„America Chavez: Made In The USA #1” (2021) – Recenzja
America Chavez: Made In The USA #1 (2021)
Real American Heroine
America Chavez(Miss America) powraca w mini-serii Made In The USA. I śmiało można rzec, że jest to udana opowieść, lekka, prosta, sympatyczna i przyjemnie narysowana. Niestety, jak na historię z potencjałem, nie do końca spełniona.
WHO IS AMERICA? America Chavez is incredible – her origins, her strength, her dimension-shattering star portals! But when the foundation of everything she believes is shaken, America will stand up and face the parts of herself she’s been running from. From writer Kalinda Vazquez (Marvel’s Runaways) and artist Carlos Gomez (Amazing Mary Jane) comes an explosive, brand-new story all about what made America Chavez who she is – and what she’ll do to protect the ones she loves.
Marvel dobrymi bohaterkami stoi. Wiedzą to nawet czytelnicy nad Wisłą, którzy dostają jedynie ułamek tego, co wydawane jest za wielką wodą. Sam uwielbiam kilka postaci, od Kamali Khan i Mockingbird zaczynając, przez Spider-Woman (koniecznie w wykonaniu Hopelessa) i Jean Grey, na Elektrze i Spider-Gwen skończywszy. Nie wszystkie jednak są udane, Carol Danvers mnie irytuje, She-Hulk jest tak nijaka, że pozostaje mi zupełnie obojętna, tak samo jak Iron Heart, a Czarna Wdowa ze swoim szpiegowskim rodowodem nie przemawia do mnie, choć ma parę komiksów z jej udziałem, które lubię i polecam. I jest jeszcze America Chavez, która… Właśnie, po prostu jest.
Nie mam nic do tej postaci, poza tym, że miała potencjał, ale wyszła nijako. Ma swoje moce, ma swoje pochodzenie, ma też charakter, ale wszystko to najczęściej bywa niewykorzystane. Czytając o niej najczęściej odnoszę wrażenie, że twórcy uznali, iż moda na politycznie poprawne postacie wystarczy, by America się sprzedała, nie zadbali więc o pogłębienie jej psychologii, nie zbudowali należytego charakteru itd., itd. i poza charakterystycznym wyglądem stworzyli bohaterkę, jakich wiele. Może miała być to próba powtórzenia sukcesu Ms Marvel, o ile jednak Kamala z miejsca zjednywała sympatię czytelnika i była naprawdę dobrze pomyślana, o tyle America jest po prostu nijaka.
I nie zmienia tego ten zeszyt. Ale nadal czyta się go dobrze. Głównie dzięki lekkości i humorowi, które dodają opowieści nonszalancji. Dzięki temu fabuła, oparta na prostych i zgranych motywach, jest przyjemna i sympatyczna. Do tego mamy udany gościnny występ Hawkeye, a także naprawdę przyjemne dla oka ilustracje. Jeśli więc lubicie niezłe komiksy rozrywkowe z kobietami w roli głównej, to coś dla Was. Ja bawiłem się dobrze, ale nadal mam nadzieję, ze kiedyś powstanie komiks, który wykorzysta potencjał Americi i pokaże ją jako naprawdę fascynującą postać z własnym charakterem.
Autor: WKP