„Extreme Carnage: Agony #1” (2021) – Recenzja
Extreme Carnage: Agony #1 (2021)
Extreme Agony
Trochę obawiałem się tego zeszytu. Świetna okładka może i nastrajała optymistycznie, ale Alyssa Wong w roli scenarzystki plus posługująca się mocno mangową kreską Fran Galán nie stanowiły ekipy zachęcającej do sięgnięcia po ten komiks. A jednak znów okazało się, że Extreme Carnage ma sporo do zaoferowania i w moje ręce trafiła kolejna udana pozycja spod tego szyldu.
ENTER: AGONY! As the odds (and symbiotes!) stack against our heroes, is there any way they can win against Carnage?
Lubię mangę, ale za dziełami naśladującymi dokonania japońskich rysowników nie przepadam. Nie dlatego, że samo naśladownictwo uważam za coś niewartego uwagi, ale przede wszystkim z powodu jakości. Nie oszukujmy się, ale Amerykanom, za drobnymi wyjątkami, nie udało się dobrze przenieść charakteru mangi na swój własny grunt. Pierwsze prace Salvadora Larroci, Adriana Alphony i im podobnych to była porażka. A Marvel nadal idzie w tym kierunku.
I widać to w tym komiksie. Twarze są tu słabe, jakby wyjęte z pseudo artystycznego komiksu niszowego, chociaż jeśli chodzi o mimikę, wypadają dobrze. Na szczęście graficznie zeszyt ten ratują udane, nastrojowe tła, a dobry kolor pomaga zbudować sympatyczny klimat. Może czasem kojarzący się bardziej z dziecięcymi komiksami grozy niż tworami dla starszych odbiorców, ale nadal ma to swój urok.
Do tego dochodzi dobry scenariusz. Są takie prace Wong, które chciałbym zapomnieć, ale pamiętajmy, że w Star Wars poradziła sobie całkiem nieźle, a tu wypada jeszcze lepiej. Dzięki temu dostajemy udany segment udanego eventu. Nie jest to arcydzieło, a i samo Extreme Carnage miało do zaoferowania wiele lepszych komiksów, wciąż jednak całość trzyma poziom i dostarcza dobrej rozrywki.
Autor: WKP
Recenzja dobra. Widać, że redakcja lubi Spidermana i jego przeciwników.