„Web of Spider-Verse: New Blood” #1 (2025) – Recenzja
Web of Spider-Verse: New Blood #1 (2025)
Spider-Waste
Spider-Verse. Znowu. Poważnie, Marvel jeszcze nie zarzucił tego badziewnego konceptu, który sprawdził się fajnie raz i nie powinien być odświeżany jak stary kotlet. A jest. Zeszyt Web of Spider-Verse: New Blood #1 dobrze to obrazuje, pokazując nam zupełną zbędność i marnowanie niewielkiego, ale jednak, potencjału nowych postaci.
THE WAR OF THE MULTIVERSE IS COMING! Spider-Man and his spider-compatriots across the Spider-Verse are the guardians of the Web of Life and Destiny… but they are heading for a confrontation with the OTHER Arachnid-Multiverse of the symbiote variety when they come into conflict with the VENOMVERSE! In the buildup to that 8-fisted confrontation, meet three new Spider-Versers to see who has what it takes to fight in the web wars! Could it be Count Parker? Spider-Prowler? Or maybe Spider-Hulk? Find out inside!
Pięć postaci, pięć historii, grupka autorów i… no i niewiele z tego wynika. Momentami było ciekawie, ale ten zeszyt cierpi na to, że nie dał twórcom możliwości do opowiedzenia czegoś, co miałoby siłę wybrzmieć. Każdy dostał niewiele stron, miejsca na zbudowanie opowieści, a tym bardziej charakterów postaci w zasadzie nie ma. Gdyby to była mini-seria, jak pierwsze Edge of Spider-Verse, gdzie każda nowa postać dostała dla siebie cały zeszyt, może byłoby lepiej. Tak wygląda jak zwiastun albo streszczenie.
Są tu jednak niezłe momenty. Bywa też nieźle graficznie. Ale to rzadkie przypadki, reszta to nijakość, zmarnowane resztki potencjału i brak pomysłu na coś więcej niż tylko kolejne wariacje Pająka. Kiedyś, za czasów pierwszego Spider-Verse, widać było jeszcze jakieś pomysły, zabawę motywami, dzięki czemu choćby Spider-Gwen stała się częścią naszego uniwersum. Teraz nie ma nic z tego. Mamy fanservice, ale na poziomie fanfików, a nie dobrego, profesjonalnego komiksu.
Autor: WKP
