„AXE: Eve of Judgment #1” (2022) – Recenzja
AXE: Eve of Judgment #1 (2022)
Przedsmak Judgment Day
Fajny tytuł, fajny opis, ale to właściwie tylko tyle. AXE: Eve of Judgment to komiks, który potencjał posiadał. Niestety, jak to z twórczością Gillena bywa (a właściwie jest) wykonanie kuleje i to mocno. W konsekwencji to, co wydawało się intrygujące, tonie gdzieś w fabularnej bylejakości.
FIRST SHOT FIRED – JUDGMENT IS COMING! The Eternals know that the mutants have conquered death. But what are they going to do about it? The oldest immortals on Earth eye up the newest, and the doomsday clock starts to tick toward Judgment Day.
Judgment Day, czyli nadchodzący event, zaczyna się właśnie od tego zeszytu. Zeszytu, który z założenia miał być przedsmakiem, wstępem. Miał pobudzić nasz apetyt. A okazał się niestrawnym daniem, w którym jakiś pomysł widać, ale jak wspominałem, ginie on pod warstwą fabularnej miernoty. Być może fani Gillena będą zadowoleni, ale ja mam problem z jego fabułami i scenariuszami i każdy komiks, do którego przyłożył rękę, był dla mnie zawodem. Najczęściej nudząc przy okazji i okazując się bardzo naiwnymi.
Ten zeszyt naiwny zbyt mocno nie jest, ale wszystko okazuje się tu dziwnie zachowawcze, proste i pozbawione czegoś, co by porwało. Szkoda, bo zupełnie nie tak powinno być. Może sam event okażę się lepszy, przynajmniej mam na to nadzieję. Choć jednocześnie wątpię, bo same zapowiedzi raczej mnie zniechęcają, niż interesują, ale czas pokaże. Póki co jednak mamy zeszyt pełen wydarzeń, ale przeciętny. Z postaciami nakreślonymi bez wyrazu i brakiem rozmachu, na jaki liczyłem.
Graficznie? Też jest jakoś bez wyrazu. Wszystko pozostaje kolorowe, barwne, kreskówkowo proste, jakby skierowane do dziecięcego odbiorcy. A jako całość to komiks przeciętny. Bez polotu. Coś do przeczytania, bo trzeba, jeśli chce się główny event poznawać, ale niekoniecznie, że warto.
Autor: WKP