„Avengers: Czas się kończy” (tom 2) – Recenzja
Avengers: Czas się kończy (tom 2)
Nadchodzi dzień ostatniej inkursji!
Pod koniec czerwca na półkach polskich sklepów z komiksami pojawił się drugi tom serii Avengers: Czas się kończy, która ukazuje się nakładem wydawnictwa Egmont. Tym razem mamy do czynienia z dość krótkim, bo liczącym sobie jedynie 120 stron, woluminem. W jego skład wchodzi materiał, który pierwotnie został opublikowany na łamach pięciu różnych zeszytów. Są to Avengers #38-39 oraz New Avengers #26-28 z linii wydawniczej Marvel NOW! Sprawdźmy zatem, co czeka na nas w środku.
Jak to już ze mną bywa, w swoich recenzjach staram się nie spoilerować, więc po raz kolejny przybliżę Wam fabułę komiksu (za którą znowu odpowiada Jonathan Hickman) poprzez zaprezentowanie opisu z tylnej okładki. No to jedziemy:
Po ośmiu miesiącach od ujawnienia działań Iluminatów najpotężniejsi ziemscy bohaterowie nadal są podzieleni. Jedni chcą wymierzyć sprawiedliwość dawnym przyjaciołom, inni próbują za wszelką cenę powstrzymać Koterię. Co się stało z Tonym Starkiem? Gdzie się podział Doktor Strange? Czy Avengers zdołają powstrzymać zagładę światów, zanim ich czas się skończy?
Jak sugeruje powyższy opis, historia podzielona została tu na kilka segmentów. Pierwszym z nich jest „nieobecność” Tony’ego Starka, który „zniknął” po wydarzeniach ukazanych w evencie Axis. Kolejnym segmentem jest ekipa bohaterów (w składzie: Thor, Hyperion, Starbrand, Nightmask, Abyss i Ex Nihilo), która udaje się na poszukiwanie osoby odpowiedzialnej za inkursje, czyli wyniszczanie się poszczególnych światów/rzeczywistości, a przy okazji nie chce dopuścić do kolejnych takich incydentów.
Następnym wątkiem, z którym mamy styczność jest ten, który dotyczy Doctora Strange’a oraz wymiaru pomiędzy światami. Zaś ostatnim, ale robiącym chyba największe wrażenie, jest „wendetta” starego Kapitana Ameryki (i dowodzonych przez niego oddziałów S.H.I.E.L.D.) na poszukiwanych Hanku McCoyu (Beast) i Reedzie Richardsie (byłych członkach grupy Illuminati). Gdy już do konfrontacji dochodzi, zarówno jedna, jak i druga strona zaczyna prawdziwe Mortal Kombat, które bardzo mocno przypomina ikoniczne w Marvelu Civil War (co w sumie sugeruje już sama okładka). Postaci po prostu prześcigają się w coraz to silniejszych technikach i ciosach, które to „dopiero opracowały”. No ale nie ma przecież lepszej sposobności na zaprezentowanie czegoś takiego, niż sporych rozmiarów bitka z udziałem innych superbohaterów.
Trochę to dziecinne ze strony Hickmana, który dotychczas słynął raczej z ukazywania herosów z tej bardziej racjonalnej strony, ale nadal patrzy się na to z iskierkami w oczach. A przynajmniej mi się to podobało (pomimo wszelkich wad i głupotek).
Nad warstwą graficzną drugiego tomu Czas się kończy pieczę trzyma ponownie cały sztab osób. Tym razem są to: Kev Walker, Szymon Kudrański, Stefano Caselli, Mike Deodato i Mike Perkins – odpowiadający za rysunki. Z kolei kolorami zajął się duet Dono Sanchez Almara i Frank Martin. Jeśli mam być szczery, podczas czytania nie odczułem jakiegoś dyskomfortu z uwagi na nagłą zmianę stylu. Może to dlatego, że artysta ze mnie żaden lub ilustracje po prostu faktycznie aż tak się od siebie nie różnią i można je potraktować jako większą całość, za co daje oczywiście dużego plusa, bo zazwyczaj mam problem z dostosowaniem się do kilku odmiennych kresek. Największe wrażenie zrobiły na mnie – jak się można łatwo domyślić – te panele (szczególnie rozkładówki), na których panuje totalny chaos, zniszczenie i gdzie ktoś się ze sobą tłucze (przykładowo Hulk, War Machine i Captain Marvel). Miód-malina.
Polskie wydanie drugiego tomu Avengers: Czas się kończy nie różni się zupełnie niczym od poprzednich publikacji Egmontu. To wciąż lekko utwardzona tekturowa obwoluta „ze skrzydełkami” oraz dwoma artami – jeden na przedniej okładce i jeden na tylnej. Na grzbiecie dostajemy za to tytuł komiksu wraz z małym logotypem i listą osób, które tworzyły komiks. Na końcu tomu pojawia się także standardowa już galeria okładek alternatywnych/wariantowych.
Podsumowując, Avengers: Czas się kończy #2 to komiks dobry, będący przy tym częścią naprawdę interesującej mini-serii, który w ciekawy sposób rozwija wątki z poprzedniego woluminu, a przy okazji z eventu Axis, stanowiący tym samym prolog do wydarzenia Secret Wars, które Egmont wyda w naszym kraju w późniejszej części tego roku. Nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko odesłać Was do sklepów i zachęcić do zaopatrzenia się w Czas się kończy. Zdecydowanie warto.
Autor: SQ
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.