„Dni Demonów” – Recenzja
Dni Demonów
Dni Demonów to komiks, który zaskakuje – ale w bardzo dobry sposób. Peach Momoko, znana z niepowtarzalnego stylu i miłości do japońskiej kultury, stworzyła coś zupełnie innego niż klasyczne opowieści superbohaterskie. To nie jest typowa historia Marvela – to baśń, sen i mit w jednym. I choć nie każdemu przypadnie do gustu, mnie ten tytuł oczarował do tego stopnia, że pochłonęłam go przy jednym posiedzeniu.
Pierwszy tom baśniowej sagi z Momokowersum – alternatywnego świata Marvela inspirowanego japońskim folklorem!
Dawno, dawno temu ludzie i potężne duchy oni żyli ze sobą w zgodzie. Z czasem jednak ci pierwsi ulegli chciwości i zagarnęli dzikie ostępy, w których mieszkały oni. Głodne duchy wypowiedziały ludzkości wojnę i zmieniły się w stwory z koszmarów… Do Mariko Yashidy, nastolatki ze współczesnej Japonii, echa tej prastarej opowieści powracają w niepokojących snach.
Dręczona tajemniczymi głosami dziewczyna nie ma wyboru: musi wyruszyć w niezwykłą podróż na legendarną górę Kirisaki, by odkryć tajemnicę swojej rodziny. Jej droga prowadzi przez pogrążone we mgle lasy, w których czają się groźne stwory z najmroczniejszych baśni: zmiennokształtna kobieta o błękitnej skórze, zielony olbrzym o nadludzkiej sile, bogini wiatru i bóg gromu szukający sposobności do spłaty honorowego długu… a także srebrna wojowniczka, która najbardziej na świecie pragnie krwi Mariko. Czy spotkanie tych dwóch młodych kobiet przyniesie im upragniony spokój? Czy też czeka je walka na śmierć i życie?
Autorką tej opowieści, będącej jednym z najciekawszych eksperymentów Marvela ostatnich lat, jest japońska artystka Peach Momoko. Specjalny powiększony format komiksu pozwala w pełni docenić delikatne akwarelowe ilustracje, z których słynie.
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Demon Days: X-Men”, „Demon Days: Mariko”, „Demon Days: Cursed Web”, „Demon Days: Rising Storm”, „Demon Days: Blood Feud”, „King in Black” #4 i „Elektra: Black, White & Blood” #4, a następnie zebrane w albumie „Demon Days Treasury Edition”.
Zacznę od tego, co zwraca uwagę: ilustracje. Momoko nie tylko rysuje – ona maluje emocje, tworzy atmosferę i buduje świat, który bardziej przypomina tradycyjne zwoje japońskiego malarstwa niż komiksowy standard, co sprawia, że te zeszyty są świeże i niepowtarzalne. Wszystko jest delikatne, eteryczne, czasem niepokojące. Każdy kadr to małe dzieło sztuki. Dzięki większemu formatowi można naprawdę zanurzyć się w tych obrazach – i ja osobiście nie mogłam oderwać od nich wzroku.
Fabuła? Również pochłonęła mnie bez reszty, ma w sobie coś intrygującego. To opowieść o Mariko Yashidzie, która wyrusza w podróż pełną duchów, demonów, prastarych bóstw i wewnętrznych rozterek. To historia mocno osadzona w japońskim folklorze – nie ściga się z typowymi marvelowskimi fabułami, tylko płynie własnym rytmem. I to mi się podoba – jest czas na refleksję oraz na podziwianie świata.
Najciekawsze jest chyba to, jak znane postacie Marvela zostały przełożone na azjatycki grunt. Logan jako wilk, Sai jako Psylocke, symbiont jako Jadun – to wszystko nie są tylko przebieranki, to naprawdę dobrze przemyślane reinterpretacje. Momoko nie kopiuje bohaterów, tylko przepuszcza ich przez filtr mitów, tworząc coś świeżego i zaskakującego.
Warto też wspomnieć o samej oprawie wydania. Komiks został wydany w powiększonym formacie, twardej, matowej oprawie z wytłoczonymi literami oraz na bardzo dobrej jakości papierze, co pozwala w pełni docenić kunszt ilustracji. Twarda oprawa i staranne wykonanie sprawiają, że to pozycja, którą po prostu dobrze mieć na półce – nie tylko do czytania, ale też do oglądania i wracania do niej wizualnie.
Czy Dni Demonów to komiks dla każdego? Nie. Jeśli szukasz szybkiej akcji, klasycznych pojedynków i typowego marvelowskiego klimatu – tutaj możesz się nudzić. Ale jeśli szukasz czegoś pięknego i subtelnego – to będzie strzał w dziesiątkę. Dla mnie to była podróż, którą warto było odbyć – choćby po to, żeby po prostu popatrzeć na te cudowne rysunki.
Niezaprzeczalnymi zaletami są tu niepowtarzalne ilustracje, wyjątkowa atmosfera i odważna reinterpretacja znanych postaci. Niewielkimi wadami jest tu zaś miejscami nie do końca angażująca fabuła – ale dla samej warstwy wizualnej warto. Naprawdę
Autorka: Lynn
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – opisywany tom/serię możecie nabyć tutaj.