„Tajne Wojny” („Secret Wars”) – Recenzja

Tajne Wojny / Secret Wars
Świat Marvela, który znacie, właśnie się skończył!

Lekko ponad tydzień temu na polskim rynku dzięki wydawnictwu Egmont wylądował kolejny komiks Marvela. Tym razem były to długo wyczekiwane przez fanów Tajne Wojny, które znać można także pod angielską nazwą, czyli Secret Wars. Event ten od momentu swojej oryginalnej premiery w roku 2015 całkowicie zmienił wykreowane uniwersum Domu Pomysłów. Skupmy się jednak na samym produkcie. Ten wyceniony został na 79,99 zł. Oczywiście w pewnym stopniu przekracza to koszt standardowych wydań Egmontu, aczkolwiek jest to związane z faktem, iż w tutejszym jednym wydaniu zbiorczym dostajemy AŻ DZIESIĘĆ NUMERÓW. Mowa tu o całym (głównym) wydarzeniu, w którego skład wchodzą zeszyty Secret Wars #0-9. Daje nam to okrągłe 300 kolorowych stron. Czy album jest zatem wart swej ceny? Sprawdźmy.

Tajne Wojny, Secret Wars

Jeśli mnie znacie, wiecie zatem, że w swoich artykułach nigdy nie zdradzam fabuły recenzowanych pozycji. Tym razem nie będzie wcale inaczej. Poniżej znajdziecie opis z tylnej okładki Tajnych Wojen (za scenariusz których odpowiada Jonathan Hickman), który powinien powiedzieć Wam wszystko to, co widzieć powinniście.

Multiwersum przestało istnieć. Za chwilę bohaterowie staną do beznadziejnej walki o dwie ostatnie Ziemie. I przegrają. Z tego, co ocaleje, narodzi się niesamowita planeta, znana jako Bitewny Świat. To miejsce, gdzie pilnie strzeże się granic, porządek utrzymuje armia Thorów, a buntowników porzuca się na pastwę potworów czających się po drugiej stronie Tarczy. Miejsce, które trwa tylko dzięki żelaznej woli jednego człowieka, tak potężnego, że stał się bogiem. Kto odważy się rzucić mu wyzwanie?

Mówiąc prościej – nawet najlepsi nie zawsze są w stanie wygrać z przeciwnościami losu. Tym razem to ci dobrzy nie podołali zadaniu. Co to oznacza? Otóż… wraz z Tajnymi Wojnami zasadniczo całe Multiwersum Marvela przestało istnieć. Wszystkie rzeczywistości wraz z główną Ziemią-616 oraz Ziemią-1610 (Ultimate) zostały zniszczone. Podążając w myśl jednego z najstarszych przysłów: czasem, aby coś stworzyć, najpierw trzeba coś zniszczyć. Doctor… nie, teraz już Bóg, Mesjasz i Imperator Doom, tworzy jedyną w swoim rodzaju planetę – Battleworld – podzieloną na dziesiątki sektorów, a każdy różniący się względem reszty i przeznaczony dla kogoś innego. Jeden dla Hulków, dla X-Menów (a nawet kilka), dla reprezentantów K’un-Lun, dla Inhumans, kolejny dla Spider-postaci, a jeszcze inny (Nowy Xandar) przypomina post-apokaliptyczne bezdroża znane z serii filmów Mad Max i/lub gier Fallout. Niestety, ich granic nie można przekraczać, bowiem wymierzona zostaje za to surowa kara, a tej naprawdę nie chciałoby się doświadczyć samemu.

Sam Doom (wraz ze swoim szeryfem – Doctorem Strangem) z kolei jest prawdziwym tyranem-despotą nietolerującym jakichkolwiek przejawów sprzeciwu. Każdy, kto dopuści się buntu w mniejszy lub większy sposób zostaje momentalnie pojmany przez Thor Corps, czyli specjalną policję Battleworldu, po czym ląduje za ogromnym murem, gdzie zamieszkujące okoliczne tereny monstra (przykładowo herosi w wersji Zombie) odpowiednio zajmą się takim delikwentem. No żyć nie umierać.

Tajne Wojny, Secret Wars, Battleworld

Battleworld to także okazja do tego, aby postaci z przeróżnych wersji Ziemi w końcu mogły się ze sobą spotkać. Przykładowo Miles Morales i Peter Parker. To również podczas Secret Wars kontynuowano wątek alternatywnej, podstarzałej wersji Wolverine’a, znanej jako Old Man Logan (od Marka Millara). Bardzo ważną rolę odgrywa tu także cała Fantastyczna Czwórka z rodziną Richardsów na czele.

Równie ciekawe, a przy tym powszechne na tej planecie jest podejście jej mieszkańców do siebie. Większość sprzedałaby własnego ojca, matkę czy brata jedynie po to, by przeżyć. Jedni żyją kosztem drugich. Czy to takie dziwne? Marvel od zawsze robił to dobrze, a jak wiadomo, od zarania starano się, aby reprezentanci tego wydawnictwa nie byli idealni a ludzcy i odczuwali to samo, co każdy człowiek w określonych sytuacjach. Co do finału… ten musicie odkryć sami, ale mogę Wam obiecać, że obędzie się bez niepotrzebnego patosu, nie ma też ogromnych zaskoczeń czy niespodzianek, ale mimo swej prostoty jest genialny, bo ustanawia całkiem nowe zasady.

Stronę graficzną Secret Wars stworzyła wspólnymi siłami ekipa, w skład której wchodzą: Esad Ribic i Paul Renaud (rysunki), Ive Svorcina (kolory) oraz legendarny Alex Ross (okładki). Z czystą i nieukrywaną przyjemnością mogę rzec bez owijania w bawełnę, że chciałbym, aby wszystkie komiksy, jakie czytam, miały taką oprawę wizualną. Dopracowane z uwzględnieniem wszystkich szczegółów sylwetki postaci, znakomicie przedstawione sceny akcji, idealne przedstawienie emocji w zachowaniach i na twarzach poszczególnych osób, a także perfekcyjna paleta barw. To tylko wierzchołek góry lodowej, bo mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Mnie do gustu przypadły szczególnie kadry ukazujące tyle charakterów, ile tylko dało się zmieścić na jednej ilustracji (głownie te, na których dostajemy cała masę Thorów, każdy inny, ale z drugiej strony taki sam). Dzięki temu jesteśmy w stanie pojąć, jak ogromnym i unikalnym wydarzeniem są Tajne Wojny. Przynajmniej moim zdaniem.

Polskie wydanie TW to nic nowego biorąc pod uwagę to, co już wcześniej wydał Egmont. Lekko utwardzona obwoluta, dwie ilustracje (na przodzie i tyle), a także zawierający najistotniejsze informacje o komiksie grzbiet. Wewnątrz znajdziemy piękny kredowy papier, który jak zawsze sprawdza się świetnie, a przy tym ożywia wydrukowane grafiki. Sam koniec woluminu to zaś przepotężna bonusowa galeria okładek wariantowych, a także zapowiedź komiksów z cyklu All-New, All-Different Marvel. Te mają wejść na rynek już niedługo. Tłumaczeniem tomu zajął się znów pan Marek Starosta, którego nazwisko powinno być już automatycznie kojarzone z precyzją i dokładnością.

Secret Wars to restart pełną gębą. Może nie całkowicie, gdyż nie kasuje wszystkich poprzednich historii z udziałem poszczególnych herosów, gdyż te wciąż obowiązują, ale nie wymaga też od czytelnika ich znajomości. Jeśli więc dopiero wchodzicie w świat Marvela i chcecie go poznać, albo nie macie po prostu czasu/ochoty na zapoznawanie się z obszerną i wieloletnią biblioteką Domu Pomysłów, to przede wszystkim coś dla Was. To coś, co znacznie ułatwi Wam życie. Jeśli jednak jesteście osobami zaznajomionymi z tym wszystkim, Tajnych Wojen po prostu nie możecie, a wręcz nie wypada Wam przegapić.

To taki Kryzys Na Nieskończonych Ziemiach od DC, tyle, że w marvelowskiej wersji. Gdybym miał to nazwać w jakiś konkretny sposób, użyłbym angielskiego określenia game changer, bo od tamtego momentu faktycznie zmieniło się chyba wszystko. Na końcu dodam jeszcze, że skutki tego, co wydarzyło się w związku z Battleworld są odczuwalne i widoczne w komiksach Marvela po dziś dzień.


Autor: SQ


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij