KomiksyTeksty

„Champions #1-2” (2019) – Recenzja

Champions #1-2 (2019)

Przez ostatni miesiąc musiałam zrobić sobie dłuższą przerwę od komiksów. Sesja egzaminacyjna, kolokwia czy inne zaliczenia na uczelni kompletnie pochłonęły resztki wolnego czasu, jaki posiadałam. Z końcem sesji postanowiłam uczcić zdane egzaminy i wziąć się za serię Champions od Jima Zuba. Poprzednie komiksy o młodych bohaterach bardzo mi się spodobały, dlatego stwierdziłam, że z przyjemnością powrócę do przygód nastolatków, którzy z pasją i zaangażowaniem chcą przyczynić się do ratowania świata. Czy i tym razem się nie zawiodłam? Czy Champions ponownie udowadniają, że młodzież ma ikrę?

Ekipa Champions znacznie się powiększyła. Do drużyny dołączyła nowa, młoda i zdolna kadra superbohaterów, którzy wspólnie ratują świat. Pieczę nad wszelkimi działaniami sprawuje Kamala Khan, obecna Ms. Marvel. Jako dowódca i jedna z oryginalnych założycielek staje przed wyzwaniem, jakim jest ogarnięcie tej dosyć pokaźnej grupki. Jej uwagę przykuwa podejrzane zachowanie Milesa Moralesa, czyli Spider-Mana, oraz Amadeusa Cho, czyli Brawna. Tych dwóch bohaterów skrywa pewną mroczną tajemnicę, która związana jest z postacią Mephisto. Tylko oni wiedzą, co zdarzyło się podczas ostatniej nieudanej misji…

Przyznam szczerze, że na początku bałam się, że kompletnie nie połapię się, kto jest kim. W opowiadaniu występuje tak wielu superbohaterów, że troszkę można się pogubić. Oprócz starego składu Champions mamy mnóstwo nowych twarzy zasilających ich szeregi. Na szczęście na ratunek przybywa narratorka historii, czyli sama Kamala, która opowiada czytelnikowi o sobie, swoich rozterkach, a także o nowicjuszach oraz ich zdolnościach na polach bitew. Dzięki narracji pierwszoosobowej mamy nie tylko wgląd w myśli i emocje głównodowodzącej, lecz także w sylwetki nowych bohaterów, a dzięki temu łatwiej przyswajamy sobie fabułę i postacie.

Ponadto czekam na dalszy rozwój relacji między Riri Williams (Ironheart) oraz Viv Vision. W pierwszym woluminie czuć, że między dziewczynami rodzi się miłość, i ciekawi mnie, jak się dalej potoczy ich relacja. Co więcej, intryguje mnie, jak rozwinie się wątek Sama Alexandra, czyli byłego Novy, który niestety pozbawiony jest swoich mocy i pełni funkcję pilota. Widać, że chłopak czuje się niemalże zbędny w porównaniu z resztą. Mam cichą nadzieję, że nawet jeśli nie odzyska swego hełmu, to chociaż w jakiś znaczący sposób przyczyni się do któregoś zwycięstwa.

Za stronę wizualną pierwszych dwóch zeszytów odpowiada Steven Cummings, a za kolorystykę Marcio Menyz oraz Erick Arciniega. Jeśli chodzi o kreskę czy barwy komiks prezentuje się bardzo przyzwoicie. Co prawda w scenach, gdy zbierają się wszyscy członkowie a akcja wrze, panuje lekki chaos i musiałam się nieco mocniej w nie wpatrywać, ale poza tym wizualnie nie mam się za bardzo do czego przyczepić.

Generalnie Champions zapowiada się naprawdę super. Bohaterowie wydają się bardzo sympatyczni, a już na pewno ciekawi mnie, w jakim kierunku pójdzie fabuła wraz z wprowadzeniem postaci Mephisto. Jaki jest jego plan i co zamierza dalej zrobić, bo jego dobroduszność wydaje się podejrzana… Oczywiście oczekuję także na więcej scen interakcji między członkami Championsów oraz na ciekawe rozwiązanie akcji. Czuję, że to może się udać i wierzę, że Jim Zub jeszcze nie raz mnie zaskoczy.

Summa summarum, Champions zapowiada się świetnie. Akcja wciągnęła mnie niemalże od samego początku i mam nadzieję, że z czasem będzie działo się wiele więcej nieprzewidywalnych rzeczy. Bardzo doceniam też notkę upamiętniającą Stana Lee (bo taka się pojawiła). Miło, że twórcy pamiętają i szanują swego stwórcę. W każdym razie czekam na kolejne zeszyty, a przy okazji polecam zapoznać się z dwójką przeze mnie tu recenzowanych.


Autorka: Rose (Vombelka)

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x