparty do muru Clayton nie ma innego wyjścia jak zmierzyć się z Carnagem. Na szczęście Cortez może liczyć na wsparcie symbiont–żołnierzy, a także ich lidera. Oni również mają pewien plan i mnóstwo sprzętu, który ma rozłożyć czerwony kostium na łopatki. Czy Clayton przeżyje starcie z Czerwonym symbiontem? Czy uda mu się go pokonać? Czy będzie to koniec współpracy Corteza i Urquharta?
Na samym początku temat zeszytu niezbyt mnie zainteresował, jednak przemogłam się i próżno tu mówić o jakimkolwiek zawodzie. Jeśli zaś chodzi o jego fabułę (autorstwa Jeda MacKaya), jest ona bardzo przystępna. Mamy tu bowiem krótkie (i naprawdę porządnie przedstawione) przypomnienie historii związanej z eksperymentami wojskowymi począwszy od Kapitana Ameryki aż po żołnierzy związanych z symbiontami. Jest to szczególnie ważne dla tych miłośników komiksów, którzy nie są za pan brat z różnego rodzaju super-żołnierzami, a chcą wiedzieć jak doszło do tych wszystkich eksperymentów (o których wspomniałam wcześniej). Dodatkowo odpowiednia dawka akcji oraz ciekawe przedstawienie historii prowadzi do tego, że tomik czyta się przyjemnie i lekko. Punktuje także dzięki temu cały, obecnie mający miejsce, event Absolute Carnage.
Patrząc na warstwę artystyczną, Stefano Raffaelle i Dono Sancheza-Almary mogę spokojnie stwierdzić, że odwalili oni kawał dobrej roboty. Rysunki z fabułą tworzą jedną, spójną całość, okraszoną odpowiednia mocną i kontrastowa kolorystyką przyciągającą wzrok czytelnika. Przedstawienie postaci walczących prezentuje się naprawdę oszałamiająco. Jest tu także pełno elementów gore i ognia. Tak właśnie wyobrażałam sobie walkę Carnage’a z innym silnym przeciwnikiem – tym razem Hulkverinem.
Absolute Carnage: Weapon Plus #1 jest smakowitym kąskiem i gratką dla czytelników oraz fanów wszelkiej maści symbiontów czy postaci jakkolwiek związanych z Rosomakiem bądź „Sałatą”. Fabuła, jak i ilustracje sprawiają, że obok tego zeszytu nie da się przejść obojętnie. Kolejna dobra i godna polecenia pozycja związana z wydarzeniem Absolute Carange. Gorąco polecam.
Autorka: Lynn
Hulkverin na przeciwko Carnage to nie unikat. Ale zdecydowanie coś interesującego.