„Heroes Reborn: Squadron Savage #1” (2021) – Recenzja
Heroes Reborn: Squadron Savage #1 (2021)
Elektra i jej ekipa
Jakość dodatków do eventu Heroes Reborn im bliżej końca eventu, tym bardziej się poprawiła. Co prawda zeszyt Heroes Reborn: Squadron Savage #1 nie jest tak znakomity, jak wydany jednocześnie z nim Night-Gwen, ale wciąż to kawał dobrego, udanego komiksu. Tym razem nieco mniej dla fanów poszczególnych postaci, a bardziej dla miłośników samego eventu i superbohaterskich akcji.
ELEKTRA LEADS A TEAM OF THE WORLD’S DEADLIEST HEROES AND VILLAINS – WITH ALL OF REALITY HANGING IN THE BALANCE! There are some threats that require a more savage approach than the Squadron Supreme of America can offer. For those missions, the Department of Defense has put together a team consisting of Elektra, the Punisher, Crossbones, Cloak and the enigmatic Murder Hornet. They must fight their way through a team of super-powered terrorists known as the Redeemers—if they don’t kill one another first! Prepare for twists, turns, double crosses and action aplenty!
Dodatki do Heroes Reborn można podzielić właściwie na dwa typy: beznadziejne i udane. Ale można też zastosować inny podział. A mianowicie taki, że jedne skupione są na konkretnej postaci i jej solowych przygodach, kierowane bardziej do fanów herosa, inne to grupowe i mocniej związane z samym wydarzeniem one-shoty. Niniejszy tie-in należy do tej drugiej grupy i jest bardziej samodzielnym tworem, ale udanym.
Akcja jest szybka, wydarzenia całkiem ciekawe, a postacie, choć to nie na nich się skupiono, nieźle nakreślone i odmienione. Czyta się to naprawdę dobrze i miło ogląda, bo w swej prostocie zeszyt jest udany i wpada w oko (szczególnie w przypadku Elektry, która w końcu znów bliska jest wersji tej postaci stworzonej przez jej „ojca”, Franka Millera). I chyba nic więcej dodawać nie trzeba.
Autor: WKP