„Thor vs. Hulk: Champions of the Universe #1” (2017) – Recenzja
Thor vs. Hulk: Champions of the Universe #1
Już wkrótce czeka nas premiera kolejnego hitu Marvel Studios, czyli Thor: Ragnarok. Czas na ekscytację i odliczanie do premiery można uznać za otwarty. Ja, postanowiłam skorzystać z okazji i sięgnęłam po świeżutki zeszyt Jeremy’iego Whitleya, czyli Thor vs. Hulk: Champions of the Universe.
Thor i Hulk mają za zadanie zapobiec kolejnej katastrofie, która zagraża Ziemi. W tym celu ruszają w kosmos, walcząc z deszczem meteorytów czy innymi pozaziemskimi istotami, i niczym Legolas i Gimli, w humorystyczny sposób sprzeczają się, kto jest silniejszy i ile kto zdobył punktów. Nie cieszą się długo swoimi sukcesami, gdyż na horyzoncie pojawia się tajemniczy statek kosmiczny, a bohaterowie wpadają w pułapkę Championa oraz irytującej postaci znanej jako Promoter. Tajemniczy oponenci należą do tzw. Elders of the Universe, czyli najstarszych bytów w galaktyce. W skrócie można powiedzieć, że lepiej z nimi nie zadzierać. Thor i Hulk muszą odłożyć zabawę na bok i zmierzyć się z prawdziwym zagrożeniem, z jakim do tej pory się nie zetknęli.
Bardzo podobają mi się główni bohaterowie, czyli oczywiście gromowładny bóg piorunów oraz Zielony Olbrzym. Uwielbiam przekomiczną relację między nimi oraz kontrast, w jaki sposób każdy z nich się wypowiada. Thor oczywiście używa wysublimowanego i pompatycznego słownictwa, podczas gdy Hulk, niczym małe dziecko, mówi równoważnikami zdań. Mała rzecz, ale jednak podkreśla różnicę między obiema postaciami i ich charakterami. Niemniej, zarówno Thora jak i Hulka łączy niesamowita chemia i na pewno jest to (i będzie) głównym motorem napędowym nowej serii.
Za stronę graficzną komiksu odpowiada Simone Buonfantino, a za kolorystykę Irma Kniivila. Generalnie, jeśli chodzi o wizualną stronę pierwszego zeszytu, to nie mam większych zastrzeżeń. Czasami panuje lekki chaos w sposobie operowania kreską – nie mogłam się połapać w niektórych scenach. Tak samo barwy były zbyt jaskrawe w pewnych momentach. Niemniej nie przeszkadzało mi to na tyle, by nie cieszyć się treścią lektury. Ogólnie rzecz biorąc, jest nieźle. Zobaczymy, jak będzie w następnych tomikach.
Jakie są największe plusy tego woluminu? Przede wszystkim sami bohaterowie, zabawne dialogi, ciekawie zapowiadająca się historia i kosmiczna przygoda. Za minus mogę potraktować grafikę, która nie szczególnie mi jednak odpowiada, oraz płaskich złoczyńców, którzy, mam nadzieję, jeszcze się wykażą.
Summa summarum, jest dobrze. Zapowiada się naprawdę nieźle i liczę na więcej Hulka, więcej Thora i śmiesznych sytuacji z ich udziałem. Oczekuję niezapomnianej przygody.
Autorka: Rose