KomiksyTeksty

„Symbiote Spider-Man #1” (2019) – Recenzja

Symbiote Spider-Man #1 (2019)
Back in black… again.

Nowe zeszyty z regularnej serii o przygodach Spider-Mana na kolana nie powalają. Wszystko z prostej przyczyny – autorzy, nie mając większego pomysłu na świeżość, odtwarzają po raz kolejny te same motywy, które już przed laty były nudnawe. Peter David jednak postanowił podejść do tematu od innej strony i zamiast przenosić to, co już było na teraźniejszy grunt, zdecydował się wrócić do przeszłości i w jej realiach opowiedzieć swoją najnowszą opowieść. I był to strzał w dziesiątkę, dzięki któremu pierwszy zeszyt cyklu Symbiote Spider-Man to kawał świetnego, sentymentalnego komiksu, bardzo przyjemnie nastrajającego na przyszłość.

Fabularnie rzecz jest prosta. Scenarzysta zabiera nas do czasów, kiedy Peter w trakcie pierwszych Tajnych Wojen (ang. Secret Wars) zdobył swój czarny kostium. Przez długi czas działał w nim, nieświadomy, że jest on kosmicznym symbiontem, i nosił jak zwykły strój. Wtedy jednak wydarzyło się więcej, niż wiedzieliśmy do tej pory, i właśnie o tym opowiada ta mini-seria. Spider-Man walczy tu z Mysterio, jednocześnie z pomocą Black Cat zaczyna powoli dochodzić do wniosku, że czarny kostium w rzeczywistości może być żywą istotą. W tym samym czasie powoli pogłębiają się relacje obojga.

A Ci, którzy doskonale pamiętają Black Suit Sagę z lat 80. (w Polsce jej najważniejsze części ukazały się zarówno w zeszytach wydawanych przez TM-Semic, jak i w tomie Narodziny Venoma z WKKM) bawią się w trakcie lektury naprawdę znakomicie. Akcja jest tu wyważona, są walki, bywa dynamicznie i epicko, ale jest też miejsce na spokojne, obyczajowe momenty, jak wizyta na grobie wujka Bena. Spider-Man z lat 80. był w końcu serią, która jako jedna z nielicznych mogła pozwolić sobie na poświęcenie całego zeszytu jedynie rozmowie bohaterów (słynna opowieść MJ o trudach jej życia, właśnie z Black Suit Sagi na tym właśnie była oparta). I David doskonale wykorzystuje to także w tym zeszycie. Czytelnicy dostają więc wszystko to, na co liczyli, pełne sentymentu i puszczania oka do fanów, ale podane w sposób, który pozwoli nowym odbiorcom dobrze odnaleźć się w całości.

Do tego dochodzi znakomita, realistyczna szata graficzna i dobry kolor. Miłośnicy Pająka koniecznie powinni więc po ten zeszyt sięgnąć. Może nie jest to dzieło wybitne, może sporo tu wtórności, ale to najlepszy nowy komiks o Spiderze od bardzo dawna i mam nadzieję, że twórcy nie zawiodą i biorąc przykład z Davida także w Amazing Spider-Manie pokażą, że mają jeszcze jakieś asy w rękawie.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Tomek 658

Kto nie lubi człowieka pająka. Myślę, że bardzo on wszedł w kulturę i amerykańską i światową.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x