„Conquest 2099” #1 (2024) – Recenzja
Conquest 2099 #1 (2024)
Podbój roku 2099
Wyszło. No naprawdę fajnie to wyszło. Orlando wziął i zrobił dwie rzeczy: po pierwsze połączył, co się dało, czyli Anihilację: Podbój, wampiry i Pająki, dorzucając do tego coś z Clone Sagi, a potem jeszcze postanowił, że po prostu będzie się tym bawił, jak dzieciak zabawkami. No i ta zabawa wyszła mu tak, że mnie to kupiło. Choć graficznie trochę jest tu do zarzucenia. Oto komiks Conquest 2099 #1 (2024).
THE IMPALER SCORNED! DRACULA has conquered a world determined to quash him! Now, with an army at his back, he sets his sights on the new vampire homeworld – DOMUS DRACONUM! What he discovers will shatter his dark heart!!! What tragic event sets him on a collision course with NOVA, SPIDER-MAN…and the SPIDER-WOMAN of 2099?! Featuring the first appearance of SPIDERCIDE 2099!
Pomieszanie z poplątaniem. Gar, do którego wrzucił scenarzysta wszystko, co przyszło mu do głowy i co mu się chciało. Misz-masz wątków, motywów, postaci. A jednak zamiast walić po oczach wtórnością, okazuje się to całkiem fajną zabawą. Okej, trochę jedzie to na fanservisie, nie zaprzeczam, ale robi to w dobrym stylu, który potrafi wciągnąć, zagrać na sentymentach i wywołać uśmiech na mordzie.
Akcja, akcja, akcja, sporo postaci, szaleństwo, niezły klimat i rysunki też niezłe. Fabularnie wszystko jest może i pretekstowe, może i pozbawione większej logiki, ale chodzi o to, żeby było widowiskowo i dynamicznie. I jest, ale nie do końca, bo rysunki i kolor są jakieś takie monotonne, czasem płaskie. Ale nie jest źle, w oczy to nie razi, po prostu taka fabuła wymagałaby szaty graficznej bardziej klasycznej, z mocniej zaakcentowanymi barwami i klimatem rodem z kina lat 80. Ale i tak nie ma co narzekać, warto poczytać.
Autor: WKP