„Tales of Suspense #103-104” – Recenzja
Tales of Suspense #103-104
Pierwsze zeszyty Tales of Suspense bardzo mi się spodobały. Opowieść o duecie Winter Soldier i Hawkeye, rozwiązującym zagadkę domniemanej śmierci Black Widow, urzekła mnie na tyle, że zdecydowałam się chwycić za kontynuację. Czy dalszy ciąg historii rozwiewa wszelkie wątpliwości po przeczytaniu pierwszych dwóch woluminów? Jak dalej Matthew Rosenberg poprowadził fabułę i czy poszła ona w dobrym kierunku?
Nie ujawnię dużo, jak powiem, że Natasha Romanoff a.k.a. Black Widow żyje. Dwóch super-bohaterów i szpiegów próbuje dociec, jak to się w ogóle stało, że Natasha ocalała. Przy okazji ona sama musi rozwiązać tajemniczą zagadkę Red Roomu i odkryć, kim tak naprawdę jest w starciu z wciąż nawiedzającą ją przeszłością. Przed nią trudne decyzje. Jak ocalić świat, nie ryzykując przy tym utraty życia bliskich? Aby uratować przyszłość, Black Widow będzie musiała poświęcić przeszłość. Czy Winter Soldier i Hawkeye przekonają Wdowę do współpracy? Uda im się pomóc Natashy? Jak zakończą się dzieje Red Roomu?
Pierwsze dwa zeszyty serii przedstawiane były z perspektywy dwóch męskich protagonistów, kolejne dwa tomiki zaprezentowane są już z punktu widzenia Czarnej Wdowy. Natasha opowiada o drodze, jaką przebyła od swojej ‘’śmierci’’ aż do teraz, jak musiała walczyć o nowe życie i jakie kroki podjęła w tym samym czasie, gdy Bucky Barnes i Clint Burton przeprowadzali swoje śledztwo. W tym dwóch krótkich woluminach można wyraźnie zobaczyć, jak sprytną, inteligentną i silną kobietą jest Wdowa. Podziwiam ją za to, że nawet wtedy, kiedy wmawiają jej, że zrobiła coś złego, ona potrafi zawalczyć o siebie i przy okazji o innych. Jej multi-funkcjonalność, można powiedzieć, a przy tym hart ducha naprawdę zasługują na uznanie. Nie dziwię się, że chłopaki ulegli jej wdziękom, bo naprawdę ta kobieta nie dość, że mądra i odważna, jest jeszcze niezwykle pomysłowa.
W dodatku cieszę się, że dalej mogłam być świadkiem przekomicznych scen interakcji między Zimowym Żołnierzem a Sokolim Okiem. Obaj są totalnymi przeciwieństwami, a widzieć jak próbują ze sobą współpracować i jednocześnie wytrzymywać jest po prostu miodnie, to powód, dla którego warto czytać komiksy.
Za stronę graficzną komiksu ponownie odpowiada Travel Foreman, a za kolorystykę Rachelle Rosenberg. Swojego zdania nie zmieniam. Dalej uważam, że ten duet artystów sprawdził się całkiem nieźle. Cienka, czasami niewyraźna kreska plus ciemne mroczne kolory to bardzo dobre rozwiązanie w typowo tajemniczo-szpiegowskim klimacie. Tym bardziej, że taka technika rysowania i malowania sprawdza się w scenach walk, kiedy wszystko widać z dużą precyzją.
Jakie są plusy Tales of Suspense? Przede wszystkim tytułowy suspens. Nie jest łatwo rozgryźć, jak potoczą się losy Wdowy. Ona sama nie do końca zdaje sobie sprawę w jakim bagnie się znalazła. Czytelnik musi podążać cierpliwie za jej poczynaniami, jednocześnie kibicując, by sprawa zakończyła się pomyślnie dla ulubionych bohaterów. Podoba mi się nawet gadający niedźwiedź, który teoretycznie nijak ma się do atmosfery opowiadania, ale jednak ma swoją kluczową rolę. Specjalnie nawet nie czepiam się minusów, bo tak dobrze mi się czytało, że nie zwróciłam uwagi na jakieś znaczące negatywy.
Podsumowując, Tales of Suspense to świetna seria, powoli przekonuję się do takich szpiegowskich komiksów. Akcja gna do przodu, całość czyta się z wypiekami na twarzy. Mamy bardzo silnie zarysowanych bohaterów, więc łatwo się z nimi utożsamić. Bywa poważnie, bywa zabawnie, czyli każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Bardzo polecam tę serię, bo naprawdę warto się z nią zapoznać.
Autorka: Rose (Vombelka)