„Tajne Wojny: Wojna Domowa” – Recenzja

Tajne Wojny: Wojna Domowa

Jednym z najważniejszych filmowych, jak i komiksowych eventów w historii Marvela, jest Wojna Domowa (tzw. Civil War). Jest to wydarzenie, które dość mocno wpłynęło na losy bohaterów i odmieniło postrzeganie pewnych kwestii. Postanowiłam więc, dzięki uprzejmości Egmontu, przyjrzeć się bliżej komiksowej wersji Wojny Domowej (autorstwa Charlesa Soule’a), jednakże będącej poboczną historią podpiętą pod mega-event Tajne Wojny. Czy warto zapoznać się z nową serią?

Poznajcie świat, w którym superbohaterowie nadal toczą wojnę! Spór wokół Ustawy o rejestracji sprawił, że dawni przyjaciele stali się zaciekłymi wrogami, a ich kraj podzielił się na dwie części. Wschodem rządzi prezydent Tony Stark, a zachodem – generał Steve Rogers, któremu pomaga Peter Parker. Czy historyczne spotkanie obu przywódców doprowadzi do zawarcia długo wyczekiwanego pokoju? Czy raczej na zawsze przekreśli szansę na rozejm?

Jak widać, główna oś fabularna skupia się na postaciach Iron Mana oraz Kapitana Ameryki. Pierwszy z nich rządzi w kraju, w którym panuje porządek, prawo, dobrobyt, a każdy bohater jest zarejestrowany. Z kolei ten drugi sprawuje władzę w wierze, że wolność jest najważniejsza i stanowi wartość, którą trzeba chronić za wszelką cenę. Ze swoich umiejętności czy zdolności można korzystać swobodnie pod warunkiem, że nikomu nie wyrządza się krzywdy. W dniu, w którym między panami ma dojść do jakiegoś porozumienia, następuje zamach, który na zawsze odmieni oblicze wojny.

Powiem tak. Komiks nie skupia się jakoś szczególnie na obu bohaterach. Twórcy wychodzą z założenia, że wiadomo już, o co chodzi w tym konflikcie i nie ma się co rozdrabniać nad dokładniejszą analizą, czemu Stark czy Rogers postępują tak, a nie inaczej, dlaczego podjęli taką decyzję, a nie inną. Tutaj to nie ma żadnego znaczenia, bo czytelnik wie już, co się dzieje. Autorzy skupiają się raczej na pokazaniu dwóch odmiennych światów, ich polityki, ich metod działania. Chcą zaprezentować świat postapokaliptyczny, w którym każde słowo czy gest może doprowadzić do klęski. Bardzo podoba mi się taki zabieg, bo czytelnik może się przyjrzeć dokładniej, jak wygląda taki ponury, nieprzyjazny świat i może wczuć się w tę niezbyt miłą atmosferę.

Za stronę graficzną Civil War: Warzones odpowiadają Leinil Francis Yu i Gerry Alanguilan, a za kolorystykę Sunny Gho oraz Matt Milla. Jak dla mnie kreska jest w porządku, choć uważam, że momentami mimika postaci nijak się ma do scenki czy tekstu w dymkach. Np. sytuacja jest komiczna, a miny bohaterów są poważne. Troszkę mnie to zbiło z pantałyku, bo praktycznie ciągle bohaterowie mają pokerowy wyraz twarzy, co nie zawsze zgadza się z tym, co się dzieje w konkretnej scenie. Barwy z kolei są ciemne, mroczne, z przewagą kolorów zimnych. Czasami drażniło mnie cieniowanie,  które utrudniało mi odbiór. Całość jest momentami tak mroczna, że nie potrzeba dodatkowego cienia. Z jednej strony, to pasuje do treści opowiadania, ale z drugiej jednak byłoby miło móc kartkować kolejne strony bez mrużenia oczu.

Obwoluta jest miękka i całkiem elastyczna, ale nie na tyle, by rogi się zginały. Wiem, co mówię, bo taszczyłam ten komiks z sobą do domu na święta. Ponadto kartki bez problemu można przekręcać, co uważam za dodatkowy plus. Okładka jest dość brutalna, bowiem przedstawia Kapitana rozwalającego zbroję Iron Mana. Myślę, że to zachęca czytelnika do zapoznania się z lekturą. W końcu jak inaczej dowiedzieć się kto wygrał jak nie biorąc się za czytanie opowiadania? Papier z kolei jest śliski i gruby, a czcionka wyraźna i czytelna. Tutaj do niczego się nie mogę przyczepić. Tłumaczenie z języka angielskiego w wykonaniu Weroniki Sztorc jest również bardzo dobre. Teksty brzmiały naturalnie i niesztampowo, co w przypadku translacji jest bardzo istotne, żeby treść nie wydawała się zbyt kiczowata.

Opowiadanie czyta się bardzo szybko i z rosnącą ciekawością. Do końca nie wiadomo kto wygra, kto stanie po czyjej stronie, kto zginie, a trup ścieli się dość gęsto. Mamy do tego mnóstwo znanych i lubianych bohaterów, którzy też odgrywają znaczącą rolę, np. She-Hulk, Zimowy Żołnierz, Kapitan Marvel, Hank McCoy czy wielu, wielu innych. Klimat historii jest dość unikatowy, ponury, ale naprawdę wciąga niemalże od pierwszej strony.

Tajne Wojny, Secret Wars, Civil War, Wojna Domowa

Tajne Wojny: Wojna Domowa to naprawdę świetny komiks. Są może tylko dwie rzeczy, które mogą rozdrażnić potencjalnego czytelnika. Po pierwsze, szybkie i gwałtowne zmiany lokalizacji, co czasami może wzbudzać dezorientację oraz, sama się dziwię, Spider-Man! Jego impulsywność i gotowość do walki czasami sprawiały, że powtarzałam sobie w głowie „Powoli, kolego, wstrzymaj konie!’’. Tak czy siak, sądzę, że warto się zaopatrzyć w nową serię, a cena 39,99 zł jest tego warta.


Autorka: Rose (Vombelka)


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x