„Monica Rambeau: Photon #1” (2022) – Recenzja
Monica Rambeau: Photon #1 (2022)
Kolejne wcielenie Monici
Może Monica Rambeau do najsławniejszych postaci Marvela nie należy, ale swoje miejsce w nim ma i nawet w MCU udało się jej zawitać. I zawita jeszcze conajmniej raz, bo w filmie The Marvels. Na razie jednak dostała ona kolejną opowieść o swoich przygodach. Tym razem, jako Photon. I przyjemny to komiks, tak graficznie, jak i fabularnie wart poznania. Choć na razie nie dzieje się nic takiego, co by porywało.
Universal powerhouse Monica Rambeau stars in her very own all-new adventure! The hero known as Photon has been charged with making a very special, very cosmic delivery – should be light work (get it?) for Monica…if family drama doesn’t hold her back!
Kojarzycie Monicę Rambeau? W Polsce pojawiała się to tu, to tam, od Tajnych wojen przez Wojnę domową po Nieskończoność. Ale zawsze w tle. I jakoś tak w świecie Marvela na pierwszy plan się niezbyt wysuwa. Choć zajmowała w swojej karierze wiele różnych pozycji: była kolejną Kapitan Marvel, Pulsar, Spectrum i jest też Photon. No i pod tym ostatnim pseudonimem występuje teraz.
I fajnie występuje. Eve Ewing (nie, nie jest spokrewniona z Alem Ewingiem), socjolożka, poetka, pisarska, artystka wizualna, w świecie komiksu kojarzona głównie z zajmowania się postacią Riri Williams (Ironheart) wzięła i zrobiła dobry komiks. Kobiecy? Tak, ale i superhero. Jest akcja, jest fantastyka i jest ciekawe skupienie się na postaci. Eve nie bawi się w streszczanie nam losów bohaterki, nie koncertuje się na wprowadzeniu w nią i jej historię. Wie, co chce opowiedzieć i opowiada, a reszta wychodzi w praniu, jak to mówią. I dobrze wychodzi.
Czyta się przyjemnie tę jej fabułę. Fajnie także to wszystko jest zilustrowane – widzicie sami na przykładowych grafikach, nowocześnie jest, widowiskowo i przyjemnie. I fajnie też zapowiada się ciąg dalszy. Niby nic wielkiego, niby nadal jakby na uboczu to wszystko, a jednak przyjemne i warte poznania.
Autor: WKP
Marvel ma to do siebie, że wprowadza często nowych bohaterów i nowe bohaterki. Całe Uniwersum Marvela na tym się opiera.