„Captain Marvel: Dark Tempest #1” (2023) – Recenzja
Captain Marvel: Dark Tempest #1 (2023)
Dark Marvel
Tak to już ze mną jest, że za niektórymi postaciami nie przepadam i tyle. I Kapitan Marvel miała tego pecha nie trafić w mój gust. Od razu odrzuciło mnie to, jak bardzo skopiowano w jej przygodach Zieloną Latarnię z konkurencyjnego DC Comics, a im bardziej rozwijano postać i pokazywano jej gorsze cechy, tym bardziej mi ona nie podchodziła. Bo Hal Jordan – Green Lantern – nawet jak wywołał wielką zagładę, to był fajnie skonstruowaną postacią, a Kapitanka okazywała się zawsze posklejana z podbieranych tu i tam motywów i elementów. Więc postać ta, to nadal nie moja bajka, ale ten zeszyt od zapomnianej już trochę Ann Nocenti, podszedł mi jak najbardziej. Oto komiks Captain Marvel: Dark Tempest #1.
EARTH’S MIGHTIEST! After facing off against the Brood with the X-Men and losing someone she holds dear, Carol Danvers needs a break. She’s not about to get it now! A slinky new cosmic threat comes for Earth’s Mightiest, and they know just who to recruit to really wreck Carol’s world – a surprise legacy villain! Join industry legend Ann Nocenti and artist Paolo Villanelli of STAR WARS: BOUNTY HUNTERS fame as they take the torch from Kelly Thompson’s record-breaking run and slingshot Captain Marvel from the Harpswell Sound to the far reaches of the galaxy!
Nocenti w swojej karierze miała lepsze komiksy. Jej Daredevil czy Spider-Man to było coś, mroczne, często oniryczne, pomysłowe. Jej Captain Marvel to już nieco inna rzecz. Prostsza, oparta na zgranych motywach, typowa, acz na szczęście, jak na Nocenti przystało, dobrze wykonana. Na razie w sumie to niewiele ponad konkretną już na tym etapie akcję, pokazującą, jak to Marvelka nie ma czasu i okazji należycie odpocząć, ale sympatycznie się to czyta.
I nieźle wygląda. Może twarze mogłyby być lepsze, ale rzecz ma spoko klimatu i dobrą dynamikę. No i to w zasadzie tyle. Nic wybitnego, ale choć dobrze zrobionego.
Autor: WKP
