„Mr. & Mrs. X #1” (2018) – Recenzja
Mr. & Mrs. X #1 (2018 / Fresh Start)
Love & Marriage
Mutanci Marvela mają przekichany żywot. Z każdej możliwej strony jakiś problem. Nietolerancja i wrogość w świecie, w którym żyją, oraz problemy naszego świata – słabe scenariusze, nie wykorzystujące potencjału koncepcji (All New X-Men wciąż pozostawia pewien niesmak). Może mnogość bohaterów pierwszoplanowych wpływa na jakość historii, ponieważ mini seria Marvel Legacy: Rogue & Gambit, która przetarła szlak dla recenzowanego tu komiksu (Mr. & Mrs. X #1), była świetna. Skupiona jest tylko na dwójce protagonistów, ich osobowościach oraz problemach.
Mr. & Mrs. X jest spadkobiercą poprzedniczki. Od wydarzeń na wyspie Paraiso minęło trochę czasu, a główni bohaterowie przeżywali swoje przygody w serii X-Men: Gold. Nowa historia Rogue i Gambita zaczyna się tuż po nieudanym ślubie Colosusa i Kitty Pride. Ironicznie, ponieważ komiks otwierają przygotowania do ceremonii zaślubin pary głównych bohaterów. Remy i Marie stają się tytułowymi Panem i Panią X. Im dalej w zeszyt, tym jest ciekawiej i weselej. Nowożeńcy zostają wyrwani ze swojego miesiąca miodowego, ponieważ są najbliżej sygnału ratunkowego. Sielanka się kończy, czas brać się za X-Menową robotę.
Mocą tego zeszytu jest scenariusz autorstwa Kelly Thompson oraz rysunki Franka D’Armaty. Jeśli czytaliście poprzednią serię tej dwójki (wspomniany Rogue&Gambit), to wiecie, z czym macie do czynienia. Historia jest dobrze wyważona pod każdym kątem. Romansu, humoru i akcji jest dokładnie tyle, ile potrzeba. Na samym końcu komiksu dostajemy nagły zwrot fabularny, którego nie spodziewał się nikt. Pojawienie się pewnej postaci rozbroiło mnie i jeszcze bardziej zachęciło do oczekiwania na kolejne zeszyty.
Paraiso było pięknie rysowane, ale to, co znajduje się w tym albumie, podnosi standard bardzo wysoko. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest kosmicznie. Projekty miejsc i postaci są wyraziste oraz zapadają w pamięć. Kolorystyka, w jakiej utrzymane są plansze, jest niesamowita. Aż ciekawi mnie, co zrobią autorzy w kolejnych zeszytach. Utrzymają poziom? Może podniosą poprzeczkę jeszcze wyżej?
Prawdopodobnie to moje uwielbienie, które pozostało po poprzedniczce, ale ta seria ma dla mnie tylko jedną wadę: muszę czekać na kolejne części. Przed sięgnięciem po ten album polecam zapoznać się z Rogue & Gambit. Nie jest to konieczne, ale poszerzy waszą perspektywę oraz pozwoli zrozumieć i docenić to, co przeszli Remy i Marie. Jeśli lubicie dobrą, okraszoną lekkim humorem przygodę, to Mr. & Mrs. X jest dla Was. Polecam z pełną odpowiedzialnością.
Jestem ciekaw Waszego zdania na temat recenzowanej historii. Czy tak jak ja uwielbiacie tę serię od pierwszej strony? Może macie odmienna opinię? Zapraszam Was serdecznie do dyskusji pod artykułem lub na naszym fan page’u.
Autor: Buarey