„Tajne Imperium” („Secret Empire”) – Recenzja

Tajne Imperium (Secret Empire)

Przez niemalże pół roku nie wzięłam do ręki ani jednego komiksu. Ani jednego. Moje nerdowskie potrzeby musiały zejść na dalszy plan na poczet studiów i zdalnego nauczania, które mnie wykończyło i zostawiło z jeszcze większym pragnieniem odpoczynku od ślęczenia przed komputerowym ekranem. Na ratunek przyszło do mnie ogromne tomiszcze tyczące się jednego z większych komiksowych eventów, a mianowicie Secret Empire (Tajne Imperium) od Nicka Spencera. Czy komiks sprostał moim oczekiwaniom? Czy dostarczył mi porządnej dawki adrenaliny po wzmożonym okresie męczenia się z esejami z literatury? Zdecydowanie tak!

Hydra przejmuje władzę nad uniwersum Marvela! Steve Rogers poświęcił życie walce o wolność. Dziś jest jej największym wrogiem i jako agent faszystowskiej organizacji Hydra nie cofnie się przed niczym, żeby zdobyć władzę nad światem. Jego autorytarnym rządom sprzeciwiają się Czarna Wdowa, Kapitan Marvel, Doktor Strange i inni superbohaterowie, ale ich ruch oporu ma niewielkie szanse w starciu ze zbrodniczym reżimem, który opanował nie tylko media i państwowe instytucje, lecz także serca wielu ludzi. Czy mimo to znajdą sposób na ocalenie uniwersum Marvela? I jaki los czeka upadłego Kapitana Amerykę?

Tajne Imperium, Secret Empire

Kobik, świadoma Kosmiczna Kostka, która przyjęła postać dziewczynki, uległa cichym podszeptom Red Skulla i zmieniła wspomnienia Kapitana Ameryki. W rezultacie Kapitan stał się ucieleśnieniem tych, z którymi walczył od zawsze – uzurpatorem, tyranem i niezłomnym faszystą. W wyniku jego podstępnych działań bohaterowie zostali rozdzieleni i zesłani do różnych zakątków Wszechświata. Część, na czele z Kapitan Marvel i ekipą Alpha Flight czy Strażnikami Galaktyki, utknęła na orbicie, odcięta nieprzepuszczalną barierą od Ziemi. Inni, chociażby Defenders, Cloak i Dagger czy Doktor Strange, zostali uwięzieni w wymiarze Darkforce. Młodych adeptów składu Avengers sytuacja zmusiła do ukrycia się w tajemnej bazie ruchu oporu i unikania konfrontacji z tymi, którzy zostali poddani praniu mózgu. Wakanda, Atlantyda czy tereny podlegające X-menom stały się stopniowo okupowane i oblegane. Inhumans wylądowali w ściśle strzeżonym więzieniu… Wszyscy są pozbawieni nadziei, zdruzgotani zdradą ich najwierniejszego przyjaciela oraz niemożnością powrotu do domu i stawienia czoła dyktatorowi, będącego niegdyś ich największym wsparciem moralnym. Nadzieja jednak umiera ostatnia…

Ten komiks, składający się z zeszytów takich jak Secret Empire #0-10, Omega, Captain America #25 czy Free Comic Book Day [Secret Empire], jest wspaniały niemalże pod każdym względem. Występuje w nim mnóstwo popularnych bohaterów oraz złoczyńców uniwersum Marvela, wiele zwrotów akcji, intrygujących zmian w tempie prowadzenia narracji czy nieprzewidywalnych wydarzeń, że aż ciężko oderwać się od lektury. Może się wydawać, że przez ogrom wymieszanych ze sobą zeszytów można się pogubić i stracić orientację, co się dzieje, ale skoro ja się połapałam we wszystkim, to myślę, że każdy przebrnie przez tę dość skomplikowaną i pełną plot twistów historię. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam tak wciągający i pokaźnych rozmiarów komiksowy storyline. Raz się śmiałam, raz niemalże wzruszałam. Innym razem się wściekałam, a jeszcze kiedy indziej wiwatowałam zwyciężającym bohaterom czy współczułam klęski. Takiego rollercoastera emocji nie doświadczyłam od bardzo dawna. Od początku do końca komiks zaskakuje i trzyma w napięciu. Nie sposób odłożyć tego tomiszcza na bok i chociaż w pierwszym momencie przeraziłam się właśnie jego rozmiarem, moje obawy okazały się bezpodstawne, bo sama treść rekompensuje początkowy strach.

Cały świat przedstawiony jest fenomenalnie. Owszem, jest przygnębiający i ponury, ale przez to bardzo dosadnie ukazuje, co by się stało, gdyby to zło zwyciężyło i przejęło władzę. Co by było, gdyby naziści zaczęli kontrolować każdy aspekt życia obywateli i tłumili wszelkie objawy oporu. Co by było, gdyby największy wzór do naśladowania i źródło inspiracji dla innych zmienił się we własne przekrzywione odbicie. Zły Kapitan Ameryka wzbudza gęsią skórkę, strach i niepokój, bo ktoś, kto kiedyś był płomieniem nadziei i symbolem patriotycznej postawy teraz morduje setki ludzi, niszczy wszelkie więzy porozumienia i wypiera się swoich kamratów. Jego determinacja, aby zdobyć wszystkie fragmenty Kosmicznej Kostki po to, by przekształcić świat wedle swojego upodobania, naprawdę wzbudzają strach, a jednocześnie ciekawość, czy zdoła mu się ostatecznie pokonać ekipę superbohaterów.

Cieszę się, że jednak w komiksie jest miejsce na comic relief i na odrobinę poczucia humoru, co zawdzięczać można głównie Iron Manowi, Ant-Manowi czy Spider-Manowi. Nawet w najgorszych chwilach potrafili sprawić, że można było odrobinę oderwać się od przykrych wydarzeń. Cenię sobie prawidłowe wyważenie między dramatem i pożogą a lekkim poczuciem humoru i luźnie rzuconym żartem od czasu do czasu.

Lista osób odpowiedzialnych za stronę wizualną Secret Empire się nie kończy, więc wspomnę kilka istotnych nazwisk: Daniel Acuna, Steve McNiven, Rod Reis, Jesus Saiz, Andrea Sorrentino czy Leinil Francis Yu. Za kolorystykę w głównej mierze odpowiadają Matthew Wilson oraz Rachelle Rosenberg. Prawdę mówiąc, to tak wciągnęłam się w treść opowiadania, że na grafikę nie zwróciłam szczególnej uwagi, co zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu. Jeśli chodzi o barwy to są one niezwykle różnorodne i paleta jest przebogata w zarówno odcienie jaśniejsze, jak i ciemniejsze. Podoba mi się dominacja czerwieni czy zieleni we fragmentach ukazujących Hydrę oraz przewaga błękitów i szarości w kontekście walki herosów po stronie dobra. Ciekawie ukazano tę dychotomię. Z kreską jest bardziej złożona sprawa, bo praktycznie za każdy wolumin odpowiada ktoś inny i troszkę wytrąca to z równowagi. Ogółem, podoba mi się urealniający sposób rysowania twarzy czy mimiki postaci. Niestety zbiorowe sceny pojedynków znacząco na tym ucierpiały, bo niejednokrotnie nie mogłam odszyfrować, co się właściwie dzieje w tym wszędobylskim bałaganie. Biorąc jednak pod uwagę ilość artystów pracujących nad poszczególnymi częściami oraz sam rozmiar komiksu, jestem w stanie wybaczyć te lekkie niedociągnięcia.

Okładki w wykonaniu Marka Brooksa i Jesusa Saiza są prześliczne i od razu przyciągają spojrzenie. W samym albumie znajduje się mnóstwo wersji alternatywnych, równie ładnych, które prezentują nieco inne koncepcje artystów. Cieszę się, że zamieszczono te obrazki, bo dają lepszy wgląd w proces tworzenia okładek. Obwoluta jest miękka, co ułatwia czytanie. Paradoksalnie nie widać, że cokolwiek się zgięło i wydaje się, że komiks jest nietknięty. Tym bardziej szanuję taką formę oprawy, bo jest w stanie utrzymać ogromną ilość kartek. Papier jest gruby i śliski, dzięki czemu szybciej i łatwiej odwraca się strony. Z kolei tłumaczenie w wykonaniu Marka Starosty jak zwykle utrzymuje poziom i nie wywołuje uczucia cringu – doceniam i szanuję. Czcionka jest jak najbardziej czytelna i wyraźna, także bez problemu się doczytacie.

Summa summarum, Tajne Imperium to naprawdę świetny event. To nie tylko komiks o tym, jak znowu herosi czy heroiny naparzają się po mordach. To również ukazanie tego, jak jedna ideologia może zrujnować podwaliny czegoś, w co kiedyś się wierzyło. Jak cudze poglądy czy upodobania zamykają ścieżkę innym wyznawanym wartościom. To też historia o tym, żeby nigdy się nie poddawać i szukać rozwiązań, bo z każdej sytuacji jest wyjście, tylko trzeba dobrze szukać. O tym, żeby nie tracić nadziei, bo zawsze istnieje światełko w tunelu. Bywa niestety tak, że jesteśmy zaślepieni ciemnością i zanim zobaczymy tę delikatną poświatę, musimy się potknąć kilka razy i dobrze zranić, aż osiągniemy cel. Myślę, że warto wydać te prawie 100 zł, żeby doświadczyć samemu, ile jeszcze lekcji można by wyciągnąć z tego grubaśnego opowiadania. Gorąco polecam, a myślę, że nie pożałujecie.


Autorka: Rose (Vombelka)


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Tak myślałem, że to robota Red Skulla…

szogo

Generalnie to robota postaci zwanej kobik uwiezionej w teserakcie i zmanipulowanej przez red scula który jej opowiadał inne wersje historii i rzeczywistość zmieniła na taką jak z danych historyjek red scula. ewent dzieje się w czasie civill war II ( Iron Man vs Captin MARVEL) i stark wyląduje na długo w maszynie leczniczej poturbowany przez moc Danvers ,choć ewent tyczy się bardziej kapitana Ameryki.Można to potraktować jako zakończenie danego rozdziału w komiksach,bo potem otworzył się kolejny w postaci Marvel Legacy.

Last edited 4 lat temu by szogo
Diziti

Ale tak czy siak. W tym maczał palce Red Skull. Który nie przestał psuć krwi Kapitanowi Ameryka.

3
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x