„Peter Parker: The Spectacular Spider-Man #1-3” – Recenzja
Peter Parker: The Spectacular Spider-Man #1-3
Jako że jestem ogromną fanką Spider-Mana i wciąż w głowie wyświetla mi się film Marvel Studios – Spider-Man: Homecoming – postanowiłam niezwłocznie wziąć się za nowiuśką serię, dotyczącą kolejnych przygód Petera Parkera, ukrywającego się pod maską Człowieka Pająka, czyli Peter Parker: The Spectacular Spider-Man Chipa Zdarsky’ego.
Peter Parker stara się godzić prywatne życie ze swoim alter ego. Czasami mu to wychodzi lepiej, czasami gorzej. Jedno jest pewne. Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność, o czym przekonuje się niemal na każdym kroku. Tym bardziej teraz, kiedy Wilson Fisk, znany jako Kingpin, rośnie w siłę, a młody heros musi ochronić swoją siostrę (!) przed ogromnym niebezpieczeństwem. Czy uda mu się rozwikłać tajemniczą zagadkę? Ulegnie manipulatorskim trikom Fiska? Jaką w tym rolę odegra Teresa Parker i dlaczego Human Torch musi być taki zgryźliwy?
Oczywiście głównym atutem tych trzech woluminów jest sam Ścianołaz, który nawet nie musi kraść scen. Sam w sobie jest postacią komiczną i tak bardzo autentyczną. Dlatego kocham Pająka, bo można się z nim utożsamić. Jest zabawny, dowcipny, nieco nieogarnięty, gadatliwy, z drugiej zaś strony, tak jak każdy z nas, boryka się z kłopotami dnia codziennego. Przyznam szczerze, że w każdym zeszycie chociaż raz parsknęłam śmiechem, bo niejednokrotnie jego postawa czy żarcik mnie rozbroiły.
Innym elementem komiksu, który uważam za ogromny plus, jest relacja Petera z Johnnym Stormem a.k.a. Human Torchem. Johnny jest równie dobrze wykreowaną postacią, choć on tak bardziej występuje w tle i mam wrażenie, że odgrywa rolę przyziemnego kumpla, który nabija się z podwójnej tożsamości Petera i równie sarkastycznym tonem żartuje z kolegi po fachu. Mimo to, kiedy Spidey potrzebuje pomocy, Johnny potrafi skoczyć za nim w ogień. I to dosłownie. Bez wahania.
Za stronę graficzną trzech tomików odpowiada Adam Kubert, a za kolorystykę Jordie Bellaire. Jeśli chodzi o wygląd serii, to jest taki sobie. Kreska mi się nie podoba. Jest zbyt chaotyczna. Mam wrażenie, że wykonana na odczepne. Postacie znajdujące się na drugim planie, nie mają żadnej mimiki, tylko jakieś plamy na twarzy. Sceny walki jednak są pokazane nienagannie. Barwy również mnie nie urzekły. Są takie wyblakłe. W pewnych zaś momentach kolory są zbyt jasne i po prostu mdłe. Jestem troszkę zawiedziona, bo nie raz odczuwałam ból oczu, czytając tenże komiks.
Jakie są największe plusy tych trzech woluminów? Przede wszystkim akcja, plot twisty, poczucie humoru głównego bohatera, porządnie zapowiadający się villain oraz garść znanych postaci, które miały swoje trzy grosze do powiedzenia w serii, jak np. Ant-Man, Ironheart, Karnak, The Tinkerer czy nawet J. Jonah Jameson. Chyba nie muszę wspominać o A.I, czyli nie-żywym-ale-żywym Tony’m Starku.
Za minus mogę uznać przyprawiającą o ból głowy grafikę i kolory czy może nieco irytującą mnie Teresę, która jakoś nie wzbudza mojej sympatii i myślę, że nieprędko ją polubię…
Summa summarum, komiks jest całkiem niezły. Akcja co prawda rozkręca się dość powoli, acz myślę, że z czasem będzie już tylko lepiej. Myślę, że warto sięgnąć po Peter Parker: The Spectacular Spider-Man i przygotować się na suchutkie żarciki Ścianołaza.
Autorka: Rose