„Marvel’s The Punisher” [Sezon II] – Recenzja przedpremierowa

Marvel’s The Punisher (Sezon 2)
Ab alio expectes, alteri quod feceris
(Co zrobisz drugiemu, oczekuj od niego)

W piątek – 18.01.2019 – na Netflixa trafi drugi sezon serialu Marvel’s The Punisher. Jednakże polska sekcja wspomnianej platformy była na tyle miła, że udostępniła mi przedpremierowo wszystkie 13 nowych epizodów z przygodami Franka Castle, w którego po raz kolejny wciela się Jon Bernthal. Nie przedłużając już bardziej, przyjrzyjmy się tej historii bliżej. Oczywiście BEZ SPOILERÓW.

Marvel's The Punisher

Drugi sezon Punishera daje fanom zasadniczo to, czego tak bardzo oczekiwali od tej produkcji od samego początku. Festiwal prawdziwej rzezi. Tym razem nie dostajemy przydługich monologów czy rozmów pomiędzy bohaterami, które traktowały o sensie życia i śmierci. W tym wypadku otrzymujemy maksimum niepohamowanej akcji i adrenaliny, krew „tryskającą hektolitrami z ekranu wprost na oglądających”, a także huragan pocisków i dziur po nich. Z drugiej strony, drugi sezon Punishera nie zmienił się nagle w bezsensowną jatkę, stawiającą tylko i wyłącznie na podkręcony do granic możliwości poziom brutalności. W dalszym ciągu mamy tu też styczność z naprawdę głęboką analizą psychiki ludzi po traumatycznych przeżycia związanych z paraniem się wojennym rzemiosłem od wielu, wielu lat. Ma się rozumieć, nie zdradzę Wam o kogo tu chodzi, bo wolałbym, abyście odkryli to sami, ale uwierzcie mi – zabieg ten nadal robi ogromne wrażenie (przynajmniej na mnie).

Nadal porusza się tu także kwestie znaczenia rodziny i przyjaciół (ogólnie mówiąc – bliskich), których można mieć przy swoim boku, i ile znaczy to dla ludzi, którzy już nigdy nie będą mogli na stałe do takiego stanu rzeczy wrócić. Klimat produkcji również nie uległ zmianom. Świat tutaj ukazany jest szary, bury, brudny, bezwzględnie egoistyczny i bez jakichkolwiek zasad moralnych. Tutaj zazwyczaj rozmowa do niczego nie prowadzi, a może jeszcze bardziej pogorszyć sprawę. Zamiast niej działa zwykle coś innego – argument siłowy – prawo dżungli. Jeśli więc obawialiście się, że „dwójka” zostanie jakkolwiek ułaskawiona, to zapewniam Was – nie.



Fabuła drugiego sezonu wydaje mi się trochę mniej pogmatwana niż w przypadku poprzedniego. Tutaj głównymi postaciami są, jak można się domyślić, Frank oraz… Billy Russo, który choć nieludzko pokiereszowany, przeżył starcie ze swoim dawnym „bratem”, trafiając do szpitala, gdzie spędził kupę czasu. To właśnie na tej dwójce opiera się cała oś fabularna nowych odcinków i również z ich perspektywy ukazana jest akcja. Pomimo tego, że odgórnie zakładamy od samego początku, że to Punisher jest tą siłą, która najzwyczajniej rzecz ujmując „wyniszcza” tych złych, a Billy, a raczej Jigsaw, jest tym, który do tego zła doprowadza, sytuacja nie jest wcale tak jasna. Nic nie jest tu tylko białe lub tylko czarne.

To chyba ten aspekt drugiego sezonu Punishera trafił do mnie najbardziej. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Wady i zalety. Przyczyny i skutki. Wszystko miało gdzieś swój początek wiążący się z czymś i każda taka decyzja doprowadzi w końcu do pewnych sytuacji. Każdy podejmuje takie decyzje, jakie osobiście uznaje za dobre, co wcale nie znaczy, że będą one tak odbierane przez innych. Jeśli wcześniej dałeś komuś poznać się od pewnej strony, nie oczekuj później, że ten ktoś będzie miał o tobie takie, a nie inne mniemanie. To właśnie dlatego my uważamy Punishera za postać pozytywną, która tak naprawdę (zarówno w serialowym, jak i komiksowym uniwersum) stoi pod prawie każdym względem w opozycji do definicji dobra, a spora rzesza ludzi patrzy na niego spod byka, mając go za takiego samego bandziora, jakich ten poprzysiągł posyłać w zaświaty. Z kolei Billy, choć zasłużył na łatkę czarnego charakteru ze względu na swoje dotychczasowe poczynania, gwarantuje Wam, iż teraz parokrotnie sprawi, że będzie Wam go żal, a może nawet zaczniecie mu w pewnych momentach dopingować. Nie codziennie przecież cały świat wali się momentalnie na głowę.

Marvel's The Punisher

Spokojnie, nie tylko tę dwójkę zobaczymy w kolejnych 13 odcinkach. Oprócz nich powrócą również agentka DHS – Dinah Madani, pracujący z weteranami wojennymi Curtis Hoyle i znana głównie z występów w serialu Daredevil Karen Page. U ich boku pojawią się też trzy nowe, ale bardzo istotne postaci: Amy Bendix (w tej roli Giorgia Whigham), Krista Dumont (Floriana Lima) oraz John Pilgrim (Josh Stewart). Ta pierwsza wywróci życie protagonisty do góry nogami (i to nawet nie jest metafora), stając się dla niego samego kimś, kto okaże się powodem, dla którego wciąż warto walczyć. Ta druga odegra istotną rolę w leczeniu Billa… i nie tylko. Trzecią postać można zaś traktować jako kolejnego antagonistę serialu. W dodatku bardzo oddanego sprawie, religijnego, a przy tym… honorowego? Ciężko to ubrać w słowa. To po prostu trzeba zobaczyć.

Jak już nadmieniłem wcześniej, nowe epizody z przygodami Punishera to prawdziwa uczta dla wszystkich fanów akcji i sensacji. Co chwilę ktoś zostaje zamieniony w krwawą papkę, poduszkę na pociski lub ginie w eksplozji, a jedyne co z niego zostaje to wór zwęglonego mięcha. Nie nastawiajcie się tu więc na wyśrubowaną czy jakąś specjalnie wykwintną choreografię walk, bo Frank nie należy do tego grona „bohaterów”. To ten gość, który nie cacka się z przeciwnikiem. On nie bawi się w piruety i półobroty. Jego ciosy mają na celu pozbycie się przeciwnika, ewentualnie obezwładnienie go, a nie zrobienie wrażenia aspektem wizualnym. Tutaj okłada się po mordzie czym popadnie/tym, co jest akurat pod ręką, a jeśli ktoś dorwie się do broni palnej, strzela się miliardem pocisków, opróżniając taką samą liczbę magazynków przeróżnych pukawek. Siniaki, opuchlizna, połamane kości i inne uszkodzenia to tutaj chleb powszedni, którego jest jeszcze więcej względem tego, co widzieliśmy w poprzednich odcinkach.

Marvel's The Punisher

Drugi sezon serialu Marvel’s The Punisher to moim skromnym zdaniem i w ostatecznym rozrachunku coś na co tak wielu do tej pory czekało i chciało dostać. To niczym nieskrępowana emocjonalna przejażdżka po najkrwawszym z rollercoasterów, który robi miazgę z wszystkiego, co staje na jego drodze. Nie jest to coś arcy-ambitnego, ale nie zmieniono tego przy okazji w bezmózgi twór klasy B. Powiedziałbym, że produkt końcowy to naprawdę dobrze zbalansowana mieszanina akcji i dramatu, którą fani powinni „łyknąć” bez trudu i specjalnego narzekania, bo w tym przypadku ciężko jest się czepić czegokolwiek. Ograniczenie mało istotnych elementów czy pseudofilozoficznego bełkotu, a skupienie się już od samego początku aż do końca na strzelaninach, grupowych bójkach, wybuchach, pościgach samochodowych i osobistych porachunkach pomiędzy największymi twardzielami Nowego Jorku, wyszło temu show na dobre. I właśnie to czeka na Was podczas seansu drugiego sezonu Punishera. Mam nadzieję, że ten przypadnie Wam do gustu tak samo jak mi. Oby.


Autor: SQ


Za udostępnienie odcinków do recenzji przed oficjalną premierą dziękujemy platformie Netflix Polska.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x