„Wolverine: Wróg Publiczny” (Tom 2) – Recenzja
Wolverine: Wróg Publiczny (Tom2)
Wolverine Gone Wild
Pierwszy tom serii Wolverine od Mucha Comics był świetny, ale też nie idealny. Drugi jednak to historia jeszcze lepsza. I jednocześnie zbiór pierwszego runu Wolviego pisanego przez Marka Millara (drugim był znana po polsku historia Staruszek Logan). I może i to Staruszka wolę, bo to opowieść bliska ideału, Wróg publiczny też jest świetny i wart polecenia każdemu dojrzalszemu czytelnikowi komiksów superbohaterskich.
Wolverine od dawna zaliczany jest do grona najgroźniejszych członków X-Men, a teraz ta niepowstrzymana żywa broń stanęła po stronie zła! Pokonany przez Gorgona i poddany praniu mózgu przez Hydrę i Dłoń, Wolverine stał się agentem bezwzględnego klanu ninja! Jego dawni przyjaciele i koledzy z drużyny zapłacą wysoką cenę, aby go powstrzymać i odzyskać starego druha. Czy jednak Logan odzyska zmysły na czas, aby zapobiec orgii przemocy i zemścić się na swoich oprawcach? Przygotujcie się na śmierć i zniszczenie, które mogą zapewnić tylko mistrzowie komiksu pokroju Marka Millara i Johna Romity Juniora.
Dodatkowo w tomie znajdziecie niesamowitą opowieść z czasów II wojny światowej, dedykowaną pamięci Willa Eisnera. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach serii Wolverine vol. 3 #20–32.
Millar pisać umie. Można go nie lubić, można krytykować, bo mroczny, krwawy i kontrowersyjny. Bo z bohaterami obchodzi się bezpardonowo i bez litości, z czytelnikiem zresztą też. Nie każdemu musi pasować również to, jak żongluje popkulturowymi motywami, że wymaga od czytelnika trochę inteligencji i ambicji. I że nie traktuje komiksów i ich odbiorców infantylnie. Ale pisać umie. I właśnie to pokazuje też w Wolverinie. Bierze na warsztat opowieść, która ma potencjał rozrywkowy, dociska pedał gazu do dechy i robi z tego dynamiczną opowieść akcji, przy której nie można się nudzić. Jest krwawo, jest szybko i nastrojowo…
… no i wtedy wciska w to coś więcej. I coś więcej wyciska też ze zgranego schematu, jakim jest opowieść o bohaterze, który został „przejęty” i źle robi. Dorzuca tu garść analizy postaci i gatunku, doprawia to szczyptą prawd i prawdziwości i balansując na granicy realizmu i przesady serwuje nam coś, co wciąga i od czego oderwać się jest ciężko. Bo Millar ma coś w tym swoim stylu, takie gawędziarstwo, lekkość, nonszalancję, a jednocześnie moc, emocje i urok. I tym nas sobie zjednuje, kupuje nas. A że jeszcze czasem zdzieli przez łeb jakąś sceną, tym lepiej mu to wszystko wychodzi.
I jest jeszcze Romita Jr. u szczytu swoich możliwości. Kreska tu typowa dla niego, ale nieco bardziej brudna, jakby próbował trochę naśladować Joego Kuberta, bez zatracania własnego stylu. Dzięki temu rzecz jest i dynamiczna, i przyjemnie ponura – w czym pomaga też dobrze dobrany, stonowany kolor. A przy okazji widać tu echa innych komiksów, z Wolverinem Franka Millera i Chrisa Claremonta na czele.
Świetna rzecz. Dla fanów Wolviego i Millara coś, co powinni brać w ciemno, jeśli jeszcze nie mają – kiedyś wyszło to u nas w dwóch tomach. I po prostu kawał dobrego komiksu super (anty?) hero dla dojrzalszych czytelników. Oby więcej takich runów gościło na naszych półkach.
Autor: WKP
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości wydawnictwa Mucha Comics. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – serię/tom możecie nabyć tutaj.
Nareszcie pozytywna opinia. To musi być niesamowita lektura.