„Deadpool: Sprawy do załatwienia” (Tom 12) – Recenzja
Deadpool: Sprawy do załatwienia (Tom 12)
Najbardziej wyszczekany Kanadyjczyk znów wkracza do akcji! Nie muszę tu chyba zbytnio przedstawiać odzianego w czerwień najemnika z niezbyt wyjściową twarzą oraz niewyparzonym jęzorem, który zawsze chętnie burzy czwartą ścianę w trakcie swoich przygód. Mowa tu oczywiście o Deadpoolu! Sprawdźmy zatem jak prezentuje się kolejny, dwunasty już tom poświęconej mu serii – Deadpool: Sprawy do załatwienia.
Wade po raz kolejny pakuje się w dość ciekawe, aczkolwiek nie koniecznie miłe dla niego, przygody. Tym razem chce on głównie rozprawić się ze swoją przeszłością i domknąć wszystkie te sprawy, które (jak zresztą wskazuje sam tytuł woluminu) do tej pory rzucały cień na jego dotychczasowe życie. Pragnie on wywiązać się z umowy ze Stryfe’em i wykończyć działającego mu na nerwy Madcapa. Po wielu poprzednich próbach wykończenia tego szaleńca, Deadpool chwyta się ostatniej deski ratunku i prosi Kolekcjonera o przysługę. Pan Pool chętnie zagra również na nosie przywódcy organizacji HYDRA, którego pieszczotliwie nazywa Steve Złogers (Kapitan Hydra). Temu wszystkiemu z nieukrywaną dezaprobatą przygląda się Rogue ze składu X-Men oraz sam Kapitan Ameryka z Avengers. To tylko kwestia czasu zanim całe uniwersum mające dość Najemnika z nawijką postanowi pozbyć się go raz na zawsze. Jak do tego dojdzie? Kto przyłoży do tego rękę? To musicie odkryć sami.
Tom składający się z zeszytów#292-296 serii The Despicable Deadpool (z roku 2017), jak zwykle zabiera nas na ostrą jazdę bez trzymanki, w trakcie której ma się wrażenie, że protagonista już całkowicie stracił pomysł na swoje życie, tracąc przy tym kontakt z rzeczywistością (bardziej niż zwykle). Deadpool, zajmując się wszelkimi sprawami, które od jakiegoś czasu ciążyły mu nad głową, sprawia wrażenie jakby szykował się na nadejście czegoś wielkiego. Czegoś, czego nie jest w stanie powstrzymać, co nawet jemu spędza sen z powiek. Może przeczuwa swoją nadchodzącą śmierć? Kto wie co takiemu siedzi pod kopułą? Warto tu jeszcze nadmienić, że świetnie poprowadzona akcja to zasługa scenarzysty Gerry’ego Duggana, który nie szczędzi śmiałych i dość awangardowych pomysłów godnych gadatliwego anty-herosa.
Jeśli chodzi o warstwę artystyczną, za którą odpowiadają Matteo Lolli, Scott Koblish oraz Ruth Redmont, trzeba przyznać, że trio to spisało się na medal. Fenomenalnie dopracowane rysunki wraz z kolorystyką, sprawiają, że komiks wypada bardzo dynamicznie, a przy tym świeżo, co wręcz przyciąga uwagę czytelnika. Całość idealnie łączy się z fabułą, zabierając nas w dość komiczny, ale też bardzo krwawy świat Wade’a Wilsona.
Deadpool: Sprawy do załatwienia to komiks, który całościowo prezentuje się bardzo dobrze. Pozycję tę mogę zdecydowanie polecić wszystkim fanom wydawnictwa Marvel, a jeszcze bardziej tym, których ulubieńcem jest sam Wilson. Tytuł ten to prawdziwie fantazyjna (na swój niszczycielski sposób) odskocznia od naszej, szarej, rzeczywistości.
Autorka: Lynn
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.