„Deadpool: Póki Śmierć Nas…” (Tom 8 ) – Recenzja
Deadpool: Póki Śmierć Nas… (Tom 8 )
Po raz kolejny dane mi było zmierzyć się z przygodami Deadpoola, które nie ukrywam przypadły mi do gustu. Najemnik z Nawijką ma w sobie pewien czar i urok. Mimo niewyparzonego języka oraz problemów, które niejednokrotnie sam sobie tworzy, jest przesympatyczną postacią, której nie da się nie lubić. W moje rączki wpadł ósmy tomik, od Egmont Polska, o tytule Deadpol: Póki Śmierć Nas… Zawiera on materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach Deadpool #28-29 (2015), Deadpool & the Mercs for Money #9-10 (2016), Spider-Man/Deapool #15-16 oraz Deadpol: World’ Greatest Vol.8: Till Death do Us…
Od ślubu z ponętną i piękną Shiklah minęło już trochę czasu, a Wade zdążył obyć się ze swoim stanem cywilnym. Jednak czy był on dobrym mężem? Jak sam przyznał – niezupełnie. Rzadko widywał się ze swoją wybranką, co w końcu doprowadziło do sporego konfliktu. Mianowicie, uciekł jeden z jej podwładnych, niejaki Farcus, który był naiwnym i dość bezmyślnym stworzeniem. W dodatku bez obycia w kontekście ludzi. Ważniejsze jest niestety to, iż był on najstarszym, a zarazem ostatnim stworem ze swego gatunku. Zaczął siać zamęt w metrze, co doprowadziło do jego rychłej śmierci z rąk kilku mieszkańców Nowego Jorku. Biada tym nikczemnikom, bo w ślad za nim podążyła już Shiklah, która rozwścieczona rozprawiła się z nędznikami, którzy śmieli zabić jej poddanego z zimną krwią. Od tego „małego” incydentu Shiklah obiecuje zemścić się na reszcie ludzkości. Tu nasuwa się zatem pytanie – gdzie był wtedy Deadpool? Czy byłby w stanie temu zapobiec? Tym razem Wilson musi obrać odpowiednią stronę. Będzie musiał wybrać czy stanie w obronie ludzkości, czy zajmie miejsce przy armii swojej wybranki. Może znajdzie inne wyjście? Tego dowiecie się po przeczytaniu komiksu.
Tytuł z Wadem w roli głównej zaskakuje, jak zwykle zresztą, ciekawą i przemyślaną fabułą. Postać nie traci swojego blasku, jest notorycznie w światłach reflektorów (gdyby się ktoś tego nie spodziewał) i dalej jest tym samym gościem, którego znamy. Komiks napisany jest lekko i przyjemnie do tego stopnia, że całość łykamy bardzo szybko. Mamy tu w zasadzie wszystko, ale przede wszystkim wartką i pełną dynamiki akcję oraz sporą dawkę czarnego humoru.
Historia dopieszczona została piękną oprawą graficzną spod ręki dwóch różnych artystów – Salvy Espina i Scotta Koblisha. Pomimo tego, że komiks artystycznie nie jest jednolity to wszystko i tak łączy się we wspaniałą kompozycję. Czytelnik trakcie lektury może nawet nie zauważyć, że przechodzi do kolejnego zeszytu, gdzie piecze nad rysunkami sprawuje inny grafik.
Egmont, jako wydawnictwo, postarał się o odpowiednią oprawę dla tego świetnego tomu. Cieniutka, błyszcząca okładka wygląda bardzo zachęcająco. Wnętrze albumu też nie zawiodło. Piękny papier i żywe kolory wyglądają ślicznie. Przekładająca treść tego komiksu na język polski, Paulina Braiter, zadbała o najmniejsze szczegóły językowe, szczególnie o wspomniany wyżej czarny humor, co nie jest proste w przekładach tekstów z innych języków.
Ósmy tom przygód Deadpoola nie zawiódł mnie pod żadnym względem. Jest dokładnie taki, jak sobie go wyobrażałam. Serdecznie polecam go szczególnie fanom Wilsona oraz tym, którzy po prostu lubią historie wydawnictwa Marvel.
Autorka: Lynn
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.
Mam jeden tom Deadpool’a. Jego przygody… polecam każdemu i każdej.